8

842 23 3
                                    

Szłam pospiesznie, niemal biegłam, byle tylko znaleźć się na miejscu jak najszybciej. Gnałam między roześmianymi uczniami rozdrażniona ich szczęściem, choć zaraz sama również miałam go zaznać. W Hogsmeade były już straszne tłumy, ale zupełnie się tym nie przejmując podążałam w stronę Trzech Mioteł, gdzie zwykle się spotykaliśmy.

Jednak kiedy tam dotarłam, jego nie było. Byłam zawiedziona jak nigdy. Trochę zaspałam przez co dotarłam nieco później niż zwykle, ale miałam nadzieję, że poczeka.

Może jest w środku? Przeszło mi przez myśl, i już chciałam wejść do pubu, kiedy zobaczyłam kobietę z uwagą się we mnie wpatrującą. Miała jasne blond włosy upięte w ciasny kok, przyglądała mi się błękitnymi jak niebo oczami. Obok niej stał mężczyzna, o włosach czarnych jak u Snape'a, a oczy miał w pięknej barwie zieleni, jak trawa, czym przypominały mi oczy Daniela. Twarz miał poznaczoną wieloma zmarszczkami, a jego usta układały się w podkówkę.

Kiedy mężczyzna również mnie dostrzegł, razem z kobietą ruszyli w moim kierunku, nie przejmując się wpadającymi na nich uczniami.

Stanęli naprzeciw mnie, a ja dostrzegłam nienawiść z jaką się we mnie wpatrywali. Nienawiść i pogardę.

Chciałam spytać czego ode mnie chcą, ale głos uwiązł mi w gardle, nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku.

Byłam tak przerażona, że miałam nadzieję, że w końcu obok nas ktoś się zatrzyma, odezwie i przerwie tę dziwną a zarazem przerażającą sytuację.

Ale zamiast tego, dziwna para podniosła równocześnie różdżki kierując je we mnie i poruszyła ustami wypowiadając zaklęcie, a w moją stronę pomknęły dwa zielone strumienia...

...ale zanim do mnie dotarły obudziłam się z krzykiem.

Rozejrzałam się dookoła i ze zdziwieniem oraz ulgą przyjęłam, że znajdowałam się w swoim łóżku w Hogwarcie.

Oddychałam ciężko przez chwilę nie mogąc dojść do siebie, bo ten sen był tak cholernie rzeczywisty, że naprawdę byłam pewna, że zaraz umrę.

- Hermiona? - usłyszałam zaspany głos.

Odwróciłam się do przyjaciółki, która teraz siedziała na łóżku i z troską mi się przyglądała.

- To tylko sen Ginny - odpowiedziałam i odwróciłam się plecami do niej by ponownie usnąć. - Śpij już.

- To nie pierwszy raz - powiedziała cicho układając się na moim łóżku.

- Jak to? - spytałam przekręcając się na bok tak, żeby leżeć przodem do niej.

- Co kilka dni tak masz, że krzyczysz przez sen, ale nie budzisz się, nawet jak próbuję cię uspokoić. - odpowiedziała cicho. - Śni ci się wojna?

- Nie wiem. Nie pamiętam swoich snów.

- A teraz?

Zamyśliłam się na chwilę nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie widziałam sensu w ukrywaniu prawdy, przecież to nic takiego. Zwykły sen.

- Jakaś kobieta i mężczyzna w Hogsmeade. Chcieli mnie zabić. Nie mam pojęcia co to za ludzie, nigdy ich nie widziałam.

- Jak myślisz, co to może oznaczać?

- Nic. Zwykły sen.

- Chyba ciągle masz takie sny.

- Mniejsza Ginny. Śpijmy już.

- Dobrze - odpowiedziała, ale widziałam, że wciąż wpatruje się w sufit.

- Co cię gryzie? - spytałam po chwili.

Splątana [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz