16

795 25 0
                                    

Kiedy otworzyłam oczy niemal zapłakałam z bólu. Było przeraźliwie jasno co raziło moje wrażliwe oczy, a głowa bolała tak bardzo, że nie byłam w stanie się odwrócić.

Dlaczego Ginny nie zasunęła mi kotar, by oszczędzić chociaż moje oczy?

Spojrzałam na stolik mając nadzieję, że znajdę tam trochę wody, ale było tam coś lepszego. Eliksir na kaca.

Podniosłam się z jękiem i drżącą dłonią sięgnęłam po flakonik. Wypiłam wszystko od razu i poczułam się nieco lepiej.

Odrzuciłam kołdrę i wyszłam z łóżka. Wciąż miałam na sobie ubrania z wczorajszej imprezy, wiec chwyciłam ręcznik, dresy i poszłam do łazienki.

Chłodna woda cudownie biczowała moje zmęczone ciało i nieco odprężało. W połączeniu z eliksirem sprawiła, że czułam się jak nowa.

Stałam pod prysznicem dobre pół godziny nim zakręciłam kurki i wyszłam z kabiny. Wycierałam się powoli nie zważając na gęsia skórkę, która pokryła moje ciało, bo w łazience było naprawdę zimno.

Założyłam dopasowane spodnie dresowe, tshirt i bluzę i wyszłam od razu do Pokoju Wspólnego. Ginny siedziała na fotelu przy stoliku otoczona księgami i pisała coś na pergaminie.

Usiadłam obok niej i spuściłam głowę. Po chwili dołączył do nas Ron.

- Przepraszam - powiedziałam cicho.

Ginny przestała pisać i zaczęła się we mnie wpatrywać, a Ron westchnął głośno i pokręcił głową.

- Po prostu z nami porozmawiaj - powiedział i kucnął przede mną. - Powiedz co ci leży na sercu, nie duś tego w sobie bo to tylko wszystko pogorszy. Niszczysz się.

Miał cholerną rację, ale z jakiegoś powodu nie chciałam znów opowiadać o swoich problemach. Chciałam o nich tylko zapomnieć, a nie znów wywlekać na światło dzienne tak jak wtedy z Harry'm w Dziurawym Kotle.

- Nie mówimy, że masz to zrobić teraz, natychmiast. Ale przemyśl to. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, Hermiono, nie możemy patrzeć, jak dążysz do autodestrukcji. Alkohol, papierosy, tatuaże, przestajesz być sobą. Ale my i tak cię kochamy i chcemy ci pomóc - mówiła cicho młodsza Weasley trzymając mnie za rękę.

Poczułam nagłą chęć wygadania im się. Próbowałam to powstrzymać, ale słowa same wypuściły moje usta.

- Daniel jest spokrewniony z Malfoy'ami - zaczęłam mówiąc bardziej do Rona, bo Ginny to już wiedziała.

Wciągnął głośno powietrze, ale nic nie powiedział, skinął tylko głową dając mi znać, bym mówiła dalej.

I mówiłam. Opowiedziałam im to samo co Harry'emu nie patrząc na nich, bojąc się ich reakcji. Cierpliwie słuchali nie wtrącając ani jednego słowa.

Skończyłam opowieść na tym, jak Daniel przyznał się do zabicia siostry przez nienawiść do mugolaków i dopiero wtedy spojrzałam na twarze przyjaciół.

Ginny wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać, a Ron gniewnie patrzył w stronę okna zaciskając zęby.

- Najchętniej bym go zabił - powiedział, a ja nie wiedzieć czemu zaczęłam płakać i śmiać się jednocześnie.

Pomógł mi wstać z fotela, na którym sam usiadł i pociągnął mnie tak, żebym usiadła mu na kolanach. Przytulił mocno do siebie i zaczął kołysać się lekko na boki.

Faktycznie wygadanie im się sprawiło, że poczułam się trochę lepiej. Jak w ogóle mogłam zapomnieć, że mam przy sobie najwspanialszych przyjaciół? I że długa rozłąka ani trochę nie popsuła naszych relacji.

Splątana [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz