13

825 23 6
                                    

Profesor Slughorn uznał, że skoro w poprzednim semestrze tak dobrze szła nam współpraca, nie będzie tego rozbijał, i do końca roku mieliśmy pracować w czteroosobowych grupach.

Miałam ochotę rzucić w niego kulką papieru.

W sali zrobiło się zamieszanie, kiedy wszyscy zaczęli zmieniać miejsca. Podeszłam do trójki Ślizgonów i spojrzałam na Malfoya z nienawiścią. Odwzajemnił moje spojrzenie.

Usiadłam obok Notta i rzuciłam książką.

- Spokojniej - powiedział blondyn.

- Obyś zdechł - odpowiedziałam, a ten ku mojemu zdziwieniu zaśmiał się .

Pracowaliśmy jak zwykle, w ciszy. Czasem tylko wydawaliśmy jakieś polecenie żeby pokroić czy wycisnąć coś.

- Granger, w piątek robimy małą imprezę w pokoju wspólnym, kilka osób. Może poszłabyś ze mną? - zapytał niepewnie Nott.

Zaczęłam się nad tym zastanawiać. To nie był dobry pomysł, żebym tam szła. Bałam się, że znów wpadnę w ten wir, co po wojnie, poza tym nie chciałam, by chłopak uważał, że przez to będzie mógł pomyśleć sobie o nas coś więcej.

- To nie jest dobry pomysł - wtrącił się Malfoy.

- Chętnie przyjdę - odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na Malfoya z triumfem.

*

Ginny również wybierała się na imprezę w lochach, co mnie w ogóle nie zdziwiło.

Znów wystroiłam ją w jedną z moich sukienek. Tym razem była to prosta, przed kolano na ramiączkach, idealnie dopasowana do ciała w kolorze śliwkowym. Sama ubrałam się w identyczną, tylko w kolorze butelkowej zieleni. Dekolt był na tyle głęboki, że mogłam świecić nowym kolczykiem.

Pomalowałam usta krwisto czerwoną szminką, wcisnęłam na stopy szpilki w identycznym kolorze i ruszyłam za przyjaciółką do wyjścia z pokoju wspólnego.

Zabini i Nott czekali na nas przy wejściu do lochów, na nasz widok zaświeciły im się oczy.

Wprowadzili nas na imprezę i zaraz ulotnili się, by przynieść nam coś do picia.

- Ładne mi kilka osób - mruknęłam do przyjaciółki omiatając pomieszczenie wzrokiem.

Było chyba z trzydzieści osób, część tańczyła na środku pokoju przeznaczonym na parkiet, a część oblegała fotele i kanapy pijąc z kubków alkohol, który można było sobie nalać przy którejś ścianie.

Usiadłyśmy na jednej z kanap obok Susan Bones. Siedziała wpatrzona w tańczących ludzi. Poszłam za jej spojrzeniem i dostrzegłam na parkiecie Malfoya i Astorię. Tańczyli razem przytuleni, ale nie był to uścisk kochanków, tylko bardziej przyjacielski.

Przed nami pojawili się nasi partnerzy podając nam drinki. Postawili naprzeciwko nas kilka krzeseł i opadli na nie, a zaraz po nich przysiedli się do nas właśnie Malfoy i Astoria.

Widząc smutne uśmiechy dwóch dziewczyn, moje dobre serduszko postanowiło zrobić dla nich coś miłego. Wiedziałam, że Malfoy mi nie ufał, co bardzo wyraźnie mi okazywał, zwłaszcza po tym co ostatnio mu powiedziałam, ale nie zamierzałam niszczyć życia i szczęścia Astorii żeby zemścić się na nim.

- Chodźcie na parkiet - powiedziałam chwytając Susan i Ginny za ręce. - Astorio, chodź z nami.

Widziałam ich szerokie uśmiechy na tą propozycję i podejrzliwe spojrzenie blondasa.

Jasne, Malfoy, teraz się głów nad tym, jakie miałam zamiary.

Uśmiechnęłam się do niego wrednie i szybko zniknęłam mu z oczu, zanim wstał z krzesła.

Splątana [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz