15

829 21 7
                                    

Obudziłam się i ze zdziwieniem zarejestrowałam, że znów znalazłam się w skrzydle szpitalnym.

Jęknęłam cicho, miałam dosyć tego, co się ze mną działo.

- Śpij jeszcze - usłyszałam cichy szept, ale o dziwo rozpoznałam ten głos.

Siedział na sąsiednim łóżku trzymając w rękach książkę o quidditchu, ale patrzył na mnie.

- Co się znowu stało? - spytałam łapiąc się za głowę.

- Straciłaś przytomność i strasznie się darłaś.

- Czemu tu jesteś? Znów przeze mnie spadliśmy ze schodów?

Pokręcił powoli głową i odłożył książkę.

Nie chciałam znów pytać. Czy musiałam? Trzymał przy sobie moje zdjęcia, wciągnął mnie do schowka na miotły gdzie całował tak namiętnie, że zapomniałam kim jestem, kim on jest, powiedział, że chciał tego od dawna. Po co miałam pytać.

- Jest już po lekcjach. Prześpij się jeszcze - powiedział.

- Nie jestem śpiąca.

- W takim razie wypij to.

Podał mi szklankę z jakimś gęstym płynem.

- Co to?

- A jak myślisz?

Przybliżyłam naczynie do nosa i wciągnęłam słodki zapach.

- Po co mi eliksir słodkiego snu?

Przez chwilę milczał uważnie mi się przyglądając, ale w końcu odpowiedział.

- Za chwilę będzie tu Daniel.

- Po co profesor McGonagall go wezwała?

- Ja go wezwałem.

Podniosłam się szybko i zaraz tak samo szybko opadłam na poduszki z przeciągłym sykiem wywołanym potwornym bólem głowy rozrywającym moją czaszkę.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam szeptem. - Nie chcę go widzieć.

- Właśnie dlatego proponuję ci eliksir nasenny.

- Po co go wezwałeś?

- Bo on wie, co się z tobą dzieje. I on może to zakończyć.

- A co się dzieje?

Ponownie podał mi szklankę, którą nie wiedzieć kiedy odstawiłam na stolik.

- Opowiem ci, ale później. Wypij. Zaraz tu będzie.

Nachylał się blisko mnie, że czułam ten gorąc buchający od niego.

Przyjęłam od niego naczynie, ale stanowczo pokręciłam głową.

- Nie potrzebuję. Potrafię stawić czoła swoim problemom - odpowiedziałam, ale zamarłam kiedy usłyszałam coraz głośniejsze kroki, zbliżające się do szpitala.

- Spodziewałem się, że to...

Nie usłyszałam końcówki zdania, bo jednym łykiem opróżniłam szklankę, niemal natychmiast ponownie opadając na poduszki.
Zdążyłam jeszcze zobaczyć jego rozbawiony wyraz twarzy zanim zapadłam w sen w końcu pozbawiony koszmarów.

*

Budząc się miałam nadzieję, że nie zobaczę nikogo. Ewentualnie kogoś z Weasley'ów. Ale mocno się przeliczyłam.

- Czego chcesz? - spytałam zachrypniętym głosem.

- Chciałbym z tobą porozmawiać, księżniczko.

Splątana [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz