Rozdział XXV

171 15 1
                                    

Przypominam, że zapraszam na moje social media 😊😉

Obudziła mnie czyjaś dłoń zatykająca mi usta. Nade mną stał Ezarel z nożem w ręku. Momentalnie stanęło mi serce. Wyciągnęłam dłoń i odepchnęłam go swoją mocą. Uderzył o ścianę i spadł na podłogę. Nevra zerwał się na równe nogi.

- Co ty tu robisz?! - zapytał elfa.

Wampir był wściekły, ale to w oczach Ezarela dostrzegłam prawdziwą furię.

- Musimy ją im oddać inaczej wszyscy zginiemy - mówił oszalały Ez, na oślep szukając noża, który miał wcześniej w ręku.

- Zwariowałeś - rzucił Nevra i doskoczył do niego, żeby go obezwładnić.

Ezarel rzucał się na podłodze. Nagle drzwi mojego pokoju nagle otworzyły się z hukiem i do środka wpadli Miiko, Valkyon i jeszcze dwóch strażników.

- Co tu się dzieje? - spytała zdezorientowana Miiko.

Szczerze powiedziawszy, ja też nie miałam pojęcia, co tu się właściwie wydarzyło, a przecież byłam głównym powodem tego zamieszania.

- Wpadł tu z nożem - odpowiedział Nevra, wskazując na ostrze, które leżało obok sofy.

Miiko kazała zaprowadzić Ezarela do lochu, dla jego i mojego bezpieczeństwa. Ja poszłam do przychodni po coś na uspokojenie. Byłam roztrzęsiona całą tą sytuacją. Koło mnie siedziała Karenn, która obejmowała mnie ramieniem. Obudziły ją hałasy. Nevra chodził w kółko, jakby się nad czymś zastanawiał. Czekaliśmy na Miiko, która była w piwnicy i rozmawiała z Ezarelem, natomiast Ewe dołączyła do niej, żeby dać mu środki nasenne. Nie wiedzieliśmy, do czego jest zdolny.

- Co mu odbiło? - spytała Karenn.

- To ten urok. Im dłużej nie możemy go zdjąć tym coraz gorzej z nim - stwierdziłam.

Pieprzony Leiftan rzucił urok na Ezarela, a teraz czar się nasilał i sprawiał, że Ez już nie był sobą.

Do przychodni wróciły Miiko, Ewelein i Valkyon. Zaraz za nimi przez drzwi przeszli Ykhar i Kero.

- Cały czas mówi to samo - zaczęła kitsune - jakby wpadł w amok.

- Teraz śpi. Porozmawiamy z nim jak się obudzi. A ty, jak się czujesz? - spytała mnie Ewe.

- Dobrze tylko jestem w szoku. Nic mi nie zdarzył zrobić - odpowiedziałam.

- Czemu akurat teraz? Do tej pory sam trzymał się na dystans, panował nad sobą - odezwała się Karenn.

- Ranny Chrome, oszalały Ezarel. Za dużo tu zbiegów okoliczności - stwierdził Nevra.

- Myślisz, że coś się szykuje? - spytał Valkyon.

- Myślę, że tak. Zbliżają się - odpowiedział Nevra.

Wszyscy spojrzeliśmy na niego. Czułam, że ma rację. To ostrzeżenie.

***

Rano dostaliśmy wiadomość od zwiadowców, że zbliżała się do nas armia. Żołnierze ubrani w smocze zbroje. Natychmiast rozpoczęła się mobilizacja. Nasi wojownicy naprędce zakładali zbroje. Jamon rozdawał broń. Valkyon kierował ludzi w odpowiednie miejsca. A ja stałam w oknie swojej sypialni i się temu wszystkiemu przyglądałam. Chciałam jakoś pomóc, ale nie wiedziałam jak. Mało spałam, bo starałam się wymyślić jakieś rozwiązanie, ale nic mi nie przyszło do głowy.

Nagle usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.

- Proszę - odwróciłam się w stronę drzwi.

Do pokoju weszła Karenn. Widać było, że się o mnie martwi.

Moja opowieść z Eldaryi: Pożądana (II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz