Rozdział V

591 33 5
                                    

Obudziłam się w środku nocy, otaczała mnie ciemność. Obróciłam się na drugi bok, ale miejsce obok mnie było puste. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok powoli przyzwyczajał się do ciemności. Byłam sama w pokoju. Spojrzałam na łóżko Ewe, ale posłanie było nienaruszone. Wstałam z łóżka i podeszłam do swojego plecaka. Wyciągnęłam z niego koszulę nocną i założyłam ją na siebie, a następnie poszukałam szczotki, żeby rozczesać włosy. Po dłuższej chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam się do nich i moim oczom ukazała się Nevra w blasku światła z korytarza.

- Nie śpisz? - spytał, wchodząc do pokoju.

- Przebudziłam się i ciebie nie było – odpowiedziałam, odkładając szczotkę do plecaka.

- Przepraszam, musiałem się przewietrzyć – wyjaśnił, siadając na moim łóżku.

Podniosłam się z podłogi i usiadłam obok niego. Widziałam po jego minie, że coś jest nie tak.

- Coś się stało? - spytałam zatroskana.

- Nie, wszystko w porządku – uśmiechnął się do mnie.

- Ok – nie naciskałam.

Doszłam do wniosku, że jak będzie chciał, to sam mi powie.

- Co ci się śniło? - zapytał nagle.

- Nic – odpowiedziałam, nie wiedząc, o co mu chodzi.

- Wcześniej, jak zemdlałaś – dodał.

- Aaa... - wykrztusiłam, rozumiejąc, co ma na myśli.

- Byłaś przerażona – powiedział.

Na samo wspomnienie, przeszedł mnie zimny dreszcz, więc usiadałam pod kołdrą, żeby się trochę ogrzać.

- Śnił mi się Leiftan – wyznałam.

- Jak to? - spytał.

- Powiedział, że wkrótce będę jego, potem stanęła między nami Wyrocznia i się obudziłam – opowiedziałam.

Nevra przysunął się bliżej mnie i objął, mocno do siebie przytulając.

- Nie martw się kochanie, nie pozwolę, żeby Leiftan zrobił ci krzywdę – obiecał.

- To był tylko sen – wmawiałam sobie, ale musiałam przyznać, że nie do końca w to wierzyłam.

- Tak, to był tylko zły sen – powtórzył za mną, ale czułam w jego głosie, że również nie był przekonany.

Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę, po czym Nevra oświadczył, że musi iść, ponieważ w każdej chwili mogła wrócić Ewelein. Pożegnaliśmy się, po czym opuścił mój pokój. Ja po kilku obrotach i wierceniu się, w końcu zasnęłam.

Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Spałam dość krótko, co odczuła, ale wiedziałam, że ponowne zaśnięcie nie wchodziło w grę. Na szczęście nic mi się nie śniło, ale mimo wszystko i tak się martwiłam.

Wstając z łóżka, odkryłam, że Ewe spała na swoim. Po cichu wzięłam czyste ubrania i wyszłam z pokoju z zamiarem umycia się. Poszłam do wspólnej łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, po czym odniosłam rzeczy do sypialni.

Do śniadania zostało jeszcze trochę czasu, dlatego postanowiłam przejść się po ogrodach. Przechodząc przez dziedziniec, myślałam o tym śnie. Miałam wrażenie, że to nie była tylko senna mara, ale wiadomość. Zastanawiałam się, jak Leiftan mógłby do mnie dotrzeć. Nic nas nie łączy. Nie ma między nami żadnej więzi, ale przecież to daemon, zna czary, o których inni nie mają pojęcia. Słabo znałam zaklęcia tego świata, ale nie kojarzyłam żadnego, który umożliwiałby dotarcie do czyjegoś umysłu. Owszem raz mi się udało, ale wtedy między mną, a Nevrą była mentalna więź, która zniknęła w chwili, kiedy uleczyłam Kryształ. Nie miałam pojęcia, jak Leiftan to mógł zrobić.

Moja opowieść z Eldaryi: Pożądana (II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz