Rozdział XXVI

176 15 0
                                    

Przypominam o swoich socialach 😊


Staliśmy wszyscy w Kryształowej Sali i czekaliśmy na to, co ma nam do powiedzenia Valkyon. Obsydianin ciężko westchnął i zaczął opowiadać:

- Przebudziliśmy się po trwającej kilka wieków inkubacji w uśpionym wulkanie. Kiedy wyszliśmy z jaj, opuściliśmy wyspę, na której się znajdowaliśmy i ruszyliśmy w świat. Znaleźliśmy schronieni w zwykłej wiosce. Żyliśmy tam, ukrywając swoje moce i naszą naturę. Nie mieliśmy pojęcia, co się stało z naszymi pobratymcami. Nie byliśmy świadomi, tego kim tak naprawdę jesteśmy. Dopiero później, dzięki opowieściom, zorientowaliśmy się, do jakiej rasy należymy. Zawsze to wyczuwaliśmy. Lance w szczególności. Po kryjomu trenował swoje zdolności, używanie mocy i zmienianie formy. Ja tego nie robiłem, ponieważ się bałem. I szczerze teraz tego żałuję. Bo dzisiaj, kiedy potrzebujemy każdej możliwej pomocy, ja mogę tylko walczyć jak zawsze - wyznał, spuszczając głowę.

Wszyscy byliśmy wstrząśnięci jego wyznaniem. On i Lance byli potomkami jednej z najpotężniejszych ras, jaka kiedykolwiek istniała. Mało tego, okazało się, że jego brat żył i spiskował przeciwko Eldaryi. Jakby nie groziła nam wojna, to jeszcze spadają na nas takie rewelacje.

Miiko stała i masowała sobie skronie. Ewidentnie miała dość. Za dużo na raz zwaliło jej się na głowę, nie dziwiło mnie to.

- Może powinnaś iść do Ewelein? - spytałam. Martwiłam się o nią.

- Nie, nie. Nic mi nie jest - powiedziała.

- Dlaczego nie powiedziałeś nam nic wcześniej? - zapytał Nevra przyjaciela.

- Nie chciałem. Widzę jaki szum wywołuje Huang Hua. Nie potrzebuję tego. Z drugiej strony bałem się, że będą mnie osądzać za niestabilność tego świata - wyjaśnił.

- Ale mogłeś nam powiedzieć. Zwłaszcza wtedy, kiedy dokończyłam Niebieską Ofiarę - powiedziałam.

- Nie wiedziałem, jak zareagujecie. Nie chciałem, żebyście mnie obwiniali - spojrzał na Nevrę.

- O co? - zapytał wampir.

- El była prawie martwa. Już wtedy zjadało mnie poczucie winy. Widziałem twoją rozpacz Nevra, bałem się, że będziesz mnie za to winił.

Nevra się nie odezwał. Nie mógł zaprzeczyć, chociaż nikt z nas nie był tego pewien, mogliśmy przypuszczać, że tak właśnie by było.

- A później? - dopytywałam.

- Długo się zastanawiałem. Próbowałem nawet po cichu trenować swoje moce, ale wchodziło mi dość nieudolnie, więc wróciłem do tradycyjnych treningów.

- Teraz to jest mało istotne. Mamy ważniejsze sprawy - Miiko zastanowiła się chwilę. - Smocza magia sama w sobie jest silna, a razem z magią El bariera może być naprawdę mocna - zaproponowała.

- Jeśli Valkyon się zgodzi to, jestem za - zadeklarowałam.

- Jeśli nie zagraża to dziecku, to myślę, że to nie zły pomysł - dorzucił Nevra.

Zmroziłam go wzrokiem, ale rozumiałam jego obawy.

- Zapytamy Ewelein, co o tym myśli i jeśli nie będzie przeciwwskazań, to możemy tak zrobić. No i oczywiście, jeśli się Valkyonie zgodzisz - spojrzała na niego na koniec.

- Mogę spróbować, ale nie obiecuję, że efekty będą zaskakujące - zgodził się.

- Dasz radę - uśmiechnęłam się do niego zachęcająco.

- Dobrze, skoro to mamy już ustalone, myślę, że ten rytuał zrobimy po południu. Może do tej pory uda się porozmawiać z Ezarelem, chociaż jak na razie jest ciężko - stwierdziła kitsune.

Moja opowieść z Eldaryi: Pożądana (II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz