Leżałam w czarnej nicości. Gdzieś w otchłani słyszałam głosy. Szepty, które z każdą upływającą sekundą stawały się coraz głośniejsze i coraz wyraźniejsze. Chciałam się wybudzić, naprawdę, ale nie mogłam. Próbowałam za wszelką cenę podnieść ociężałe powieki, ale były jak z ołowiu. Zamiast tego głosy stawały się coraz wyraźniejsze, do tego stopnia, że mogłam już rozróżnić poszczególne słowa.
- Czy ona z tego wyjdzie? - spytał jeden głos. Męski.
- Tak. Straciła dużo krwi, ale na szczęście ich grupy są zgodne. Będzie tylko potrzebowała kilku dni odpoczynku – odpowiedziała mu kobieta.
Dobrze znałam te głosy, ale nie mogłam sobie przypomnieć, do kogo należą. Mój umysł spowijała gęsta mgła.
- Tym lepiej, to da nam czas, żeby odpowiednio przygotować się do drogi powrotnej – powiedziała inna kobieta.
Cholera, za nic nie mogłam wyjść z tej mgły.
- Tak – zgodził się z nią mężczyzna.
Znałam ten głos, bardziej niż samą siebie. Wiedziałam o tym.
Nagle wśród tej mgły zaczęło wyłaniać się światło, które okalało piękną kobietę. Wiedziałam, kim była. To Wyrocznia. Wyciągała do mnie rękę, jakby chciała mi pomóc. Z ciężkim westchnięciem podałam jej swoją dłoń, a ona pociągnęła mnie w stronę światła.
Otworzyłam oczy, patrzyłam na biały sufit. Usiłowałam się ruszyć, ale poczułam kłujący ból.
Ała... moje plecy!
- Uważaj, nie wysilaj się za bardzo. Twoja rana może już się zrosła, ale nadal jesteś bardzo osłabiona – powiedziała Elfka, pochylając się nade mną.
- Ewelein... Co się stało? - spytałam, usiłując sobie cokolwiek przypomnieć.
Mój umysł ciągle spowijała mgła, ale już nie tak gęsta, jak gdy spałam.
- A co pamiętasz? - odpowiedziała pytaniem.
Zamknęłam oczy, z trudem przywołując obrazy tamtej nocy.
- Świątynia została zaatakowana i walczyłam z Naytili... Dźgnęła mnie sztyletem! - jak na zwołanie odezwała się moja rana.
- Tak właśnie...
- Pamiętam, że widziałam Leiftana unoszącego się nad ziemią, który walczył z... już nie wiem. Wszystko mi się miesza. Wydawało mi się, że słyszę flet. Chyba byłam gdzieś bardzo daleko – wiedziałam, że bredziłam, ale nie mogłam pozbierać myśli.
- Eh – westchnęła ciężko, jakby zastanawiała się, co powinna mi powiedzieć – wyjaśnię ci wszystko. Kiedy padłaś na ziemię, Leiftan jakby oszalał. Była w nim taka wściekłość. Myślałam, że już gorzej z nim nie będzie, a jednak pokazał inne oblicze. Jak bardzo się myliliśmy. Rozbił tarczę, w której Naytili was uwięziła i zabił ją, bez większego wysiłku – opowiedziała.
Byłam zaskoczona. Leiftan zabił swoją wspólniczkę, ponieważ ona prawie zabiła mnie. Inaczej nie umiałam tego wyjaśnić. Nie chciałam myśleć o nim, jako swoim wybawicielu.
- Co było potem? - spytałam.
- Kiedy już cię ewakuowaliśmy, Huang Hua użyła mocy fletu, żeby odeprzeć wrogów – dokończyła.
- Na pewno było wielu rannych, przypuszczam, że nie ja jedyna.
- Jeśli czujesz się na siłach, myślę, że powinnaś porozmawiać z Huang Hua. Była załamana, kiedy zobaczyła cię prawie martwą. Byłaby szczęśliwa, widząc, że czujesz się lepiej. I ona lepiej wyjaśni ci obecną sytuację – powiedziała, unikając mojego wzroku.
CZYTASZ
Moja opowieść z Eldaryi: Pożądana (II) ✔
FanfictionJestem Elenija. Ocaliłam Eldaryę, prawie. Po świecie ciągle chodziło zło, ale już niedługo... El jest hybrydą, która urodziła się i wychowała na Ziemi, ale to w innym świcie jest jej prawdziwy dom. Od zawsze to czuła, że niekoniecznie pasuje do ziem...