Rozdział XXX

206 15 2
                                    

Kochani, to koniec 😔 Jeszcze później pojawi się epilog i kilka słów ode mnie.

Następnego dnia cała Lśniąca Straż była na przesłuchaniu w więzieniu. Leiftan i Lance byli w osobnych celach. Na rękach mieli stalowe, magiczne bransolety uniemożliwiające używanie magii. Cele też były odporne na ich czary.

- Pamiętasz, jak cię stąd uwolniłem? Może odwdzięczyłabyś się - zakpił Lance.

Stałam niewzruszona ze skrzyżowanymi rękami. Nie zamierzałam dać się sprowokować i wdawać dyskusje.

Miiko była twarda, chociaż gdzieś w głębi serca na pewno czuła się fatalnie. W końcu była zakochana w Lance'ie, a Leiftan był jej prawą ręką. Powiedzenie przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej nabiera nowego znaczenia.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała smoka kitsune.

- Bo chciałem ich uwolnić - wyznał.

Chyba czuł, że to koniec, więc nie ma sensu kłamać.

- Kogo? - dopytywała.

Lance spojrzał na Valkyona.

- Rodziców i naszych pobratymców - odpowiedział.

Valkyon był tym zaskoczony.

- Przecież się poświęcili. Ich tam nie ma - powiedział obsydianin.

- Mylisz się braciszku. Są. I czekają, aż ktoś ich uwolni - mówił dalej Lance.

- Oszalałeś. Dobrze wiesz, jak to było. Oddali życie. Ich energia może i jest w Krysztale, ale na pewno nie dusze. Te spoczywają w spokoju na Memorii - kręcił głową Valkyon.

Spojrzałam na niego. Skąd to wiedział? Nie tylko ja się nad tym zastanawiałam, bo reszta zebranych też.

- Mówiłem mu, że to kiepski pomysł, ale nie słuchał. Zresztą nie da się już zniszczyć Kryształu - powiedział spokojnie Leiftan.

- Mylisz się! Znalazłbym sposób - warknął Lance.

- Nie poznaję cię bracie. Co ci się stało? - Valkyon nie mógł uwierzyć, w przemianę brata.

- Omamili cię. Przejrzyj na oczy! Uwolnij ich Valkyon! - krzyczał.

Nie tylko Leiftan oszalał. To przerażające, co pragnienie zemsty może zrobić z człowiekiem.

- Dość! - Miiko puszczają nerwy.

Kitsune odwróciła się w stronę schodów i poszła na górę. Wszyscy ruszyliśmy za nią.

- Naprawdę El? Wolisz ich zamiast władzy, którą mogliśmy mieć? - zatrzymał mnie Leiftan.

Odwróciłam się do niego i podeszłam bliżej. Nevra nie odstępował mnie na krok.

- Widzisz Leiftan, ja nigdy nie chciałam władzy. Nigdy nie chciałam być w centrum tego wszystkiego. Nie chciałam nawet tej mocy, którą mam. Najpierw chciałam tylko wrócić do domu, a teraz chcę spokojnie żyć tutaj. I w końcu mam na to szansę, bo wy już nam nie zagrażacie - powiedziałam, odwracając się. Chciałam stąd już iść.

- Gratuluję Nevra. Wygrałeś. Masz najpotężniejszą kobietę w Edaryi - stwierdził daemon z wyzywającym uśmiechem na twarzy.

Wampir zacisnął szczękę, ale nie ruszył się z miejsca.

- Chodźmy - pociągnęłam go w stronę schodów.

Wyszliśmy z piwnicy i ruszyliśmy do Kryształowej Sali.

Moja opowieść z Eldaryi: Pożądana (II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz