Rozdział 5: Uchylone drzwi, za którymi rozmawia się łatwiej

18.7K 1.3K 495
                                    

! ! !
Zdjęcie w mediach to Captain Puffy czyli Caroline/Cara, bo nie każdy może kojarzyć jak wygląda :)
! ! !


-Myślę że... - i w tym momencie było słychać miauknięcie.
Clay spojrzał do góry, na otwarte okno, na którym aktualnie siedział rudy kot wpatrzony w niego. Blondyn był niemal pewny że ktoś przed chwilą siedział na tym oknie. Wywnioskował to z tego, iż w momencie w którym podniósł wzrok na okno, coś upadło na podłogę z dużym hukiem. Nie był to nic z metalu czy drewna, bo takie dźwięki są zbyt charakterystyczny, więc Clay obawiał się że to człowiek. George dopiero po chwili spojrzał do góry na kota. Był zbyt obojętny na wszystko by przejąć się tak jak Clay tym, że najpewniej zostali podsłuchani. Już blond włosy miał coś powiedzieć na ten temat, lecz zawołał go głos z oddali.
-Clay! – krzyknął Luke podbiegając do nich z lekkim uśmiechem na ustach.
Palacze przenieśli wzrok na gospodarza.
-Coś się stało Luke? – spytał blondyn.
Złocisto włosy stanął parę kroków od niego. Wziął głęboki oddech i starając się nie brzmieć na zdenerwowanego, zapytał;
-Nie widziałeś nigdzie Nicholasa?
-Ostatni raz widziałem go przy drzwiach wejściowych kiedy przyszliśmy – Clay podrapał się zakłopotany po karku.
-Oh? – oczy złocisto włosego były przepełnione zawodem - A myślałem że przyszedłeś tu z nim – ręce skrzyżował na piersi i westchnął rozczarowany.
Blondynowi naprawdę zrobiło się głupio że zostawił najlepszego kumpla samego sobie.
-A Clay to jego niańka czy coś? – wtrącił się George.
-A jak przychodzisz z dziewczyną na imprezę to ją też zostawiasz samą sobie czy jednak starasz się trzymać gdzieś blisko, bo jakby nie patrzeć przyszliście RAZEM? – nerwy powoli puszczały Luke'owi.
-Dziewczyna a przyjaciel kretyn to dwie inne sprawy – brytol skończył palić, zgasił papierosa i schował ręce do kieszeni.
-Uważaj na słowa – ostrzegł go gospodarz – Nick nie jest kretynem.
-A jak inaczej nazwać kogoś kto się t-...!
Zanim George skończył mówić, Clay wrzasnął;
-Dość!
I brunet i złotowłosy spojrzeli na blondyna, który bardzo nie chciał by chodź jedna osoba więcej znała sekret Nicka, nawet jeśli był by nią Luke. To nie tak, że Fanatyk Zieleni zapomniał, iż Punz to również przyjaciel Nick'a – wolał po prostu najpierw pogadać z Nicholasem sam na sam. Z resztą znał na tyle dobrze swojego przyjaciela by wiedzieć, że nie lubi kiedy o jego sekretach wie zbyt wiele osób, zwłaszcza jak nie dowiadują się od niego. Clay już głupio wygadał się Brytyjskiemu kretynowi za co z każdą chwilą żałował coraz bardziej.
-Pójdę poszukać Nicka – oznajmił Clay i ruszył w kierunku wejścia do domu, ostatni raz zerkając na otwarte okno na piętrzę.
-Masz przeciąg na piętrze – mruknął jedynie George wyjmując jedną rękę z kieszeni jeansów i poprawił grzywkę.
Luke spojrzał do góry, na okno nad nimi. Nie było już tam rudego kota, jedynie zapalone światło przebijało się na zewnątrz. Luke'a przeszedł dreszcz, pokręcił głową wzdychając ciężko i odszedł.

-I... skończone! – powiedziała z uśmiechem dziewczyna.
Nick uśmiechnął się delikatnie do drobnej blondynki, która opatrzyła jego rozcięty łuk brwiowy.
-Dziękuję Niki – chłopak był trochę zawstydzony faktem, że dziewczyna go opatrzyła.
Nick z Niki znali się na tyle, że siedzieli jedynie razem na angielskim i geografii. Nie łączyła ich żadna więź, znali jednak swoje imiona. Kiedy Nicholas wyszedł z toalety po tym jak kot Luke'a wystraszył go, a ten wywalił się raniąc się w głowę, Nikita z Caroline akurat szły przez korytarz. Zabrały 17-latka do wolnego pokoju, usadziły na łóżku i Niki używając swoich umiejętności, które nabyła na kursach medycznych dla amatorów, zszyła mu ranę i nałożyła plaster. W międzyczasie przyszedł do nich Mark, którego Nick wcześniej widział na parterze, jak przysłuchiwał się rozmowie Dave'a, Willa i Phila. Siedzieli tak w trójkę w pokoju Luke'a, Cara z Mark'iem na łóżku, Niki na biurku, a Nick na fotelu biurowym, który stał zaraz przy biurku.
-Więc, jak rozciąłeś sobie łuk brwiowy? – spytał Mark, a w jego głosie słychać było jakiś rodzaj strachu przed Nicholasem.
-Poszedłem do łazienki, ale chyba ktoś tam palił przede mną chciałem wywietrzyć, więc otworzyłem okno. Nie zauważyłem wcześniej kocura Luke'a, który siedział sobie na najwyższej szafce, a kiedy otworzyłem okno, przez które lubi wyglądać, zeskoczył na parapet i wystraszył mnie. Potem się wywaliłem jak debil, zrobiłem sobie krzywdę i kiedy w totalnym szoku wyszedłem z łazienki, dziewczyny znalazły mnie w takim a nie inny stanie i Niki zaproponowała że mnie opatrzy – wyjaśnił młodszemu koledze tę, opartą na pół prawdach i nie domówieniach, historię.
-Oh, rozumiem – Mark starał się nie patrzeć na Nicka, jakby się go z lekka bał.
-Mark, czy ty się boisz Nicholasa? – spytała Nikita uważnie obserwująca fana czerni i bieli przez całą tą krótką wymianę zdań.
-Ja...- już chciał skłamać ale znał trochę Niki i wiedział, że nie ma to sensu – trochę.
-Oh.. – Nick skrzywił się i spojrzał w podłogę zmieszany – pewnie słyszałeś wiele plotek na mój temat.
-Yhym.. – potwierdził Mark któremu, widząc reakcję chłopaka na jego słowa, zrobiło się trochę głupio.
-Plotek? Ja nie słyszałam żadnych, a chodzę do tej szkoły dłużej niż on – zdziwiła się Cara.
-Krąży plotka, że Nick znęcał się nad dziewczyną z młodszej klasy i ta trafiła do psychiatryka, albo taka, że Nick raz odesłał chłopaka do szpitala ze złamaną nogą i wstrząsem mózgu tylko dlatego że ten krzywo się na niego spojrzał... - wymieniał Mark, ale po drugiej plotce się zatrzymał widząc, że ręce starszego chłopaka drżą, a jego oczy lekko się zaszkliły.
-Ale to tylko plotki – powiedziała stanowczo Nikita czym zwróciła uwagę Nicka – Nicholas to naprawdę uczynny chłopak, a te plotki rozpuścił George po tym jak Nicholas złamał mu nos, z resztą należało się dupkowi za pierdolenie bzdur.
-Czeeekaj, T E N George? – spytał Mark z szeroko otwartymi, zaskoczonymi oczami.
-Tak, ta Brytyjska Kórewna – Nick przeniósł swój wzrok na chłopaka na łóżku – gdybym chciał mógłbym na spokojnie powiedzieć komu trzeba parę informacji na temat George'a, prawdziwych informacji, które posłały by go na dno i żadna dziewczyna by już nie cierpiała przez tego gnoja. Jednak nie umiem upaść tak nisko jak on.
-Skoro tak cię irytuje ta jego angielska morda to czemu się z nim zadajesz? – spytała Cara bawiąc się końcówkami swoich włosów.
-Nie chce się z nim zadawać, ale mamy wspólnego przyjaciela. Chociażby nie wiem co George zrobił, nie zostawię Clay'a, znam go od dziecka to praktycznie mój jedyny przyjaciel – sam Nick nawet nie był pewny po co mówił im te informacje, może chciał pokazać Mark'owi że to tylko plotki i prawda jest inna? Jednak przecież jeden młodszy chłopak nie naprawi jego szkolnej reputacji.
-Więc... trzymasz z nim bo to kumpel twojego przyjaciela z dzieciństwa – podsumowała Caroline i westchnęła.
-Moja reputacja po kłamstwach George'a poszła tak bardzo w dół, że aż dziwne, że nie słyszałaś tych wszystkich plotek – Nick podkulił nogi pod brodę i patrzył gdzieś w bok, a oczy przysłoniła mu grzywka.
-Nie jestem typem plotkary – powiedziała brunetka i skrzyżowała ręce na piersi.
-Z resztą – wtrąciła się Nikita – Cara nie interesuje się żadną ze szkolnych gwiazdek, bo ma już swoją gwiazdę.
Caroline zaśmiała się i puściła oczko do Niki.
-Wow Niki, nie wiedziałem że wolisz dziewczyny – powiedział Nick zaskoczony.
-Cara i ja, obie jesteśmy Bi – Niemka wzruszyła ramionami.
-Chyba nie masz nic do tego, co cowboy'u? – spytała Caroline uważnie przyglądając się Nicholasowi.
Tymczasem bruneta przeszedł dreszcz. Tylko jedna osoba mówiła do niego „cowboy'u" i był nią Luke, więc poczuł się dziwnie słysząc to z ust kogoś innego.
-Oczywiście że nie z resztą sam... - i tu urwał, pokręcił głową i lekko zarumienił się ze wstydu.
-Też jesteś Bi jak dziewczyny? – wypalił Mark i zanim zdążył pomyśleć o tym pytaniu, to ono po prostu padło z jego ust.
-Tia, znaczy nie..! Znaczy...! N-nie wiem – teksańczyk miał ochotę zapaść się pod ziemię w tamtym momencie.
-Pamiętam kiedy byłam na twoim miejscu – powiedziała Niki kładąc Nickowi rękę na ramieniu - przejdziesz przez to i z czasem odkryjesz siebie, a w razie czego możesz się zawsze do mnie zwrócić Nicholasie.
-Proszę, mów mi Nick – brunet delikatnie uśmiechnął się do niej, to był sztuczny, wyuczony uśmiech, lecz przez to że ćwiczył go latami, wyglądał naturalnie.
-Dobrze – blondynka przytaknęła z pięknym, szczerym uśmiechem.

Clay szukając Nicka nie chciał jakoś wielce się męczyć, nie był głupi i wiedział dwie rzeczy – dom Luke'a jest ogromny i Nick zna go jak własną kieszeń, więc jakby chciał to mógłby się zaszyć tam gdzie go nikt nie znajdzie. Więc czy to z lenistwa czy sprytu postanowił popytać innych czy nie widzieli chłopaka. W oczy od razu rzucił mu się Vincent, nowy znajomy Darryla i mimo, że nigdy go na oczy nie widział, był pewien że to on. Czemu? Cóż teorii jest wiele – może to dlatego że ma dość charakterystyczny wygląd, a przez te dwa lata nauki zdążył już poznać wygląd większości uczniów i kogoś tak charakterystycznego na pewno by zapamiętał; a może to dlatego, że Clay wiedział iż Vincent jest z Francji, a typiarz na kanapie przed nim właśnie wyklinał pod nosem coś co zobaczył w telefonie po francusku. Skąd taka pewność? No cóż... francuski jest dość charakterystyczny.
-Przepraszam, ty jesteś Vincent, prawda? – spytał blondyn poprawiając swoje włosy i starając się uśmiechnąć delikatnie, ale nie za mocno by nie wyjść na desperata.
Francuz oderwał wzrok od telefonu i powoli przeniósł go na chłopaka przed nim. Uniósł jedną brew wyżej nie rozumiejąc do końca co chce od niego blondyn.
-Wybacz, jestem strasznie nie kulturalny – zaśmiał się Amerykanin – mam na imię Clay, przyjaźnię się z Darrylem i właśnie jego teraz poszukuję.
-Ooo, to ty jesteś Clay – Vincent jakby trochę się uspokoił i wziął głęboki oddech – Darryl poszedł odebrać telefon od Jimmy'ego, więc stoi przed domem.
-Rozumiem, a Zak?
-Zak poszedł do toalety na piętrze jakąś minutę temu.
-Oh, okey – Clay podrapał się po karku i westchnął wiedząc, że nie pogada teraz z żadnym z chłopaków – dziękuję za informacje – blondyn już miał odchodzić gdy dodał – przysiądź się czasem do naszego stolika, nie gryziemy – mówiąc to posłał uśmiech do obcokrajowca i poszedł w głąb salonu.
Vincent zdziwił się trochę propozycją blondyna. Darryl i Zak nie raz mu to proponowali, ale bał się że ludzie poczują się dziwnie w jego otoczeniu. Tym razem został zaproszony przez samego „kapitana" drużyny szkolnych przystojniaków i zaczął się nawet zastanawiać nad tym czy nie przysiąść się do nich od czasu do czasu.
Clay już obrał sobie kolejnych ludzi za cel. Tym razem było to dwóch chłopaków z młodszego rocznika. Jeden z nich często zasypywał go pytaniami. Clay początkowo chciał go olać, ale że Tom – bo tak ma na imię ów irytujące dziecko – zaprzyjaźnił się z Willem i Dave'em, to Amerykanin starał się go tolerować, a z czasem nawet polubił brytyjskiego bachora. Nic dziwnego, więc w tym że Tom od razu zauważył Claya idącego w ich kierunku.
-Big C! – zawołał radośnie starszego chłopaka i pomachał do niego.
Amerykanin uśmiechnął się do blondyna i bruneta przyspieszając kroku by w przeciągu paru sekund znaleźć się tuż przy nich.
-Hej, nie widzieliście gdzieś może Nicholasa? – spytał zanim Tom ponownie doszedł do słowa.
-Ja nie, a ty Toby? – spytał Tom swojego przyjaciela.
-Ostatni raz widziałem go jak rozmawiał z Luke'iem jakiś czas temu – brunet poprawił grzywkę wchodzącą mu na oczy.
-Yoo Green boi! – wrzasnął Will wskakując znienacka na plecy blondyna, śmiejąc się przy tym.
Clay ledwo utrzymał równowagę i złapał za nogi Willa by tamten się nie wywalił.
-Tak, ciebie też miło widzieć panie Gold – zaśmiał się i okręcił głową niedowierzaniem.
Brunet o kręconych włosach w czapce i okularach po chwili zszedł z pleców blondyna. Wtedy to właśnie Clay zauważył że razem z Willem przyszedł również Dave i Phil.
-Clay – powiedział Dave swoim zwyczajnym, znudzonym głosem z rękami skrzyżowanymi na piersi, a jego okulary zamiast na nosie znajdowały się we włosach.
-Dave – powiedział sucho Clay bez żadnych większych emocji.
Przywitania tej dwójki zawsze były zimne, bez zbędnych uprzejmości, co nie znaczy że się nie lubili czy coś, po prostu tak już mieli. Z kolei z Philem, Clay kiwnęli sobie jedynie głowami na przywitanie.
-Dziwnie widzieć cię bez towarzystwa Clay, w szkole ciągle jesteś z kimś – zauważył okularnik o kręconych włosach.
-Każdy kiedyś musi odpocząć od innych – wtrącił się Phil.
-Prawda, jednak tym razem poszukuje Nicholasa. Rozdzieliliśmy się na początku imprezy i teraz nie mogę go znaleźć – wyjaśnił blondyn.
-Oh, to dobrze się składa! – Will klasnął w dłonie uradowany – Bo ja wiem gdzie jest.
-Rzeczywiście dobrze się składa – zaśmiał się Clay – a tak na marginesie to gdzie jest..?
-Z Niki i Caroline na górze w sypialni Luke'a. Zranił się i Niki go opatrzyła, jest po kursach medycznych tak jak ja z resztą właśnie na nich ją poznałem – wyjaśnił anglik i poprawił swoje okulary – mogę cię zaprowadzić jak chcesz.
-Poproszę – przytaknął Clay i już w duchu martwił się co tym razem odwalił jego przyjaciel że dorobił się kolejnych opatrunków.
Will pociągnął za sobą blondyna na schody prowadzące na piętro. Weszli po nich, potem korytarzem prosto i trzecie drzwi po prawej prowadził do sypialni gospodarza domu. Drzwi były uchylone i doskonale było przez nie słychać wszystko.
-Też jesteś Bi jak dziewczyny? – z pokoju dobiegł głos Mark'a.
Brytyjczyk już chciał otworzyć drzwi, ale Amerykanin zatrzymał jego rękę i pokazał dłonią by był cicho.
-Tia, znaczy nie..! Znaczy...! N-nie wiem – Nick był wyraźnie zawstydzony, a brak komfortu i strach, aż wylewał się z niego kiedy wymawiał te słowa.
Chłopaki spojrzeli po sobie, jeden bardziej zdziwiony od drugiego. Po słowach Nicholasa, odezwała się Niki starając się sprawić by brunet poczuł się bardziej komfortowo, jednak Clay nie umiał skupić się dokładnie na jej słowach, bo właśnie dotarło do niego po raz kolejny jak w chuj mało wie o swoim przyjacielu. Zabolało go to że praktycznie obce osoby wiedziały o jego problemach, a ktoś kto powinien go wspierać – nie. Clay poczuł że ponownie zawiódł jako przyjaciel, bo w końcu jak chujowym przyjacielem trzeba być by ktoś nie chciał ci powiedzieć o swoich problemach, a za to zwierzał się jakimś ludziom, których ledwo kojarzył.
-Clay..? – wyszeptał Will – wchodzimy tam?
Blondyn spojrzał na okularnika i dopiero po chwili dotarło do niego co powiedział. Clay przytaknął, a anglik otworzył szerzej drzwi.
-Siema ludzie – powiedział radośnie okularnik, udając że wcale nie stali dobrej minuty pod drzwiami i nie podsłuchiwali ich.
-Will Gold we własnej osobie – zaśmiała się Nikita.
Clay z Nickiem wymienili między sobą długie spojrzenie. Mimo, że ostatnio nie byli ze sobą za szczerzy, to oboje wiedzieli co oznacza spojrzenie drugiego – „musimy pogadać".
-Nick, powinniśmy się zbierać – Clay starał się ukryć wszystkie swoje myśli i uczucia względem Nicka za chłodnymi słowami.
-Tak – zgodził się cowboy, wstając z krzesła.
Pożegnali się z resztą i wyszli z domu. Wsiedli do samochodu Clay'a. Nick wyjął telefon i ignorując wiadomości od ojca, napisał Luke'owi sms'a, że przeprasza, ale źle się poczuł i wrócił wcześniej do domu. Clay wziął głęboki wdech i wydech. Uderzał rytmicznie palcami o kierownicę czekając aż Nick odłoży telefon. Kiedy to się stało, blondyn chrząknął znacząco.
-Musisz bardziej uważać – mruknął widząc, że Nick zamiast na niego to spojrzał w okno.
-To był wypadek, każdemu się zdarza – odpowiedział obojętnie.
-Nick, musimy naprawdę poważnie porozmawiać – oznajmił Clay odwracając od niego wzrok, uruchamiając samochód i ostrożnie wycofał z chodnika.
-O czym? – Nick bał się i to cholernie o co może chodzić jego przyjacielowi.
-O twoim stanie psychicznym, Nicholas ja wiem że się tniesz – chłód głosu Clay'a był wręcz przerażający, gdyby tylko Nick wiedział że to tylko maska, która zaraz ma pęknąć...
Zapadła cisza.
Tak samo boląca jak ta w piątkowa, którą zastał po powrocie ze szkoły.
I ten chłód.
Znajomy, ale pochodzący z innego źródła niż zazwyczaj.
-Nie chce cię stracić – wyszeptał Clay a po jego policzkach spłynęły łzy, dłonie zacisnął mocniej na kierownicy, aż mu knykcie pobladły – proszę nie odchodź – spojrzał na swojego przyjaciela, a jego głos zaczął drżeć – b-błagam nie zostawiaj mnie samego..!
A wtedy w tym wszystkim, pojawiło się coś zupełnie obcego.
Troska.
Ktoś się o niego martwił..?

Cute, don't cut! | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz