Następne dni były jak sen. Nicholas i Karl czuli się jak w bajce. Spędzali razem tyle czasu ile tylko mogli. Nikt nie wiedział poza nimi że się zeszli, nie chcieli na razie tego mówić całemu światu. To był ich mały słodki sekret, jednak jeśli ktoś zapyta nie będą kłamać i powiedzą prawdę. Nie spodziewali się jednak że inni poznają prawdę tak szybko. W czwartek Karl zaprosił Nick'a na noc do siebie. Chcieli obejrzeć razem Tokyo Ghoul. Rodzice Jimma chcieli przy okazji poznać w końcu chłopaka z którym ich przybranym syn spędza tyle czasu. Szkolny przewodniczący z kolei nie był aż tak z tego ucieszony, liczył że spędzi trochę czasu z bratem sam na sam wreszcie. W tamtym momencie jednak nie zanosiło się na to. Czwartek rozpoczął się zwyczajnie. Nick, Alex i Karl siedzieli na schodach czekając na dzwonek na lekcję oraz żywo rozmawiając o planach na wakacje. Było do nich jeszcze trochę czasu, ale pomarzyć mogli. Karl siedział stopień wyżej niż oni i wtulał się w plecy Nicka.
-Hmm.. - mruknął Alex - mam wrażenie że o czymś nie wiem.
-Co masz na myśli? - spytał Karl.
-Zawsze trzymaliście się blisko ale teraz zachowujcie się jak para - zauważył chłopak.
-Oh naprawdę? - zaśmiał się z lekka nerwowo Nick.
-Tak - Meksykanin przymknął oczy jeszcze bardziej podejrzliwy - wiecie że możecie po prostu mi powiedzieć?
-No dobra, tak jesteśmy razem, zadowolony? - Karl lekko się zarumienił mówiąc to.
-Mój ship się spełnił, mogę umierać w spokoju - uśmiechnął się Alex.
-Co do kur... Dlaczego nas shipowałeś? Czy ty Boga w sercu nie masz? - spytał Nicholas z lekkim zażenowaniem.
-Shhh, to nie ważne. Ważne że jesteście szczęśliwi. Bo jesteście szczęśliwi, prawda?
-Tak - zgodził się Karl i mocniej przytulił swojego chłopaka.
Nicholas uśmiechnął się i poczuł ulgę że przy Alexie nie muszą chociaż udawać. Wciąż nie powiedział Clayowi o tym, a Karl Jimmy'emu, jednak dziś wieczorem to się ma zmienić.
Długa przerwa przyszła tak szybko dla dwójki zakochanych, że dopiero Alex uświadomił ich o tym że teraz ona. Cała trójka poszła na stołówkę gdzie o dziwo siedział tylko Dave wraz z Jonathana'em oraz Tom. Przywitali się z nimi i usiedli.
-Gdzie reszta? - spytał Karl uderzając rytmicznie palcami o blat stołu.
-Will w domu, Darryl i Zak w samorządzie - wyjaśnił Tom bez ekscytacji, zupełnie jak nie on.
-Wszystko dobrze Big Man? - spytał Nicholas.
-Will nie chce dać mu posłuchać swoich piosenek - wyjaśnił Dave.
Tommy na wspomnienie o jego starszym przyjacielu jedynie mruknął coś pod nosem i się skrzywił.
-Ay Thomas, nie przejmuj się - powiedział Alex - Will jest perfekcjonistą, jeśli nie dopnie na ostatni guzik idealnie uprasowanej koszuli, to nie pokaże się na mieście.
Blondyn przytaknął i westchnął smutno.
-Nie będzie dziś Claya? - spytał Schlatt.
-Nic nie pisał o spóźnieniu czy czymś takim - Nick wzruszył ramionami.
A wtedy stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Clay wszedł na teren stołówki wraz z George'em. Dosiedli się do ich stołu.
-Co on tu robi? - spytał Alex z rękami skrzyżowanymi na piersi.
-Nie wiedziałem że teraz przyjmujemy wszystkich znajomych Nicholasa do grupy od tak - George wydawał się niewzruszony - ale w sumie dobrze że więcej ich nie ma, bo nie zmieścilibyśmy się tu.
Schlatt z Davem obserwowali uważnie sytuację.
-Jak ci się nie podoba nasza obecność wasza kurewska Mość to możemy stąd iść - oznajmił Alex.
Brytyjczyk wzruszył obojętnie ramionami. Nie mógł mu przytaknąć wprost, nie przy Clayu. Karl spojrzał z wyrzutami na Claytona. Blondyn skrzywił się i westchnął.
-Nikt nie będzie stąd odchodził - starał się załagodzić sytuację.
George'a spojrzał na Nicholasa i Karla.
-Zapomniałem wam pogratulować, powodzenia na nowej drodze życia - powiedział z uśmiechem, sztucznym tak bardzo że aż promieniował.
Rad swoim promieniowaniem zabijał wolniej już niż jego uśmiech. Wszyscy się na nich gapili poza Alexem.
-O czym on mówi? - spytał Tom.
-To wy im jeszcze nie powiedzieliście że się zeszliście? - zdziwienie George'a było równie sztuczne co jego uśmiech.
-Nick? - Clay patrzył jak chłopaka zalewa fala wstydu - Czy to prawda?
Karl chwycił bruneta za dłoń równie zawstydzony i zestresowany co jego chłopak.
-Aww, trzymacie się za ręce, jak uroczo - skomentował George, a jego uśmiech ociekał jadem.
Nick i Clay patrzyli na siebie. Blondyn wydawał się trochę jakby... zawiedziony? W końcu byli przyjaciółmi, czemu Nicholas mu nie powiedział że on i Karl są razem?
-Lepiej się już nie odzywaj George - mruknął lekko podkurwiony Meksykanin.
Czuł gdzieś w środku że cała ta szopka z gratulacjami to jedna wielka ściema. Brytol jak zwykle szukał sensacji tam gdzie jej nie ma i wpierdala się do życia innych.
-Czemu wszyscy żeście zamilkli? Nawet jak są razem to co z tego. To nie nasz sprawa i to niczego nie zmienia dla nas - Alex spojrzał po reszcie z lekka zawiedziony ich zachowaniem.
-Masz rację Alex, to dla nas nic nie zmienia - przytaknął mu Clay, który westchnął i przerwał kontakt wzrokowy z przyjacielem.
-Nikt z nas nie ma problemów z tym kogo kto kocha - powiedział Jonathan czując z lekka wstyd za swoją wcześniejszą reakcje.
-Skoro mleko i tak już się wylało... - westchnął zrezygnowany Nick - tak, to prawda że jestem z Karlem.
-Pogchamp - uśmiechnął się Tommy.
CZYTASZ
Cute, don't cut! | Karlnap
FanfictionAmeryka ma ważniejsze problemy na głowie niż dwóch bezbronnych chłopców, którzy zrządzeniem losu trafiają na siebie. Karl to sierota, której życie zawsze dawało w kość - śmierć rodziców, jego brat został adoptowany, a Karl został sam z nadzieją że k...