Minęły trzy dni od próby samobójczej Nicholasa. Chłopak nie wybudził się, a co gorsze jego stan się wcale nie polepszał. Mimo tlenu i odpowiedniej ilości krwi, serce chłopaka ledwo biło. Lekarze diagnozowali go pod kątem różnych chorób jednak jak dotąd nic nie zostało wykryte. Karl z każdym dniem cierpiał coraz bardziej. Większość znajomych chłopaka było przesłuchiwanych w trakcie weekendu przez policję. Karl powiedział wszystko przez co stał się automatycznie jedynym powodem dla którego Nick mógłby się posunąć do ostateczności. Magicznym trafem wszystkie wspomnienia o tym jak George traktował młodszego chłopaka po znikały z zeznań wszystkich. W poniedziałek rano Karl nie był w stanie wstać z łóżka i iść do szkoły. Leżał i patrzył w sufit. Nie płakał, nie miał już na to siły. Jadł minimalne ilości jedzenia i przestał się całkowicie uśmiechać. Rodzice Jimmy'ego jak i on sam byli zmartwieni stanem nastolatka. Bali się zostawić go samego, więc Jimmy również nie podszedł do szkoły. Starszy siedział na kanapie w salonie, ponieważ Karl chciał zostać sam. Kiedy tak siedział usłyszał dzwonek do drzwi. Zdziwił się gdy otworzył drzwi i zobaczył Claya wraz z Luke'iem.
-Karl jest w domu? - spytał spokojnie Clay.
-Wejdźcie - skrzywił się starszy robiąc im wejście.
Blondyni weszli do środka i zdjęli swoje kurtki. Jimmy poszedł do salonu, a oni za nim.
-Nie pogadacie z nim - westchnął - jest w okropnym stanie. Obwinia się o to wszystko.
-Spierdoliliśmy nie mniej niż on - skrzywił się Clay - przyszliśmy bo nie chcieliśmy żeby był sam. Alex też niedługo tu będzie.
-To miło z waszej strony, ale on raczej woli być sam - Jimmy westchnął i pokręcił głową zrezygnowany.
-Kto przyszedł? - spytał Karl schodząc po schodach.
Miał na sobię bluzę Nicka i jakieś czarne spodnie dresowe. Włosy w totalnym nieładzie, powieki czerwone od płaczu i podkrążone oczy.
-Oh.. Hej.. - spojrzał na Luke'a, ignorując Claya.
-Przyszli do ciebie - Jim spojrzał na brata ciesząc się że wstał z łóżka.
-Chodźcie na górę.
Cała trójka 17-latków weszła na górę i zamknęła się w pokoju chłopaka. Obaj byli tu pierwszy raz i wszystko dla nich było nowe. Clayton od razu zwrócił uwagę na masę fotografii na tablicy korkowej. Na jednej z nich Nick spał w objęciach Karla. Czerwonym markerem było narysowane serce przy Nicku, a fioletowym - przy Karlu. Jacobs zabrał ubrania z kanapy i pokazał im gestem żeby usiedli.
-Znalazłeś coś tam? - spytał Clay widząc telefon Nicka na stoliczku.
-Playlistę jedynie - Jacobs odłożył ubrania do szafy i zamknął ją.
-Czyli nie więcej niż ja - westchnął Clay.
-Bo nie wiecie gdzie szukać - odezwał się wreszcie Luke, a uwaga pozostałej dwójki skupiła się tylko na nim.
-Co chcesz przez to powiedzieć? - spytał drugi z blondynów.
-Znalazłem jego, em... pamiętnik? Chyba można to nazwać pamiętnikiem.
-Nick pisał pamiętnik - wyszeptał do siebie zdziwiony Karl.
Lukas wyjął wcześniej wspomniany przedmiot ze swojego plecaku.
-Czytałeś go? - spytał Clayton patrząc na książkę jak na jakiś magiczny przedmiot.
-Nie dałem rady więcej niż parę stron. Ostatnia zapisana data jest sprzed dwóch-trzech miesięcy, więc mało co nam to pomoże.
-Z kiedy jest pierwszy wpis? - spytał blondyn.
-Sprzed roku. Zaczął go pisać kiedy jego babcia zachorowała. Ostatni wpis jaki przeczytałem z dnia w którym zmarła.
-Cały ten pamiętnik musi być przepełniony silnymi emocjami - Karl sięgnął po książkę i przerzucił na losową stronę - Został ból, tabletki się skończyły i pora wracać do rzeczywistości. Ona nie żyje, a ja wciąż jestem tu. Jedyna z rodziny która szczerze mnie kochała i wychowała. Gdyby samobójcy trafiali do nieba, już dawno bym podciął sobie żyły - przeczytał na głos fragment.
Jacobs przewertował parę stron.
-Wczoraj była impreza u Luke'a, poznałem go siedząc samotnie na schodach. To dobry kolega, w przeciwieństwie do Claya za którym muszę latać by o mnie pamiętał. Jest zakochany, łapie to, ale chcę żeby chodź trochę ze mną posiedział. Wracając do imprezy... Kiedy poszedłem do łazienki, a raczej chciałem do niej iść, usłyszałem bardzo hmm.. Specyficzne odgłosy. Niestety drzwi były uchylone, a w pomieszczeniu za nimi był Clay i George. Całowali się... Brytyjska kurewna mnie zauważyła, więc szybko uciekłem. Musieli być nieźle wstawieni... - Karl skończył i dwie pary oczu wpatrywały się w Claytona.
-Piłem pierwszy raz, ledwo co to pamiętam - próbował jakoś wybrnąć z tego blondyn.
-Ile razy z nim spałeś - w oczach Karla, Clay już praktycznie był skreślony.
-Parę razy.. Zawsze po pijaku, ledwo to pamiętam - Clay był zawstydzony jak cholera.
-No nieźle, czyli to dlatego olewałeś Nicka. Dawanie dupy George'owi pochłaniało twój czas - Lukas'owi puściły nerwy - tymczasem Nick cały czas o tym wiedział i usuwał się w cień.
-Nie musicie mnie dobijać naprawdę, mi też jest tak samo ciężko jak wam - Clay spojrzał w ziemię i skrzywił się - chcę się zmienić, zapisałem się na terapię, od jutra zaczynam. Wam dwóm też to polecam. Jedno samobójstwo nam wystarczy.
-Szkoda że Nick nie dał się namówić na leczenie - wyszeptał Karl zerkając na swoje zdjęcie z chłopakiem.
-Chcecie coś do picia? - spytał Jimmy otwierając drzwi.
-A masz coś mocniejszego? - spytał Luke starając się ochłonąć, chodząc jednocześnie w kółko po pokoju.
-A macie 21 lat? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Luke bez słowa podszedł do swojego plecaka, wyjął z niego fałszywą legitymację szkolną, według której miał 22 lata i pokazał ją Jimmy'emu.
-Żartowniś - mruknął pod nosem starszy i pokrecił głową - tym to panią w monopolowym oszukasz nie mnie.
-W sumie to może lepiej, Clay by się jeszcze znów z kimś przespał po pijaku - skomentował złośliwie Lukas chowając ligitymację.
-Zejdź ze mnie, proszę... - Clay czuł ucisk w sercu, zwalił ale nie zasłużył na takie traktowanie.
CZYTASZ
Cute, don't cut! | Karlnap
FanfictionAmeryka ma ważniejsze problemy na głowie niż dwóch bezbronnych chłopców, którzy zrządzeniem losu trafiają na siebie. Karl to sierota, której życie zawsze dawało w kość - śmierć rodziców, jego brat został adoptowany, a Karl został sam z nadzieją że k...