! ! !
Dla zainteresowanych;
na spotify istnieje playlist'a "I'm fucking tired", którą przeniosłam z yt dzięki pomysłowi jednej osoby (pozdrawiam) C:
Bo to właśnie na tej playliście, którą utworzyłam kiedyś kiedy miałam doła była wzorowana ta której słucha Nick w opowiadaniu
(Link na tablicy na moim profilu)
! ! !-Proszę, odbierz... - wyszeptał Nick, a łzy spływały po jego policzkach.
Czuł się okropnie, leżał skulony na łóżku, a cisza go zabijała. Dostał nagłego 'ataku' depresji związanego z wyjazdem Luke'a. Jego ojciec nie wrócił do domu i wysłał mu sms'a że będzie dopiero w niedzielę. I znów ta cisza, przerywana jedynie oddechem Nicka i dźwiękiem połączenia dochodzącym z jego telefonu.
-Przestań do niego dzwonić. Clay ma swoje życie, daj mu kurwa mać święty spokój - to George odebrał telefon blondyna.
Nick milczał. Przestał nawet na chwilę oddychać, jego serce się złamało.
-Nie dzwoń do niego więcej Teksańska Dziwko - syknął pijany brytyjczyk i się rozłączył.
Brunet słyszał tylko dźwięk zerwanego połączenia. Patrzył pusto przed siebie. Clay tak bardzo nie chciał go znać że dał George'a do telefonu? Przecież musiało być jakieś wytłumaczenie na to, prawda? Drgnął niespokojnie kiedy do głowy przyszedł mu pomysł by ze sobą skończyć, tym razem na dobre. Obiecał Clayowi że więcej tego nie zrobi, wyrzucił wszystkie żyletki. Wszystkie poza jedną którą jego ojciec się golił. Jego myślenie było tunelowe, wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Z łatwością znalazł kawałek metalu. Spojrzał na siebie w lustrze.
-Żałosne - powiedział ze łzami w oczach widząc własne odbicie, delikatnie się uśmiechnął a jego ręce zaczęły drżeć - robiłem to tyle czasu, a teraz nagle trzęsą mi się ręce? Jestem tak bardzo żałosny...
Wziął żyletkę do ręki. Chłód metalu i huk grzmotu w oddali przypominały mu o tym kiedy zrobił to po raz pierwszy...Była wtedy burza, Nick siedział zamknięty w łazience i płakał. Tego dnia jego matka nazwała go 'bezużytecznym pasożytem, który jedynie przynosi hańbę swojemu nazwisku i lepiej było by żeby się nie urodził'. Nie był to pierwszy raz kiedy tak go nazwała i nigdy nie przepraszała za to. Jego ojciec był w delegacji w LA i miał wrócić dopiero za tydzień. Nicholas był sam zdany na siebie. Wtedy wpadł na ten pomysł by się zabić. Zaczął szukać tabletek. Po niecałych dwóch minutach znalazł jedynie w 2/3 puste pudełko przeciwbólowych. Nie był pewien ile powinien połknąć ich. Wziął za dużo na raz. Zaczął się dławić, otworzył klapę od toalety i po prostu zwymiotował. Nie jadł za wiele w ostatnich dniach, więc gardło paliło go od kwasu żołądkowego. Położył się na plecach na kaflach i patrzył w sufit przez zaszklone od łez oczy.
-Żałosne - wyszeptał i delikatnie się uśmiechnął - nawet nie umiem się zabić.
Uśmiech zniknął tak nagle jak się pojawił. Zauważył coś błyszczącego leżącego na umywalce. Jakiś metalowy przedmiot wystawał delikatnie poza jej krawędź. Nick wstał i spojrzał na żyletkę ojca. Wziął ją do rąk nie myśląc za długo i podwinął rękawy. Patrzył chwilę na swoje drżące dłonie, a potem spojrzał w lustro.
-Ż a ł o s n e - syknął patrząc na siebie.
Przyłożył metal do swojej skóry, zerkając jedynie na rękę w odbiciu lustra. Wziął wdech, wydech i patrząc sobie samemu w oczy wykonał pierwsze cięcie.Rozbrzmiał kolejny grzmot, który wrócił Nicholasa do rzeczywistości. Pamiętał swoją twarz sprzed miesięcy i patrząc na siebie teraz widział parę różnic. Schudł, jego oczy są podkrążone, a włosy dłuższe niż wtedy. Ale jedno jego zdaniem się nie zmieniło:
-Wciąż jestem tak samo żałosny - wyszeptał.
Nicholas po prostu to zrobił. Pierwsze cięcie. Uśmiechnął się widząc szkarłatną cieć wypływającą przez rozciętą skórę. Drugie cięcie. Grzmot, błysk i bum światło zgasło w całym domu na parę sekund. Trzecie cięcie. Głębsze niż poprzednie, krew wypływała z niego o wiele szybciej. Czwarte. Piąte. Szóste. Siódme. Brunet popatrzył na swoją ręką przez chwilę zanim wykonał ostatnie, ósme cięcie - finalne. Odłożył zakrwawioną żyletkę na umywalkę i poszedł do swojego pokoju. Położył się na łóżku i patrzył w okno po którym spływały krople deszczu. W oddali zobaczył błysk, a parę sekund później rozbrzmiał grzmot. Nicholas delikatnie się uśmiechnął, jego powieki zaczęły robić się ciężki. Był zmęczony płaczem i osłabiony od utraty krwi. Zamknął oczy.
-Dobranoc świecie - wyszeptał i pogrążył się w śnie.
CZYTASZ
Cute, don't cut! | Karlnap
FanfictionAmeryka ma ważniejsze problemy na głowie niż dwóch bezbronnych chłopców, którzy zrządzeniem losu trafiają na siebie. Karl to sierota, której życie zawsze dawało w kość - śmierć rodziców, jego brat został adoptowany, a Karl został sam z nadzieją że k...