"On wie i ja wiem, że nie wszystko się kręci wokół nas"

17 1 0
                                    

Emma

Ależ jestem wciekła. Jak on śmiał? Nie miał prawa wpierdalać się w moje prywatne życie. To, że się zobaczyłam z Aleksandrem, nie daje mu żadnych praw do robienia takich akcji i stawiania mnie w niezręcznych sytuacjach! W ogóle skąd on zna Aleksandra? A cholera, mam to w nosie. Szybkim krokiem szłam prosto do hostelu. Weszłam do środka i zauważyłam, że Betti zaczęła iść w moją stronę, jednak zrezygnowała po zobaczeniu mojej miny. I dobrze. Nie chcę powiedzieć jej czegoś w złości, a później tego żałować. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do mieszkania, to poszłam od razu do swojego pokoju, nie zamykając drzwi. Rzuciłam wszystko na łóżko, z biurka wzięłam drugą torbę i wybiegłam z pomieszczenia, a później budynek. Zaczęłam kierować się tam, gdzie zawsze. Na moją ławkę. Drogę pokonałam szybciej niż zwykle. Przez nerwy. Usiadłam na ławce i spojrzałam w morze. Czułam, że zaczynam się powoli uspokajać. Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Nie ma co się denerwować. Jeszcze dwa tygodnie. Muszę wytrzymać dwa tygodnie, później wyjeżdżam. A Theo pójdzie w do skrzynki z podpisem „wspomnienia". Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc w dal. Sięgnęłam do torby, z której wyciągnęłam zeszyt z długopisem. Jest to mój taki ala pamiętnik. Zeszyt, w którym zapisuję wszystkie dręczące mnie myśli. Przechyliłam głowę w bok, po czym zaczęłam pisać.

Świat jest, a my w nim

Świat jest i krąży wokół nas

Świat jest planetą

Świat jest, a ja żyję na nim

Już nic nam nie pomoże, głucha cisza

On wie i ja wiem, że nie wszystko się kręci wokół nas

Tysiące myśli, pojawiające się co minutę, krążą w mojej głowie

Co zrobić? Co poczynić? Jak działać?

Tego nie wiem... Nawet ja

Oderwałam długopis od kartki. Dawno niczego nie napisałam a to wszystko dzięki niemu, albo raczej przez niego. Dlaczego nie mogę wyrzucić go z głowy? Dlaczego pojawia się w każdej mojej myśli? Zamknęłam zeszyt, który wrzuciłam do torby, którą obejrzałam z każdej strony. Nie wyglądała najlepiej. Miała już swoje lata. Westchnęłam.

Dlaczego cię tu nie ma Kate? Zawsze wiedziałaś, co trzeba zrobić. Zawsze radziłaś sobie doskonale. Pierdolony wszechświat. Wstałam szybkim ruchem i zaczęłam chodzić w kółko z nerwów, kopiąc kamyczki. Obróciłam się i zdenerwowana kopnęłam w ławkę, która się rozwaliła. O nie, tylko nie to! Upadłam nad nią i złapałam deskę, chcąc ją jakoś naprawić. Zaczęłam płakać, gdy doszło do mnie to, że nie dało się jej naprawić. Płakałam nad głupią ławką. Rzuciłam deskę na ziemię i spojrzałam na nią. Zauważyłam w rogu jakąś zwiniętą karteczkę. Przetarłam oczy rękawem i wyciągnęłam ją, rozwijając.

PLAN NA ŻYCIE, należność od KATHERINE

Pamiętam to. W pierwszej klasie liceum wypisałyśmy nasze wszystkie plany i cele na życie na karteczkach. Moim planem było zostanie pisarką, ale zrezygnowałam z tego. Gdy Kate zaczęła interesować się gastronomią stwierdziłam, że zostanę kobietą biznesu i pomogę jej rozwinąć firmę. Jej wymarzoną firmę. Zawsze mnie poprawiała, że to będzie nasza firma. Mój plan, a raczej marzenie o pisarstwie odeszło w niepamięć, z czego się cieszę. Rozwinęłam kartkę i tak ja myślałam, było kilka punktów. Zostać kucharką, otworzyć własną firmę. Uśmiechnęłam się. Jednak na samym dole, był jeszcze jeden punkt: Pomóż Emmie zostać pisarką. Moje ręce zaczęły drżeć. Nie wierzę, że o tym pamiętała i dodała to do swojej listy, kiedy dla mnie był to temat zamknięty. Darowałam sobie konkursy psarskie, które mi polecała. Ale jak widać, Kate nie dawała za wygrana. I co ja ma teraz zrobić? Zapisałam sie na studia. Ale chwila... tam chyba jest kurs pisarski. Ale co z ekonomią? Nie chcę z niej rezygnować. Może uda mi się studiować dwa kierunki?

- Jesteś idiotką Kate. - powiedziałam głośno z uśmiechem. - Wszystko zaplanowałaś... To ty wybrałaś uniwersytet, to ty mi dałaś ten zeszyt. - czułam łzy napływające mi do oczu. - Jak za życia i tak po śmierci, jesteś podstępną żmiją. Jak ty to robisz? - powiedziałam składając kartkę, którą schowałam do torby.

Ale dobrze, jeśli tego właśnie pragniesz... Spróbuję. Zapiszę się na drugi kierunek i zdam je obydwa. Uniosłam głowę w górę, czując krople deszczu na swojej skórze. Słowa skierowałam prosto do nieba. Prosto do Kate. Deszcz był dla mnie znakiem. Znakiem, że mam się wziąć w garść. Wzięłam głęboki oddech i wstałam z klęczek. Otrzepałam spodnie, po czym ruszyłam prosto do hostelu.

Jedno słowo, tysiąc myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz