Od rana wszystko mnie zaczęło denerwować. Wstałam i co widzę? Całą czerwoną pościel, nie no zajebiście. Oczywiście żadnych podpasek ani tamponów nie miałam, więc musiałam rano zapierdalać do sklepu. Jakby tego było mało, to jeszcze moja matka coś ode mnie chciała, a potem ojciec. Normalnie katastrofa. Leżę w łóżku owinięta kocem z kubkiem rumianku i tabletkami, które leżały na szafce. Moje bóle miesiączkowe są tak mocne, że czasami chce mi się płakać. Wstałam z łóżka z zamiarem wyjścia na balkon zapalić. Oparłam się o barierkę i odpaliłam papierosa. Wsłuchiwałam się w szum morza, kojąca muzyka dla moich uszów. Usłyszałam obok otwierające się drzwi balkonowe i wiedziałam, że to się dobrze nie skończy. Sąsiad wyszedł na balkon w samych bokserkach.
- Nie ma to jak świeże powietrze. - powiedział sam do siebie.
- O Emma! Nie zauważyłem cię. - uśmiechnął się w moją stronę.
- Możesz byś się tak ubrał. - powiedziałam, wpuszczając dym do płuc.
- A co, nie podobają się ci widoki? - jego usta uformowały się w cwaniacki uśmieszek.
- Jakie widoki człowieku? - skończyłam szybko palić, po czym zgasiłam peta i wrzuciłam go do słoika. - Może gdybyś jeszcze coś miał, to bym nawet spojrzała, ale... - zlustrowałam go z góry na dół - nie ma na co. - powiedziałam i weszłam do swojego pokoju. Usłyszałam tylko prychnięcie od jego strony. Usiadłam na łóżku i włączyłam serial w laptopie.
Otworzyłam leniwie oczy. Musiałam przysnąć przy oglądaniu. Spojrzałam przez okno. Słonce już zachodziło, więc ciekawa spojrzałam na zegarek. Było już po 21. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Brzuch już przestał mnie boleć. Wzięłam paczkę papierosów i ruszyłam w stronę balkonu. Otworzyłam drzwi balkonowe i poczułam chłodny powiew powietrza, który we mnie uderzył. Zimny wiatr otulił moje ramiona. Wieczory nad morzem są chłodne. Odpaliłam papierosa i spojrzałam przed siebie. Chmury były koloru czerwonego, zachodzące słońce odbijało się od tafli wody. Widok był przepiękny. W moich myślach toczyła się walka między marzeniami a rzeczywistością. Marzeniem mym jest wyrwać się z tej dziury, a rzeczywistość jest taka, że boję się zostawić tutaj rodziców samych. I ta walka toczy się już od początku wakacji. Dobrze wiemy jak jest. Kończą się a ja wyjeżdżam, rodzice dobrze o tym wiedzą. Lecz w głębi serca boli mnie to, że ich zostawiam. Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy wypaliła mi się fajka. Zgasiłam ostatni płomyk i wyrzuciłam peta do słoiczka. Nagle zaburczało mi brzuchu. No tak okres pobudza mój apetyt. Wyszłam z balkonu i skierowałam się w stronę kuchni. Koło wyspy kuchennej stała mama z księga gości, coś tam pisała. Musiała usłyszeć moje kroki, ponieważ podniosła głowę i uśmiechnęła się na mój widok.
- Co tam kochanie, brzuch już nie boli? - spojrzała na mnie ze zmartwieniem oczach.
- Nie mamo już nie boli, ale za to jestem piekielnie głodna. - uśmiechnęłam się do niej.
- To bardzo dobrze. Rzadko to u ciebie słyszę. - wyprostowała się i podeszła do lodówki.
- Zrobiłam kolacje, ale spałaś i nie chciałam cię budzić. - wyciągnęła talerz z lasagne, włożyła do mikrofalówki. Wyciągnęłam ciepłe jedzenie i skierowałam sie do siebie, żeby zjeść. Po zjedzeniu posiłku stwierdziłam, że przejdę sie na spacer. Ubrałam się, wzięłam słuchawki i wyszłam z mieszkania. Akurat nikogo nie było. Szłam korytarzem w kierunku schodów, na dole zobaczyłam ta sam dziewczynę co wcześniej. Z daleka można zauważyć jej rude włosy. Chciałam ja wyminąć i isć dalej ale zobaczyłam, że coś nie grało. Gdy tylko na nią spojrzałam zobaczyłam w jej oczach łzy. A niech cię moje sumienie. Podeszłam do niej ostrożnie.
- Hej, wszytko ok?- zapytałam, przystając obok niej. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- O cześć. Nie zauważyłam cię. - Szybko starła łzy z oczu i odpowiedziała - tak wszytko w porządku.
- Na pewno? Bo na to nie wygląda. - usiadłam obok niej na schodach.
- Szczerze? Przyjechałam tu z rodzicami, żebyśmy spędzili wreszcie miło rodzinnie czas... a jesteśmy tu drugi dzień a oni znowu sie kłócą! Jestem pewna, że sie rozwiodą. - znowu zaczęła płakać. Szczerze nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić. Ale wiem jak to jest. Moja przyjaciółka przechodziła coś podobnego, te wspomnienia bolą. Objęłam ją więc ramieniem i delikatnie przytuliłam. Ruda zaczęła płakać w moje ramię.
- Już spokojnie. Nie powiem, że wszystko będzie dobrze, bo to największe kłamstwo, ale jakoś sie ułoży. - głaskałam delikatnie jej plecy.
- Przepraszam... Nigdy mi się takie coś nie zdarzyło. - podniosła się i otarła łzy.
- Nic sie nie stało. Jeśli masz ochotę na lody to znam sklep gdzie sprzedają bardzo dobre. Jeszcze nie powinni zamknąć, ale w razie czego znam drugi, który jest całodobowy. - powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.
- Jasne. - odpowiedziała, po czym wstałyśmy i skierowałyśmy sie w stronę wyjścia.
CZYTASZ
Jedno słowo, tysiąc myśli
RomanceKadyna - mała miejscowość w Ameryce. Znajduje się w niej hostel i bar prowadzony przez Adriane i Thomasa White. Pomaga im dziewiętnastoletnia córka Emma, zamknięta w sobie dziewczyna z ciężka przeszłością Theo Gelbero, dwudziestojednoletni mężczyzn...