"Nieznany numer ; Widzę cie"

25 2 0
                                    

Dzisiaj postanowiłam posprzątać w szafie. Wypadało by zrobić wielkie porządki, zanim wyjadę. Może i miałam małą szafę ale ciuchów tam bardzo dużo. Zaczęłam je wszystkie przeglądać. Musiałabym zacząć się pakować tydzień przed wyjazdem. Chciałam tam szybciej dotrzeć, żeby rozejrzeć sie za mieszkaniem, choć Betti kazała mi się tym nie martwić, bo chce się zająć tym sama. W ogóle ostatnio się dowiedziałam, że Betti mieszka tam, gdzie ja chcę studiować. Co za miły zbieg okoliczności. Powiedziała, że jeśli jeszcze nie mam znalezionego lokum, to ona chętnie wynajmie ze mną mieszkanie. Ucieszyła mnie ta wiadomość bo nie będę musiała mieszkać w akademiku z jakąś obcą osobą. Do tego wybieramy się na ten sam uniwerek. Ja wybrałam zarządzanie, a ruda ekonomię i biznes. Betti ma któregoś dnia odziedziczyć firmę po rodzicach, jeśli do tego czasu się nie rozpadnie przez ich rozwód.
Zaczęłam sięgać ręką na najwyższą półkę, żeby sprawdzić co tam jest. Machnęłam za mocno ręką, przez co wypadło szare pudło. Wstrzymałam oddech. Wiedziałam co to za pudło. Nie chciałam tego podnosić, ani na to patrzeć, dlatego specjalnie je schowałam. Stałam nad tym pudłem kilka minut, które dłużyły mi się w nieskończoność. W końcu się ogarnęłam i biorąc kilka głębokich wdech, kucnęłam i podniosłam pudło z podłogi. Usiadłam z nim na łóżku. Powoli je otworzyłam. W środku znajdowały się zdjęcia, naszyjniki, bransoletki i kolorowe kartki tym szarym pudełku, znajdowały się rzeczy Kate. Dali mi je rodzice dziewczyny. Nie chciałam przyjąć tego pudełka, ale i tak znalazł sie moim pokoju. Dlatego je ukryłam. Aż wreszcie nadszedł czas, aby zmierzyć się z przeszłością.
Spojrzałam na zdjęcia, na których stałyśmy z Kate, ramię w ramię z szerokimi uśmiechami na twarzy. Przejrzałam zdjęcia i zdałam sobie sprawę, że pierwsze zostało wywołane, gdy byłyśmy jeszcze w podstawówce. Ostatnia fotka, została zrobiona przed wypadkiem. Położyłam zdjęcia na łóżku i wzięłam do ręki naszyjnik z połową serca. Były też wygrawerowana, cyfry. Przedstawiała połowę daty naszego pierwszego spotkania. Ja mam drugą połówkę z resztą daty. Pierwszy raz od dawna, uśmiecham sie na to wspomnienie. Uśmiechnęłam się, wspominając zmarłą przyjaciółkę. Po odłożeniu naszyjnika, wzięłam do ręki kartkę. Zaśmiałam się cicho. Była to kartka urodzinowa, którą sama jej zrobiłam. Na samym dole pudełka, leżało jeszcze kilka zdjęć. Zaczęłam je oglądać. Były to zdjęcia, które upamiętniły ważne dla nas dni. Na jednym, Kate z dumą trzymała prawo jazdy. Kolejne zdjęcie przedstawiało dziewczynę za kierownicą, która skupiona patrzyła na drogę. To była pierwsza przejażdżka jej nowym autem. Pamiętam to wszystko, jakby to było wczoraj. Łza spadła na zdjęcie. Jednak nie była to łza smutku, tylko radości z wspomnień. Westchnęłam głośno, zostawiłam pudełko na łóżku, po czym wstałam z niego i podeszłam do biurka. Wzięłam papierosy i wyszłam na balkon. Zapaliłam jedną i mocno się zaciągnęłam, trzymając dym w płucach, po czym wolno wypuściłam go na wolność. Cieszę się, że mogłam poznać Kate. Że spędzałyśmy każdy wolny czas razem. Że była moją najlepszą przyjaciółką.
Ostatnio rzadko palę. Jakoś nie czuję potrzeby, aby palić tak często, jak wcześniej. Stwierdziłam, że resztę szafy uporządkuję później. Kiedy skończyłam palić, usłyszałam dźwięk powiadomienia, dochodzący z mojej komórki. Wróciłam do środka i spojrzałam na wyświetlacz. Dostałam wiadomość z nieznajomego numeru. Ze zmarszczonymi brwiami, otworzyłam ją.
Nieznany numer ; Widzę cie
No super. Trafił mi się jakiś zbok. Zablokowałam komórkę i spojrzałam w sufit, gdy telefon wydał kolejny dźwięk.
Nieznany numer ; Żartowałem tylko. Chciałem przykuć twoją uwagę. Tu Theo ;)
Ja ; Skąd masz mój numer?
Zapisałam jego numer pod nazwą „Zboczeniec". Po chwili dostałam odpowiedź.
Zboczeniec ; Poprosiłem ładnie i dostałem. Ma się ten urok osobisty ;))
Zapewnie dostał go od Betti. Ta dziewczyna jest zbyt miła i kiedyś może jej to zaszkodzić.
Ja; Dobrze wiem, że Betti ci go podała. Czego chcesz?
Zboczeniec ; Przyjdź nad zatokę, tam gdzie zazwyczaj surferzy przebywają i weź strój kąpielowy.
Ja ; Po co?
Zboczeniec; Dam ci kilka lekcji surfowania. Nie daj się prosić. Obiecuję, że będziesz zadowolona.
Szczerze? Co mi szkodzi. Zawsze to coś nowego, a w życiu trzeba próbować wszystkiego, co nowe.
Ja; Dobra niech ci będzie. Będę za dziesięć minut.
Zboczeniec ; W takim razie czekam. Nie mogę się doczekać ;)
I on niby nie brzmi, jak zboczeniec? Położyłam komórkę na biurku, wzięłam strój kąpielowy i poszłam do łazienki się przebrać.
Tak jak pisałam chłopakowi, nad zatoką zjawiłam się po dziesięciu minutach. Ubrałam zwykły strój kąpielowy, a na niego zarzuciłam krótkie spodenki i szary podkoszulek. W oddali zauważyłam Theo, który stał na desce i surfował. Przystanęłam i zaczęłam go obserwował. Mężczyzna był całkowicie skupiony na tym, co robi, przez co wyglądał bardzo seksownie. Co jak co, ale urodą nie grzeszy. Dobra dziewczyno, czas się ogarnąć. Zrobiłam kilka kroków i obserwowałam go dalej. Był naprawdę w tym dobry. Robił kilka trików na desce. Jak tak na niego patrzę, to wydaje mi się, że gdzieś już go widziałam. Kiedy go tak obserwowałam, zostałam zauważona. Theo pomachał mi jedną ręką, zrobił jakiś trik i przykucnął na desce. Po chwili położył się na desce i zaczął płynąć w moją stronę. Kiedy wyszedł z wody, mogłam przyjrzeć się jego umięśnionej klatce piersiowej. Nie była aż tak bardzo umięśniona, jak to mają niektórzy faceci, ale było na czym oko zawiesić.
- Jednak przyszłaś. - powiedział, podchodząc do mnie z szerokim uśmiechem.
- Przecież pisałam, że przyjdę. A ja zawsze słowa dotrzymuję. - powiedziałam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Dobrze wiedzieć. Teraz ściągaj ubrania i chodź. - tak jak powiedział, tak zrobiłam. Miałam strój dwu częściowy. Góra była koloru turkusowego, a dół przypominał bardzo krótkie spodenki, który był również koloru turkusowego z białymi paskami. Odłożyłam rzeczy w bezpieczne miejsce, żeby ich nie zalać, po czym odwróciłam się. Napotkałam wzrok Theo. Blondyn lustrował mnie spojrzeniem. Chyba podoba mu sie to, co widzi bo coś mu się powiększyło w spodniach. Nie wspominając już o jego zadziornym uśmiechu na twarzy. No i dobrze. Nie patrzy i podziwia to, czego nigdy nie dostanie.
- To jak gotowa ? - zapytał, po kilku minutach podziwiania.
- Jasne. - odpowiedziałam, podchodząc. No to zacznijmy zabawne. Theo pokazał mi początki, czyli jak usiąść na desce, podpłynąć i stanąć na niej. Wytłumaczył mi wszystko, najlepiej jak potrafił i uprzedził też, nie zawsze uda się złapać pierwszą falę. Jednak dzisiaj mogło mi się poszczęścić. Najpierw uczyłam się stać na desce tuż przy brzegu, jednak miałam z tym największy problem. Ciężko było mi utrzymać równowagę. Po kilkuset upadkach do wody wreszcie mi się udało. Chłopak stwierdził, że mogę łapać pierwszą falę.
- Pamiętaj Emma. Rób tak, jak ci mówiłem. Nie martw się też, gdy spadniesz. Będę obok. - powiedział mężczyzna, na co pokiwałam głową. Wzięłam głęboki wdech i zrobiłam tak, jak mówił Theo. Położyłam się na desce w pozycji wiosłowania, po czym chwyciłam ją obiema rękami, jakbym chciała zacząć robić pompki. Wyciągnęłam deskę spod siebie ciągnąc ją do przodu i kiedy deska przesunęła się pode mną, podniosłam kolana, wyginając plecy do pozycji siedzącej. Udało mi się, jednak musiałam znaleźć jakiś punkt równowagi, żeby nie siedzieć ani za bardzo na przodzie, ani za bardzo na tyle deski. Westchnęłam głęboko. Udało się. Wtedy zobaczyłam pojawiającą się falę. Musiałam wyczuć moment, aby ją złapać. Pochyliłam się delikatnie do przodu, po czym zaczęłam wiosłować w jej stronę. Byłam tylko ja i morze. Gdy stwierdziłam, że jestem już wystarczająco blisko, złapał za boki deski i powoli wstałam na niej. Modliłam się, żeby nie spaść, bo w końcu to mój pierwszy raz. Gdy fala zaczęła się powiększać, zaczęłam się chwiać, przez co odchyliłam się do tyłu. Czułam, że tracę równowagę.
- Musisz się delikatnie zgarbić do przodu! Inaczej spadniesz! - posłuchałam się mężczyzny, dzięki czemu udało mi się jakoś utrzymać na desce. Nagle poczułam falę, która uderzyła we mnie, przez co spadłam z deski. Spanikowałam, przez co zaczęłam sie szarpać w wodzie. Nie potrafiłam wypłynąć na powierzchnię. Nagle poczułam ręce wyciągające mnie z wody. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam szybko oddychać.
- Już spokojnie. Nie tak szybko, bo cie płuca później będą boleć. - unormowałam swój oddech, złapałam deskę i wdrapałam sie na nią. Kiedy usiadłam, usłyszałam śmiech mężczyzny. Spojrzałam na niego i zapytałam.
- Co cię tak bawi?
- Twoja mina. Dziewczyno spokojnie. Nikomu sie nie udaje za pierwszym razem. Są tacy, którym udaje się złapać pierwszą falę dopiero po dziesiątej próbie, ale i tak dobrze ci poszło. - powiedział, klepiąc mnie po plecach.
- Próbujemy jeszcze raz? - zapytałam. Theo uniósł brwi do góry.
- Jesteś tego pewna?
- Tak.




Jedno słowo, tysiąc myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz