Theo
Zachód słońca. Siedziałem na piasku, trzymając szkicownik w rękach i obserwowałem piękno natury. Spojrzałem na ławkę, która była zniszczona. Nie wiem, kto to zrobił ale spróbuję ją naprawić. Dla Emmy. Miałem nadzieję, że dzisiaj spotkam Emmę. Że to ona zapukała rano do moich drzwi, jednak gdy je otworzyłem, nikogo za nimi nie zastałem.
Kobieta się do mnie nie odzywa. Przeczuwam, że jest wściekła, ale chcę jej to wszystko wytłumaczyć. Dosłownie wszystko. Żadnych kłamstw. Otworzyłem szkicownik na kartce, zacząłem kreślić ołówkiem, szkicować jej twarz. Pamiętam każdy szczegół. Zamknę oczy i widzę jej twarz, którą postanowiłem przenieść na papier.
Dawno nie rysowałem. Musiałem to odłożyłem idąc na studia. Zamiast profilu artystycznego, musiałem iść na biznes, aby przejąć firmę rodziców. Na to sie zgodziłem. Na zaręczyny i ślub już nie. Gdybym tylko wiedział, że to będzie w pakiecie... Nigdy nie myślałem, że przyjaciele rodziców stwierdzą, aby połączyć obie firmy. Firma jest już zapisana na mnie, jednak przejąć ją mogę jedynie wtedy, kiedy będę żonaty. Oczywiście, moją żoną ma zostać Rozalie. Kobieta, którą znam od małego. Można stwierdzić, że wychowaliśmy sie razem. Jest dla mnie jak młodsza siostra i nie mógłbym żyć z nią pod jednym dachem, jako małżeństwo. To tak jak w rodzinie. Jeden doprowadza drugiego do szału i stanu pod wkurwienia, jednak w naszym przypadku? Ona wkurza mnie.
Bardzo podoba mi się Emma. Uśmiechnąłem się, wspominając ją. Pamiętam nasz pierwszy pocałunek na plaży. Słodki i niewinny. Bałem sie tego, ale ona mnie poprowadziła. Niby nieśmiała, ale okazuje się całkiem inaczej. Pamiętam jakby to było wczoraj. Nasz pobyt w wesołym miasteczku. Była bardzo przeciwna na początku, jednak później sama zachęcała nas do zabawy.
Staliśmy przy stoisku z piłeczkami i butelkami. Spojrzałem na Emmę, której gestem ręki zaproponowałem jedną rundkę.
- I co niby? - spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Zasady są proste. Trzeba zbić butelki piłeczką. Nie daj się prosić, jedna rundka. - powiedziałem.
- Dobra. Ale gdy ja wygram, to stąd wychodzimy.
- Umowa stoi. Aale jeśli to ja wygram, idziemy na najwyższą kolejkę górską tutaj.
- Dobra. - podaliśmy sobie ręce, przyjmując warunki. Odwróciłem sie przodem do pana i poprosiłem o dwie rundki. Było dużo śmiechów i żartów. Każdy sobie dogryzał. No ale cóż. Wygrała Emma. W nagrodę od staruszka dostała dwie zawieszki z koniczynkami, na których był wygenerowany napis 'szybki strzelec'. Brunetka podarowała mi jedną, którą przyjąłem z wielkim uśmiechem.
- Dla ciebie. Pamiątka z dzisiejszego dnia i żebyś zapamiętał, że udało ci się mnie rozerwać. Co do łatwych nie należy. - powiedziała z uśmiechem.
Tego dnia nigdy nie zapomnę. Obracałem palcami brelok otrzymany brelok. Będę pamiętać każde dnie, w których ją uszczęśliwiałem. Niestety nawet te, w których była przeze mnie zła. Skończyłem szkicować. Nawet trzy letnia przerwa nie przeszkodziła mi w tym, żeby idealnie odwzorować kobietę. Te jej piękne oczy. Dołeczek w jednym policzku, gdy się uśmiecha. Emmy nie da się zapomnieć. Nie chodzi tutaj jedynie o wygląd. Tak, jest piękna. Ale najważniejszy dla mnie jest charakter człowieka.
Słońce już prawie zaszło, a brunetki jak nie było tak dalej nie ma. Miałem wielką nadzieję, że się tutaj dzisiaj spotkamy. Mogłem ją poprosić o spotkanie, ale czy by przyszła? Wstałem, otrzepałem spodnie z piasku i ruszyłem w stronę hostelu. Po chwili usłyszałem dźwięk powiadomienia. Westchnąłem cicho, po czym sprawdziłem komórkę. Dostałem wiadomość od numeru, którego nie znałem.
XXX: Jeśli myślisz, że możesz tak sobie uciekać, to jesteś w ogromnym błędzie. Mam ją. Mam twoją laleczkę, drogi Theo. I nie wypuszczę tak szybko.
Zatrzymałem się na chwilę. Zaczęło szumieć mi w głowie, serce przyspieszyło swoje tętno. Byłem wściekły i jednocześnie przerażony. Biegiem ruszyłem do hostelu, mając nadzieję, że to tylko durny żart Olivera i brunetki. Że Emma tylko się mści za wczoraj, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie przeraża.
Nie witając się z nikim, popędziłem do pokoju brunetki. Jednak po moim natrętnym waleniu w drzwi, nikt nie odpowiadał. Zwilżyłem usta, po czym poszedłem do pokoju rudej, jednak sytuacja się powtórzyła. Szybkim krokiem skierowałem sie do Olivera. Są trzy opcje. Pierwsza jest taka, że dziewczyny siedzą u niego. Druga, że gdzieś poszły a przyjaciel wie gdzie. No i trzecia, której nie chcę dopuszczać do myśli. Do pokoju Olivera wszedłem już bez pukania. I co zobaczyłem? Mężczyznę i rudą w ramionach, z językami w gębie.
- Stary, nie jesteś u siebie. Puka się. - powiedział wściekły Oliver.
- Przepraszam, ale to ważne. Chodzi o Emmę. - odpowiedziałem szybko, zamykając drzwi.
- Co sie stało? - mimo tego, że pytanie zadała Betti, odpowiedziałem patrząc na Olivera.
- Ma ją. - mężczyzna wstał z łóżka, spychając z siebie rudą.
- Jak to ją kurwa ma? Przecież po naszej rozmowie obiecała, że najpierw porozmawia z tobą.
- Czyli to jednak była ona. Jak widać, do spotkania nie doszło. Tylko dlaczego? - byłem zły. Nie tylko na nią ale w większej części na siebie. Zamiast robić jej awanturę, mogłem powiedzieć wszystko wcześniej.
- Kto ją ma? O co tutaj chodzi?! - krzyknęła Betti, wstając z łóżka.
- Znasz niejakiego Aleksandra Binga? - zapytałem.
- No tak. To ten koleś, który twierdził, że znał Kate - powiedziała. - Ale co on ma do tego?
- Jest oszustem wysłanym przez moich rodziców. Nie wiemy do czego jest zdolny.
- Ale co ma do tego Emma?
- Aleksander zbliża sie do osób, którym najbardziej zależy ofierze. W tym przypadku, Emma jest ważna dla Theo i postanowił to wykorzystać, byleby wykonać dobrze swoje zadanie. - powiedział Oliver cicho. Pokiwałem głową, potwierdzając jego słowa. Po kilku minutach ciszy, mężczyzna odezwał się znów. Był wściekły.
- Nie wiedziałem, że Emma jest tak lekkomyślna. Zamiast się mnie posłuchać, poszła się pewnie z nim spotkać, mając w dupie nasze ostrzeżenia.
- To jest teraz nie ważne. Najważniejsze jest to, aby ją odnaleźć. Ale czekaj, gdzie oni się w ogóle poznali? - pytanie skierowałem do Betti.
- Na cmentarzu. Przy nagrobku Kate. - odpowiedziała szybko.
- Musze tam iść. Zobaczyć, czy zostawił jakiś ślad, który nakieruje nas do niego. - powiedziałem, idąc w stronę drzwi.
- Nie Theo. Najpierw musimy zawiadomić o wszystkim policję i jej rodziców. - powiedział Oliver. Zatrzymałem się i spojrzałem na niego.
- Nie mogę tak tu stać i nic nie robić. Szczególnie, że chodzi o mnie i o kobietę, która kurwa kocham, dobra? - Oliver złapał mnie za ramię i popchnął w stronę biurka, zamykając drzwi. Klucz trzymał w ręce.
- Nigdzie nie pójdziesz. Nie w tym stanie. Ja zadzwonię na policję a Betti do jej rodziców. - powiedział. Wyciągnął komórkę i kilku minutach nakreślił całą sprawę. Rudowłosa w tym czasie rozmawiała z rodzicami Emmy. Wytłumaczyłem im wszystko. Musimy stawić się na komisariacie. Rodzice brunetki muszą złożyć zeznania a my będziemy głównymi świadkami. Szczególnie ja i Oliver. Zacisnąłem usta w cienką linię. Odnajdę cię. Obiecuję.
CZYTASZ
Jedno słowo, tysiąc myśli
RomanceKadyna - mała miejscowość w Ameryce. Znajduje się w niej hostel i bar prowadzony przez Adriane i Thomasa White. Pomaga im dziewiętnastoletnia córka Emma, zamknięta w sobie dziewczyna z ciężka przeszłością Theo Gelbero, dwudziestojednoletni mężczyzn...