"Nic między nami nie ma. Jak już, to ściana, dzieląca nasze pokoje."

17 1 0
                                    

Minął tydzień od kiedy Betti jest u mnie. Okazało się, że jej rodzice wyjechali, a ojciec dał jej wybór. Albo wraca z nimi albo zostaje tu bez grosza. Betty stwierdziła, że woli zostać bez grosza przy duszy w motelu, niż mieszkać z takimi ludźmi. Jej matka za to wykazała się większą stroną rodzicielstwa. Będzie rudowłosej po kryjomu przesyłać małe sumy pieniędzy, ale niestety też musiała wracać. Powiedziałam Betti, że może zamieszkać w pokoju dla pracowników, bo mamy taki jeden na wszelki wypadek. Znajduje się naprzeciw mojego mieszkanka. Nawet załatwiłam jej u nas chwilową prace, dopóki nie zdecyduje sie wrócić. Zostawili jej również auto, tyle dobrego. Aktualnie stałyśmy na recepcji i pokazywałam Betti co i jak działa. Na początek będzie pomagać różnym osobom, tak samo jak ja. Im szybciej załapie tym szybciej będę mogła zostawiać ją samą. Theo nie widywałam zbyt często, może tylko w holu jak wychodził gdzieś. Oczywiście, za każdym razem witał się ze mną uśmiechem i tylko z uśmiechem. Ciekawi mnie czym był tak zajęty.

- Cześć Theo! - krzyknęła radośnie Betti, gdy zauważyła mężczyznę. Ten obrócił sie w naszą stronę i mogłam zauważyć zdziwienie na jego twarzy, gdy zobaczył Betti za ladą. No tak, on jeszcze nie wie.

- Betti? Od kiedy tu pracujesz ? – zapytał, podchodząc do recepcji.

- No widzisz, zaistniała taka sytuacja, że wręcz musiała. Ale nie żałuję. Jest naprawdę fajnie. – odpowiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem.

- Jakbyś częściej do nas zaglądał, to byś wiedział dużo wcześniej. - powiedziałam nie podnosząc wzroku znad kartek.

- Nie mówi tak. Theo jest pewnie zajęty. - powiedziała Betti. Przewróciłam oczami na jej oskarżycielski ton głosu.

- Ciekawe czym. – mruknęłam pod nosem.

- Czekaj, czy ty jesteś na mnie zła? – wtrącił się chłopak. Spojrzałam na niego krótko zaskoczona, że to usłyszał, po czym wróciłam do sprawdzania papierów.

- Ja? Niby czemu? – zapytałam, nakreślając datę na kartce. Muszę to pokazać rodzicielce i zapytać gościa, czy będzie przedłużał swój pobyt tutaj.

- Może byś tak na mnie spojrzała, co? – powiedział. Westchnęłam i podniosłam głowę, patrząc mu prosto w oczy.

- No dobrze. Co dalej? – zapytałam, opierając się rękoma o blat.

- Jesteś na mnie zła? - zapytał ponownie.

- Nie, nie jestem. - uśmiechnęłam się tak sztucznie, jak potrafiłam.

- Jakoś ci nie wierzę. – usłyszałam nutkę niepewności w głosie Theo. Czasem mam tego człowieka dość.

- Jeśli ci... – Betti przerwała mi w pół słowa.

- Emma miałaś mi pokazać, jak działa kasa na stołówce.

- Zupełnie o tym zapomniałam. Papiery dokończę przeglądać później. Chodźmy. – odpowiedziałam, chowając papiery do szuflady i wychodząc zza recepcji. Ruda podążyła za mną.

-Ta rozmowa nie jest jeszcze skończona! - krzyknął Theo. Spojrzałam na niego, a ten uśmiechał się jak głupi. Weszłyśmy na stołówkę. O tej godzinie było mało ludzi. Stanęłyśmy za małą ladą i wytłumaczyłam Betti mniej więcej jak działa kasa. Wspomniałam, że gdyby o czymś zapomniała lub nie wiedziała dokładniej jak coś nabić, to ma się zwrócić do Mii, która potrafi wszystko tak samo dobrze, jak ja.

- Rozumiesz mniej więcej? – zapytałam.

- Tak... Ale jednak nie rozumiem jednego. – odpowiedziała, zmieniając zdanie.

- Czego nie rozumiesz?

- Co jest między tobą a Theo?

- A co ma być? – udawałam, że nie rozumiem jej pytania. Nie chciałam odpowiadać na to, bo dobrze wiem o co chodzi Betti, ale sama nie wiem, co się stało, że nasza relacja się zmieniła. I nie wiem, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy nami. Niby się całowaliśmy, ale to było dawno i Theo pewnie już o tym zapomniał . Zamrugałam nagle gwałtownie, kiedy Betti zaczęła machać swoją ręką tuż przed moją twarzą.

- Ziemia do Emmy. Czekam na odpowiedź. A więc?

- Już ci mówiłam. Nic między nami nie ma. Jak już, to ściana, dzieląca nasze pokoje. – odpowiedziałam, wychodząc zza lady i kierując się z powrotem do recepcji.

- Tylko nie wciskaj mi tu kitu. Widać, że coś jest na rzeczy. – mówiła, idąc za mną. – Wtedy, jak byliśmy w wesołym miasteczku nawet ślepy by zauważył, jak Theo na ciebie zerka i nie powiedziałby, że to było nic. - powiedziała stając przy ladzie od recepcji. Musiałam przyznać jej rację. Wtedy coś rzeczywiście zaiskrzyło. Pojawiło się coś nowego, ale widocznie dla blondyna to nic.

- Betti – westchnęłam i położyłam ręce na ladzie, patrząc na nią uważnie - gdyby było coś między mną a Theo, to by rozmawiał ze mną częściej. Dzisiaj wymieniłam z nim więcej słów, niż przez ten cały, miniony tydzień. I proszę, zakończ już ten temat. – dodałam na koniec już trochę zirytowana.

- No dobrze, niech ci będzie. Na razie dam ci spokój. – zauważyłam dziwny uśmieszek na jej twarzy, gdy stanęła obok mnie za ladą.

Kilka minut później, do budynku wszedł mężczyzna, niosący dużą torbę na ramieniu i trzymając walizkę. Był to wysoki brunet, a że miał piwne oczy, dowiedziałam się, gdy podszedł do nas z uśmiechem. Był nawet przystojny. Spojrzałam na Betti, która wpatrywała sie w mężczyznę jak w obrazek. Próbowałam się nie śmiać z jej miny. Delikatnie rozchylone usta i szeroko otwarte oczy mówiły same za siebie. Jeszcze trochę, a ruda zacznie głośno wzdychać.

- Dzień dobry - przywitał się - nazywam Oliver King i chciałbym wynająć u was pokój – powiedział. Zaśmiałam się cicho, gdy Betti nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa.

- Mamy jeden wolny pokój. Na ile dni chce się pan zatrzymać ?- zapytałam, gdy Betti nadal się wpatrywała w bruneta.

- Na razie na czas nieokreślony.

- Dobrze. W takim razie proszę popisać tutaj, a to jest pana klucz. Pokój numer 16 na drugim piętrze. Gdyby klucz się zgubił lub zatrzasnął w pokoju, proszę podejść do recepcji a damy panu zapasowy. – powiedziałam, dając na ladzie formularz obejmujący bezpieczeństwo i różne duperele z długopisem. Mężczyzna złożył swój podpis, zabrał klucz i z uśmiechem podziękował.

- A i jeszcze jedno. Proszę mówić mi po imieniu. Oliver. – dopowiedział z uśmiechem.

- Dobrze Olivierze. Stołówka mieści się na parterze. Jadłospis znajduje się przy ladzie. Jeśli będziesz chciał zapłacić za jedzenie przy wymeldowaniu, wystarczy podać tam swoje nazwisko. W razie wszelkich pytań, zapraszamy na recepcję. Życzymy miłego pobytu i odpoczynku. – powiedziałam, uśmiechając się delikatnie. I szczerze.

- Dziękuję. – Z szerokim uśmiechem puścił oczko Betti i odszedł. Rudowłosa mało co nie zeszła na zawał. Gdy mężczyzny nie było w naszym polu widzenia, spojrzałam na dziewczynę, która zrobiła się cała czerwona.

- Boże co za wstyd. Żeby nie odezwać się słowem do takiego ciacha? – wyjęczała, chowając twarz w dłoniach.

- Spokojnie, jeszcze będziesz miała okazje, żeby z nim poflirtować. - szturchnęłam ją ramieniem. Po chwili obie zaczęłyśmy się śmiać.

Jedno słowo, tysiąc myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz