godzina 7:00 dnia 1 stycznia roku dwa tysiące dwudziestego roku, willa Payne'ów
Obudziłem się na lekkim kacu po balu pamiętając niewiele. Film musiał urwać mi się około drugiej. Pamiętam tylko tyle że było nieźle. Zszedłem na piętro niżej i zacząłem oglądać się wokół. Nikogo nie było w głównej sali. Wszyscy jeszcze spali tylko Arturo siedział w salonie i czytał gazetę i pił kawę. Przysiadłem się do niego i zapaliłem cygaro jak ja to miałem zwyczaj z rana. Porozmawialiśmy trochę i poszedłem się ubrać i spakować na dwa dni. W końcu jechałem dziś do Waszyngtonu na spotkanie z najwyższym dowództwem. Po spakowaniu i zjedzeniu dwóch udek z kurczaka z wczorajszego balu pożegnałem się ze wszystkimi i zacząłem podróż. Po długiej bo prawie czterogodzinnej trasie dotarłem do Waszyngtonu pod Biały dom. W swoim życiu jestem tu po raz pierwszy. Nie spodziewałem się, że Biały dom jest tak duży. Stanąłem przy bramie wjazdowej i pokazałem swoją świeżo wybitą legitymację oficerską ochroniarzowi. Na wszelki wypadek przeszukał mnie i powiedział gdzie mam zaparkować samochód. Kazał mi też po wejściu zdeponować swoją broń oraz inne rzeczy np. gdybym miał przy sobie nóż to też go mam zdeponować. Po wykonaniu wszystkich kroków spotkałem lokaja przy depozycie broni. Miał zaprowadzić mnie do miejsca gdzie odbywa się ceremonia. Z powodu, że byłem już ubrany w mundur galowy nie zaprowadził mnie na początek do mojego pokoju. Prezydent czekał w swoim gabinecie wraz z resztą zaproszonych. Prócz mnie i najwyższego dowództwa nie było zbyt wiele osób. Ceremonia rozpoczęła się. Prezydent rozpoczął mowę początkową: Drodzy przyjaciele. Zebraliśmy się tutaj aby podpisać pakt kończący wojnę domową, której powodu wybuchu nikt nie zna. Za kilka minut do tej sali wejdą posłańcy ruchu oporu pod dowództwem generała Raymonda Charlesa. To wielka chwila dla nas, naszego narodu i świata. Chwała Stanom Zjednoczonym! Po zakończeniu przemowy prezydent zasiadł w swoim fotelu i kazał nam usiąść na krzesłach i fotelach znajdujących się w gabinecie. Obok mnie siedzieli tacy słynni dowódcy jak generał Neil Green, czy Stanley Brown-numer jeden z grupy asów zniszczenia. Była to elitarna grupa pilotów myśliwskich, którzy zdobyli tytuły asów lotnictwa. Do takiej drużyny po śmierci, lub odejściu na emeryturę jednego z członków z pośród chętnych asów lotnictwa z całego świata wybierano następcę. Brown jest dowódcą asów już od dwóch lat i pod jego skrzydłami jeszcze nikt nie zginął z jego eskadry. Do asów zniszczenia należą tacy piloci jak: Heinrich Grautiger (Niemiec), Lee Peng Yen (Japończyk z Chińskimi korzeniami), Vasily Vintovka (Rosjanin), Harold Caveman (Anglik z Irlandzkimi korzeniami (od strony ojca), Piotr Wadowicki (Polak) oraz oczywiście sam Stanley Brown. Ich formację także nazywają na przykład siewcami śmierci. Natomiast generał Green zasłynął podczas bitwy w kotle teksańskim. Podczas tej bitwy czerwoni otoczyli trzy duże plutony piechoty w kotle. Wzięli ich dosłownie z każdej strony. Lecz niedaleko jechała się przegrupować kompania pancerna generała Neila Greena. Dostali rozkaz, że po przegrupowaniu mają iść z odsieczą do 7,6 i 4 plutonu piechoty otoczonych przez czerwonych, z małymi szansami na przeżycie. Był tam też piąty pluton lecz podczas wycofywania się zostali otoczeni i zlikwidowani. Chłopcy z piątego nie mieli szans na przeżycie. Zaatakowała ich legendarna armia Nowe stany - czołowa formacja wojskowa czerwonych. Dowodził nią też już legendarny generał Steve Francis Panther. Był obwiany taką sławą w szeregach czerwonych jak dawniej Erwin Rommel w szeregach trzeciej rzeszy. Ale nie miał nic wspólnego z Niemcami. Nowe stany liczyły około tysiąca żołnierzy w tym połowa z nich to członkowie załóg czołgów. A licząc na to że na czołg przypadało po czterech czołgistów to maszyn było tam około 125. Jeździli starymi czołgami takimi jak M4 Sherman czy też zdobycznymi M1 Abramsami. Lecz nagle w armii było około osiemdziesięciu tzw. Abramsów więc część Shermanów odesłano do innych armii. Gdy podczas bitwy w kotle teksańskim starły się armia Nowe stany i kompania pancerna Greena oraz ich wsparcie z 7, 6 i resztek czwartego plutonu piechoty zdawało by się, że Green i jego ludzie zostaną pokonani z łatwością. Chociaż pokonani nie zostali. Bo nocą gdy żołnierze "Pantery" bo taki pseudonim przylgnął do generała Steve'a Panther'a spokojnie spali, to połączone siły generała Greena zaczęły po cichu maszerować w głąb obozu wroga z zamiarem odbicia nie zostawionych w obozie jenieckim żołnierzy z piątego plutonu i kilku żołnierzy z resztek innych oddziałów oraz z zamiarem małego sabotażu. Chcieli oni rozlać paliwo po całym obozie, a na koniec je podpalić przy samym magazynie pocisków, a przy odrobinie szczęścia wybuch zabiłby Panterę. Plan powiódł się w dużej części, bo w obozie wybuchł pożar, pociski wybuchły, ale Pantera nie zginął. W akcie odwetu rozpoczął przedwczesne natarcie, które było krytyczne w skutkach. Podczas bitwy czołgi generała Greena walczyły tak zacięcie z czołgami Pantery, że w jednym momencie do tej pory nieustraszeni żołnierze Pantery albo zaczynali się w małej części wycofywać albo przyłączać się do boju po stronie Greena. Sam Neil Green korzystając z okazji otoczył wraz z trzema innymi czołgami czołg Pantery i zaczęła się walka. Ale Panther nie miał zwykłego czołgu. Miał bardzo udoskonaloną wersję M1 Abramsa z działem praktycznie jak od okrętu bojowego, a pancerz jego czołgu był cienki tylko przy silniku. Lecz i tak to nie wszystko. Z każdej strony był uzbrojony dodatkowo w kolce aby nikt nie mógł wejść sobie po czołgu i nie wrzucił granatu do środka. Lecz nagle w momencie gdy dwa czołgi z kompani Greena zostały zniszczone, a Pantera skupił swój ogień na innym czołgu Green zajechał od tyłu do czołgu Pantery i wystrzelił. Pancerz przebił się, a pocisk trafił w układ paliwowy. Z tego powodu, że czołgi były w bardzo małej odległości od siebie, to wybuch, a konkretnie podmuch powietrza wytworzony przez wybuch uszkodził gąsienice czołgu Greena, a sam Green oberwał odłamkiem ostrego metalu po twarzy. Stracił na moment przytomność ale ocknął się. Wyjrzał po raz kolejny z czołgu i ujrzał tylko wyczołgującego się ze swojego czołgu generała Steve'a Francisa Panthera. Panther palił się żywcem, ale o dziwo nie krzyczał z bólu. Wręcz przeciwnie. Patrzał się prosto w oczy Greenowi od czasu do czasu plując krwią. Wypowiedział ponoć do Greena słowa: "jeszcze się spotkamy sukinsynu, a wtedy już tyle szczęścia nie będziesz mieć" po czym zmarł na skutek ran i poparzeń. Resztki armii Nowe stany wycofały się gdzieś na południe, a mała część oddała się dobrowolnie do niewoli. Później już armia generała Neila Greena pomagała tylko przy natarciach na mniejsze miasta i przy otoczeniu ostatniego bastionu czerwonych. Po jakiś kilku minutach do sali wszedł generał Raymond Charles wraz z posłańcami. O dziwo zasalutowali prezydentowi i położyli teczkę z ich ustaleniami paktu pokojowego oraz "kartami przetargowymi". Ich założenia były proste: pokój bez represji na powstańcach oraz z małym fragmentem ziem dla nich pod naszymi rządami. Byłoby to takie państwo miasto, w którego zarządzi zasiadaliby obywatele miasta popierający byłą rebelię. Oczywiście my moglibyśmy nie zezwalać na różne decyzje rady. Kartą przetargową na tą opcję byłyby dane naczelnego dowództwa powstania. Ich adresy numery kont bankowych itd. Naszą alternatywą pokoju byłoby po prostu pokój bez represji lecz z warunkiem byłoby oddanie nam jeńców oraz wydanie dowództwa rebelii. Debatowaliśmy nad tymi opcjami, aż w końcu ustaliliśmy, że wprowadzimy naszą opcję wraz z kilkoma poprawkami z ich opcji. Dostaliby swoją małą wyspę według ich zasad i reszta zostaje. Podpisaliśmy pokój, a następnie prezydent podziękował za przybycie i udane pertraktowanie. Zaprosił nas też do nadania specjalnego komunikaty do narodu o zakończeniu wojny. Udaliśmy się do pobliskiej stacji radiowej gdzie akurat trwała codzienna audycja. Weszliśmy tam i poprosiliśmy o chwilę czasu aby nadać komunikat, a brzmiał on tak: "Drodzy obywatele!-rozpoczął prezydent-chcielibyśmy w tym oto komunikacie powiadomić was o wspaniałych wieściach. Wojna zakończona! Teraz będzie już spokojnie. Wraz z generałem Charlesem od czerwonych, generałami Green oraz Brown oraz majorem Salieri ustaliliśmy warunki pokoju. Dziękuję wam wszystkim obywatele za udział jakikolwiek w wojnie i wsparcie naszych sił, sił Zjednoczonych Stanów. Dziękuję za wysłuchanie. Po zakończeniu audycji wyszliśmy wraz z prezydentem przed rozgłośnie i zasalutowaliśmy mu po raz ostatni tego dnia. Prezydent pożegnał nas i odjechał. Ja zaproponowałem generałom pójście do pub-u aby uczcić zwycięstwo. Zgodzili się więc pomaszerowaliśmy do pobliskiego pub-u. Po kilku godzinach picia, rozmów i gry w takie gry jak bilard czy rzutki zamówiliśmy taksówkę. Byliśmy nieco pijani ale tylko trochę. Taksówkarz podwoził nas pod skazane adresy. Mnie odstawił pod moim hotelem. Po wejściu do mojego pokoju otworzyłem jeszcze butelkę whisky i ją wypiłem. Próbowałem jeszcze wypić trochę bimbru od Stonogi. Właśnie, zapomniałem wspomnieć co się dzieje z Igorem i chłopakami. W sumie to nic nowego. Biorą zlecenia na morderstwa, ochronę czy też na przykład kradzieże. Zarzuty za morderstwo zniesiono z Igora po śmierci Collinsa z powodu ukazania przez Rosyjską policję dokumentów transportowanych przez mafię w St. Petersburgu. Lecz wróćmy do głównej części historii . Pomimo, że była dopiero trzecia to położyłem się na drzemkę. Byłem strasznie pijany. Moja drzemka trwała pięć godzin do ósmej. Obudziłem się kołysząc się lekko podczas chodu. Doszedłem do balkonu i usiadłem na małym stołku. Zapaliłem moje niedokończone cygaro i zadzwoniłem do Jamesa. Porozmawialiśmy trochę ciesząc się z końca wojny. Po zakończonej rozmowie podszedłem do telefonu stacjonarnego i zadzwoniłem na recepcję. Kazałem przynieść im coś do jedzenia. Ale tego się nie spodziewałem co mi przyniosą. Dostałem pół krwistego steka z ziemniakami oraz musztardą obok steka. To była chyba jedna z najlepszych kolacji jakie jadłem w swoim życiu. Podczas posiłku oraz też po nim oglądałem telewizję. Głównie wiadomości. Dużo mówili o końcu wojny i tego jak świętują amerykanie. Mówili także o tych państwach które niedawno złożyły gratulację z okazji podpisania paktu pokojowego. Byłem tak zmęczony pomimo drzemki, że szybko zasnąłem w fotelu zapominając wyłączyć telewizor...

CZYTASZ
Tommy Salieri-Początki
AksiPoczątki kryminalisty Tommy'ego Salieri od dzieciństwa po tułaczkę po nieudanej operacji