Część 11

36 3 0
                                    

Stephan spojrzał na nią niepewnie.
- Już wiem, co cię gryzie- odparł.
- Wiesz? - spojrzała mu prostu w oczy, cholera znowu te motylki.
- Chcesz podwyżkę, wiem, że głupio ci o to pytać, ale sam o tym myślałem.
- Tak, dokładnie o to mi chodziło- wycedziła zrezygnowana. Oparła się o krzesło i wzięła głęboki oddech.
- Jasne, że ją dostaniesz. Greta się cudownie rozwija pod twoim okiem i widzę, że jest szczęśliwa.
- To cieszę się ogromnie- w głowie miała ciągle "powiedz mu, powiedz mu".
- Stephaaaan! Jedzenie gotowe- zza drzwi wyłoniła się Evi. Delikatnie zilustrowała Adele i ochoczo uśmiechnęła się do skoczka.
- Jesteś pewna, że nie chcesz zostać na obiad?- zapytał.
- Nie, lepiej już pójdę- wstała- to jutro mam przyjść?
- Tak, wpadnij rano koło ósmej, może być?
- Jasne, smacznego i uciekam- uśmiechnęła się i skierowała się do wyjścia, po drodzę jeszcze odezwała się do Evi, żeby nie wyjść na jakąś niemiłą- pa Evi.
- Paaaa, miło było poznać- brzmiało nieszczerze, ale nie będzie w to wnikać. Zamknęła drzwi i głęboko odetchnęła. Jest beznadziejnie, cholernie beznadziejnie, ale i stabilnie. Stephan można powiedzieć, że ma dziewczynę. To dobrze dla niego. Będzie miej czasu z nim spędzać, więc może szybko się odkocha i zapomni o tamtej nocy. W sercu jednak czuła ukłucie, to minie powtarzała sobie, minie.
Nie był zupełnie pocieszony rozmową z Adelą. Wydawała się taka smutna, może coś ją trapi. Chciała się pewnie wygadać, a on ją olał.
- Mam nadzieje, że ci będzie smakować- Evi nałożyła mu kawałek pieczeni.
- Dobrze pachnie- uśmiechnął się.
- Stephan bardzo się cieszę, że mogłam ci coś ugotować- usiadła na przeciwko niego.
- Cóż, nie sądziłem, że umiesz gotować szczerze- nałożył sobie trochę groszku z marcherwką.
- Ja cię jeszcze w wielu kwestiach zaskoczę- odparła zalotnie.
Leyhe nie wiedział do końca, jak na to zareagować. Po prostu to przemilczał i zajął się starannym krojeniem mięsa. Wziął kęsa do buzi. Cóż, było dobre. Nie chciał się tutaj pokusić o to, że Adele ugotowałaby lepsze, bo przecież próbuje ją wyrzucić w głowy.
Po posiłku posprzątał, a Evi przyniosła Gretę z drzemki.
- Jest taka podobna do ciebie- położyła małą na kocyku w salonie.
- Zmieniła się, to fakt- wkładał starannie naczynia do zmywarki, żeby wszystkie się zmieściły.
- I chyba mnie polubiła- mała się do niej uśmiechała.
- Cieszę się- w głowie miał myśli, że na pewno nie tak jak Adele.
Wieczór spędzili w towarzystwie dziecka. Później Stephan wykąpał córkę i położył spać, w tym czasie Evi przygotowała przekąskę i wino.
Gdy wrócił zastał ją leżącą na kanapie i przeglądającą Instagrama. Jak go zobaczyła, to odłożyła telefon i gestem zaprosiła obok siebie.
- Skoczę szybko po otwieracz- poszedł do kuchni.
Wziął otwieracz i sprawnie otworzył półsłodkie czerwone wino. Nalał do lampek i wtedy usiadł obok brunetki.
- Masz cudowną córkę- zaczęła Evi.
- Dziękuje, ale głównie to zasługa Adeli, mówiąc szczerze- rozmarzył się na chwilę na samą myśl o niej.
- A tak tak, niania małej.
- W sumie to nie tylko niania, ale już przyjaciółka- poprawił ją skoczek.
- A ile ona ma w ogóle lat? Młodziutka jest- Evi próbowała kryć zazdrość, bo widziała, że Leyhe traktują ją dość inaczej.
- A czy to ważne- wzruszył ramionami, czuł że musi zmienić temat- ta deska serów wygląda przepysznie. Stephan wziął do buzi kawałek camembertu.
- Spróbuj z tym- dziewczyna podała mu prosto do buzi kawałek winogrona- i jak?
- Boskie- odpowiedział.
Wtem przybliżyła się do niego i złożyła delikatnego buziaka na ustach.
- A teraz?- patrzyła na niego pożądliwie.
- Jeszcze lepiej- odłożył niedogryziony kawałek sera na stolik i łapiąc ją za głowę, przybliżył i odwzajemnił pocałunek.
- Faktycznie- roześmiała się. Postanowiła przejąć inicjatywę i usiadła mu na kolanach. Stephan nie protestował. Masował jej plecy, a ona całowała mu szyję. Po chwili jej koszulka pofrunęła w bliżej nieokreślonym kierunku, można było usłyszeć jak upada bezpiecznie na podłogę. Evi poczuła gęsią skórkę, nie chciała bym mu dłużna, więc t-shirt Stephana dołączył do koszulki. Dotknęła wyrzeźbionego torsu i delikatnie przygryzła wargę.
- Może dokończymy w sypialni?- zaproponował, na co ona tylko wstała i zaprowadziła go za rękę do pokoju.
Nie chciała się rano spóźnić, więc w pośpiechu zjadła suchą bułkę i popiła jogurtem. Punktulnie o ósmej zjawiła się pod drzwiami skoczka, które swoją drogą były otwartę. W kuchni zastała Evi, która w przydużawej koszulce Stephana przygotowywała śniadanie. Oprócz koszulki, na sobie miała jeszcze białe skarpetki i kapcie gościnne, w których zazwyczaj chodziła Adela, na początku przynajmniej, póki nie zakupiła własnych. Włosy spięła w koka, który zapewne w nocy postanowił się trochę rozluźnić.
- Hej- pomachała jej i nie czekając na odpowiedź powędrowała do salonu, gdzie Stephan zabawiał Gretę.
- Gdzie jest moja księżniczka?- mała na jej widok mało nie wyskoczyła z rąk Stephanowi. On natychmiast jej podał dziecko, a Greta obdarowała ją mokrymi całusami.
- Jak ty to robisz, że się tak cieszy na twój widok?- Leyhe był zdumiony, tym jak jego córka ma dobry kontakt z nianią.
- Lata praktyki- puściła mu oczko i zrobiło samolocik małej, na co ona śmiała się w niebogłosy.
- Steph, twoje śniadanie. Ja muszę uciekać- Evi zostawiła mu na stole talerz z jajecznicą i chlebem.
- Nie zjesz ze mną?- zapytał.
- Koleżanka pisała, że muszę być wcześniej w pracy. Wieczór aktualny?
- Tak.
Evi pobiegła się przebrać na górę, gdy wróciła złożyła na ustach Stephana soczystego buziaka, rzuciła ciche hej i wyszła.
- Więc, jakie masz plany na dziś?- zapytałam.
- Za godzinę wpadnie do mnie Andi, zrobimy wspólny trening w ogrodzie, później skoczymy na spotkanie ze sponsorami, a wieczorem idę z Evi na kolację- zajadał się jajecznicą.
- Widzę, że to coś poważnego z tą Evi- chciała wyciągnąć od niego jakieś informację.
- Sam nie wiem- wzruszył ramionami- chyba tak.
- To dobrze, że sobie kogoś znalazłeś- skłamała- Greta potrzebuje matki.
- Ma ciebie- uśmiechnął się- uwielbia cię. Chyba bardziej ode mnie.
- Coś ty, po prostu spędzam z nią więcej czasu. Ale na pewno czuję od ciebie ojcowską więź.
- Może i tak. Kiedyś tak nie było - Stephan mało mówił o przeszłości- na początku jej nie chciałem, głównie przez to, że moja żona chorowała. No ale finalnie nie wyobrażam sobie życia bez małej.
- Wiem, że dużo przeszedłeś. Uwierz mi, że jesteś dla niej najlepszym ojcem. Nie wszyscy mają takie szczęście- przypomniała sobie o swoich rodzicach, których nie pamięta. Mimowolnie posmutniała. Leyhe od razu to wychwycił.
- Chciałabym, żeby Greta była tak zaradna życiowo jak ty.
- Oj mam nadzieję, że nie będzie musiała tego doświadczyć. Nie zawsze było tak dobrze, ale chyba nie chcę tego wspominać- wtuliła małą w siebie, jakby chciała uchronić ją przed całym światem.
- Rozumiem, ale pamiętaj...
- Tak, wiem. Zawsze mogę na ciebie liczyć- uśmiechnęła się.
Postanowiła skorzystać z ładnej pogody i z garażu wyprowadziła wózek.

Zawsze i na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz