Rozdział 2 część 5 Wyznania

81 3 0
                                    




Czas nieubłaganie mijał, życie Stephana spadło do rangi monotonnej. Nie działo się nic co mogło wpłynąć na jego stan psychiczny. Oczywiście mała Greta z dnia na dzień diametralnie się zmieniała, rosła, coraz więcej rozumiała. Potrafiła się uśmiechać bez powodu, a Stephan każdego dnia się w niej zakochiwał na nowo. No i była Adele. Nie mógł jej nazwać przyjaciółką, ale spędzali trochę czasu razem. Czasem zostawała na noc by Leyhe mógł się wyspać. Pomimo tego, że już chwilę się znają, on miał wrażenie, jakby coś przed nim skrywała, tajemnicę, wydarzenie, o którym boi się wspomnieć. Mało opowiadała o sobie, była raczej rodzajem słuchacza.
Przetarł oczy z niewyspania i usiadł na łóżku. Otworzył oczy, jednak jeszcze nie były przystosowane do tak dużej dawki światła. Po paru sekundach mógł spokojnie rozejrzeć się po sypialni. Słońce wpadało przez balkon do środka i eksponowało kurz latający w pozornie przeźroczystym powietrzu. Klapki same mu się wsunęły na nogi, spojrzał na godzinę 8:12. Poderwał się energicznie z łóżka i schodząc po schodach ostatni raz przeciągnął się tylko po to, żeby się choć trochę jeszcze przebudzić. Do jego nozdrzy dotarł zapach kawy, na co uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał kawę. Nogi same go pokierowały do kuchni, gdzie zastał Adele. Ubrana była w dresy i koszulkę, włosy spięła w koka, który prawdopodobnie pod wpływem nocnego wstawania postanowiły się trochę potargać. Na twarzy nie miała ani grama makijażu, co w sumie podobało się Stephanowi. Nie był zwolennikiem tych "mazideł", cenił sobie naturalność.
- Dzień dobry- przywitał się wyjątkowo energicznie, na co Greta uśmiechnęła się i podała mu kubek świeżo zaparzonej kawy- dziękuje.
- Jakie plany na dzisiaj?- zapytała.
- Więc, chciałbym kupić trochę ubrań Grecie, rośnie za szybko- odpowiedział- chciałabyś mi pomóc? Ja się aż tak nie znam, na tym co jest ładnie.
- Właściwie to czemu nie- odpowiedziała uśmiechem- ale muszę wyskoczyć i zrobić zakupy babci, prosiła mnie o to.
- Jeśli chcesz, to możemy zrobić najpierw spożywcze zakupy, zawieziemy twojej babci, a potem skoczymy do jakieś galerii.
- Brzmi jak plan idealny- rozmowę przerwała im Greta, która rozpłakała się w pokoju. Adele poszła do niej, a Leyhe zabrał się za śniadanie. Po paru minutach dziewczyny przyszły.
- Zdecydowanie przydadzą się jej nowe ubrania, te body ledwo dopięłam- zaśmiała się Greta.
Po nakarmieniu małej, wsiedli do czarnego Audi Stephana. Adela siedziała z tyłu z małą, a on starał się uważnie prowadzić, zerkając co chwilę przez lusterko na tył. Greta na szczęście spała, więc zakupy poszły dosyć sprawnie. Co prawda były to podstawowe zakupy, jednakże ciężko byłoby  Adeli wziąć zgrzewkę wody i torbę.
- Gdyby nie ty, to nie wiem czy bym sobie dała rady- uśmiechnęła się do skoczka.
- To nic takiego- skupił się na drodze. Gdy dojechali na wskazany adres Stephan dostrzegł dość brzydką okolicę. Wszędzie było szaro i ponuro. Bloki przypominały przestarzałe budynki, a auta brudne, zardzewiałe z rysami. Był dość mocno przerażony tą okolicą. Jego była ładna i zadbana. Nie chciał pytać Adeli dlaczego tu mieszka, wiedział, że to nie jej wybór.
W galerii jak zwykle tłok i masa ludzi. Nie lubił takich miejsc, nienawidził zakupów, ale wiedział że musi. Postanowił, że będzie pchał wózek z obudzoną Gretą, a niech niania wybiera ciuchy. Wiedział, że zna się bardziej, nie ingerował w to. Jego częścią było płacenie, które wykonał po kilku minutach i w czterech innych sklepach.
- Jestem głodny, a ty?- zapytał.
- Może troszkę- skłamała, była potwornie głodna, ale wstydziła się przyznać.
- Zapraszam na obiad- odparł.
- Nie chce cię naciągać na koszty- odpowiedziała.
- Przestań, gdyby nie ty, to pewnie bym jeszcze siedział w sklepie i nic nie kupił.
Adela bez protestu podążyła za nim, trochę ją krępowała ta sytuacja. Ona nie jadała w restauracjach, nie miała zwyczajnie pieniędzy. Zawsze wracała do domu i tam gotowała obiad, albo przychodziła na gotowy. Stephan zabrał ją do dość klimatycznej restauracji. Była urządzona w włoskim stylu, a w menu górowały przeróżne makarony.
- Weź to na co masz ochotę- odezwał się, gdy zobaczył jej zakłopotanie. Domyślił się, że może nie jada w takich miejscach. Czuł, że powinien poruszyć temat jej życia, był ciekawy jej osoby. Była dość dziwną osobą, a jednocześnie wyjątkową. Nawet jej ubrania nie były z tak zwanej "wyższej półki". Zauważył, że nie dbała o trendy. Jednakże chodziła zadbana. Miała pomalowane paznokcie i zawsze nosiła ten sam złoty wisiorek w kształcie róży. Uznał, że po zamówionym posiłku jest idealna pora na porozmawianie.
- Nie wiem czy powinienem poruszać ten temat, ale opowiedz mi coś o sobie, coś więcej- patrzył jej prosto w oczy, kątem oka dostrzegł jak się rumieni.
- Nie jestem ciekawa, szczerze- bawiła się nerwowo serwetką.
- Wręcz przeciwnie, powiesz mi co się stało z twoimi rodzicami?- zapytał bezpośrednio, co ją lekko zaskoczyło.
- Cóż, nie lubię do tego wracać- jeszcze bardziej się zdenerwowała, ale czuła, że może mu zaufać i powiedzieć- nie pamiętam ich za bardzo. Babcia mi o nich opowiadała. Tata podobno był biznesmenem i to nie byle jakim, był jednym z najbogatszych osób w Niemczech. Oboje z mamą byli wpływowymi ludźmi. Jednak tata jak szybko się wzniósł również szybko upadł. Wplątał się w jakieś gangi, nielegalne sprawy i trafił za kratki. Miałam wtedy dwa lata. Z mamą wylądowałyśmy u babci bez pieniędzy. Podobno mama się załamała, całymi dniami leżała na kanapie i sączyła wino płacząc. Aż w końcu babcia znalazła ją martwą, można powiedzieć, że zapiła się na śmierć. Od tego czasu wychowuje mnie babcia- podczas opowieści trochę się trzęsła. Co prawda nie pamięta swoich rodziców, ale cierpiała z powodu ich braku.
- O matko to straszne- zamurowało go, nie wiedział co powiedzieć.
- Może opowiedz mi coś o mamie Grety- w miedzy czasie przyszło ich zamówienie, a Adela zabrała się za makaron.
- Nie jest to dla mnie łatwy temat, ale skoro ty się otworzyłaś...- opowiedział jej dosłownie o każdym szczególe, szczególną uwagę poświęcił okresie ciąży i choroby. Zajęło mu to dobre pół godziny.
- Widzę, że obojgu nas życie nie oszczędziło- podsumowała ich wyznania wychodząc z restauracji.
- Myślę, że mimo wszystko ciebie bardziej- odparł pchając wózek.
- Najtrudniej było w okresie szkolnym, wiesz babcia żyła z emerytury, nie była ona za wysoka, mniejsza niż wydatki. Nie mogłam sobie pozwolić na to co rówieśnicy- posmutniała na chwilę, wracając do czasów, gdzie się z niej śmiali, że nie jedzie na żadną wycieczkę, gdy wszyscy jedli na stołówce, a ona miała kanapkę z masłem.
- Ludzie nie rozumieją czasem sytuacji materialnych innych- odrzekł.
- Szczególnie dzieci- dodała.
- Czy mogę zadać ci ostatnie pytanie?- poczekał aż kiwnie głową i kontynuował- Czy to z powodów materialnych nie idziesz na studia?
- Cóż, studia są drogie, a babcia ma coraz więcej leków. Nie byłaby w stanie mi ich opłacić. Więc postanowiłam pracować i oszczędzać.
Całą drogę jechali w milczeniu, nie mógł uwierzyć, że ją tyle spotkało, że musiała tyle wycierpieć. Chciał jej jakoś pomóc, nie wiedział jak. Nie mógł jej dać pieniędzy, ponieważ pomyślałaby, że się nad nią lituje. Odwiózł ją na tą przerażającą dzielnice i sam wrócił do domu.
...
Cóż kolejny rozdział, który mi się podoba. Akcja troszkę się zaczyna dziać z czego się cieszę, jednakże z powodu egzaminów znikam na miesiąc. 3majcie się xoxo

Zawsze i na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz