W życiu bywa czasem tak, że pragniesz czegoś co wiesz, że nigdy nie dojdzie do skutku. Tej nocy śniła mu się Adela. Siedziała na plaży ubrana w zwiewną, kwiatową sukienkę i na głowie miała słomiany kapelusz. Wyglądała zjawiskowo. Uśmiechała się do niego i wołała by usiadł przy niej. Tak też uczynił. Złapała jego rękę i mocno wtuliła się w jego tors, cały czas się uśmiechając. Poczuł niewyobrażalne ciepło, które wędrowało od stóp do głowy. Najprzyjemniej było mu na sercu. I z tym dziwnym, ale przyjemnym ciepłem obudziła go elektryczna niańka. Greta obudziła się i coś do siebie gaworzyła. Dzisiejszy dzień postanowił spędzić z córką. Zszedł do niej po schodach, jeszcze lekko zaspany.
- A kto to wstał? - wychylił się zza łóżeczka by zrobić małej akuku, na co ona parsknęła uroczym niemowlęcym śmiechem. Stephan ostrożnie ją podniósł i przeniósł na przewijak, gdzie pozbył się pampersa z całej nocy i ubrał ją w body z króliczkami.
- A wiesz, że spędzasz dzisiaj dzień z tatusiem? - chwycił ją i mocno wtulił do siebie, zupełnie tak samo jak Adela wtuliła się w niego w śnie. Zszedł do salonu, gdzie pozostawił Gretę na kocyku pełnego zabawek, a sam zabrał się za robienie śniadania. Włączył ekspres i sięgnął do chlebaka. Wyjął dwie razowe bułki i posmarował je serkiem. W między czasie mycia pomidora i sałaty podsunął kubek do ekspresu i wcisnął podwójne espresso. Wychylił się zza lady i zobaczył, że dziewczynka gryzie swój ulubiony gryzak, a nóżką gra jakąś melodie na zabawkowych instrumentach. Starannie pokroił pomidora w plasterki, a sałatę porwał na mniejsze kawałki. Wszystko ładnie ułożył na talerzu i biorąc gotową kawę przeniósł się do salonu. Tam zasiadł się na kanapie i zajadając się swoim śniadaniem oglądał Gretę jak się bawi. Zaskakujące jest to, że takie małe dziecko dostarcza takiej rozrywki. Możesz się w nie wpatrywać i wpatrywać, a każda głupota, którą zrobi bawi cię niesamowicie. Po śniadaniu wziął małą na ręce i przygotował butelkę mleka, którą następnie ją nakarmił. Wyjrzał przez okno i zobaczył jak promyki słońca wydzierają się zza korony drzew.
- Czas na spacerek- pocałował Gretę w czółko i poszedł do garażu po wózek.
Pomimo tego, że opieka nad dzieckiem jest męcząca, nie miała ochoty na wolne. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Uwielbiała siedzieć w domu Stephana. Jeść z nim śniadania i podglądać jego treningi na powietrzu. W bloku nie miała tak dużej przestrzeni i tak naprawdę nie miała co robić. Babcia całymi dniami rozwiązywała krzyżówki albo oglądała powtórki teleturniejów. To nie jest coś do interesowało Adele. Czy ona się tak uzależniła od pracy u Stephana, że nie jest w stanie funkcjonować? Na to wygląda. Dzisiaj ją dość ostro pobolewa żołądek. Pewnie ze stresu. Nie ma ochoty wyjść z zacisza swojego pokoju. Leży na łóżku i przegląda instagrama. Pomimo tego, że sama nic tam nie wrzuca to przegląda zdjęcia innych. Tak wyświetliła się jej relacja Leyhe ze spaceru z małą Gretą. Żałuje, że nie może tam być fizycznie. Żałuje, że nie może być z nim i prowadzić takie życie jakie on ma. On nie żyje od pierwszego do pierwszego. Nie musi się martwić o rzeczy materialne i do tego ma pasje. Ona nie ma nic poza tą cholerną pracą, która jej dostarcza multum satysfakcji. Ma trochę zaoszczędzonych pieniędzy, może powinna się wybrać na zakupy? Tak dawno nic sobie nie kupiła, ale z drugiej strony powinna oszczędzać. Co, jeśli skoczek znajdzie sobie dziewczynę i wtedy to ona się zajmie Gretą. Adela zostanie z niczym. Coraz bardziej przestaje się jej podobać to wszystko. Ma dość tego, że zakochała się w swoim szefie i nie wyobraża sobie życia bez niego. Zżera ją to od środka. Jeszcze ta noc, powinna mu powiedzieć, co wtedy miało miejsce.
- Weź się w garść- mówiła do siebie krążąc wokół pokoju- co, jeśli cię uzna za idiotkę? W najgorszym wypadku stracisz pracę i nigdy więcej go nie spotkasz. Przecież i tak nie macie wspólnych przyjaciół. Ty nie masz nic do stracenia, to on ma świetną nianię, którą swoją drogą Greta uwielbia. Dobra biorę się w garść, nie będę dzwonić, muszę go zobaczyć face to face.
Wzięła szybko torbę i wybiegła z mieszkania, nie zostawiając babci nawet wiadomości. Sprawdziła najszybszą trasę pod dom skoczka. Autobus miała za pięć minut, więc usiadła i postanowiła sobie ułożyć całą rozmowę w głowie. Nijak jej to szło. Nie wiedziała, czy powiedzieć o ich wspólnym seksie, czy o tym, że się w nim zakochała. Autobus nadjechał, a ona z trzęsącymi się nogami wsiadła do niego i skasowała bilet. Usiadła tam, gdzie zwykle, przy oknie na samym tyle. Wpatrywała się w okno, nawet niespecjalnie zastanawiając się, co się dzieje za oknem. Z każdym przystankiem stres rósł, a żołądek dawał o sobie znać. Cały czas powtarzała sobie, nie masz nic do stracenia, nie masz nic do stracenia. W końcu wysiadła na przystanku i czekała ją ostatnia prosta. Niechętnie szła w kierunku jego domu. Znalazła się pod drzwiami. Wzięła głęboki wdech i wcisnęła dzwonek. Po parudziesięciu sekundach Stephan się stawił w drzwiach. Trochę zdzwiony, ale jednocześnie zadowolony.
- Musimy pogadać- wparowałam do mieszkania. Zdjęłam buty i torbę rzuciłam tam, gdzie zwykle. W sumie czułam się jak u siebie. Nagle do moich nozdrzy dostał się bardzo przyjemny zapach pieczeni.
- Ty gotujesz? - odwróciłam się na pięcie w jego stronę.
- Właściwie to...- podrapał się nerwowo po głowie.
- Ja- zza drzwi od kuchni wyłoniła się bardzo atrakcyjna blondynka- cześć jestem Evi. Ty pewnie musisz być Adela.
Te słowa uderzyły w nią jak dzwon. Stała osłupiała przez chwilę. To jest ta cała Evi od malinek. Co ona tutaj robi.
- Hej- nieśmiało uśmiechnęła się do nowo poznanej blondi.
- Słuchaj może zostaniesz na obiad? Ta pieczeń jest naprawdę duża, co nie Steph?- już go zdrabnia.
- No jasne, jeśli chcesz Adela? - zapytał.
- Nie chce wam przeszkadzać- zarumieniła się. Ma nadzieję, że nikt tego nie dostrzegł.
- Chętnie cię poznam- odparła Evi.
- Może innym razem, pójdę już- spuściła wzrok i sięgnęła po torbę.
- Czekaj- chwycił ją za ramię, a ona poczuła motylki w brzuchu- chciałaś pogadać.
- To może zaczekać- udawała, że to nic ważnego.
- Jak się tutaj pofatygowałaś to pogadajmy, rozumiem, że nie chcesz w towarzystwie Evi. Chodź do ogrodu- wymusił to na niej dosłownie. Nie miała ochoty tam iść, co mu teraz powie? Że go kocha, gdzie mu jakaś atrakcyjna blondyna robi zasraną pieczeń?
Usiedli na krzesłach naprzeciwko siebie.
- A właściwie to, gdzie jest Greta? - chciała zmienić temat.
- Śpi, po spacerze padła i już właściwie drugą godzinę odsypia- Stephan skrzyżował ręce i czekał, aż się wysłowi.
- Więc...- myśl co tu powiedzieć, wymyśl coś, bądź kreatywna- właściwie nie wiem, jak ci to powiedzieć i od czego zacząć.
CZYTASZ
Zawsze i na zawsze
Fiksi PenggemarStephan jest w wieloletnim związku z Gretą. Dowiaduje się, że zostanie ojcem. Jest szczęśliwy, ale czy jego radość będzie wieczna? Co złego może się wydarzyć? Zachęcam do przeczytania ;)