Muszę ukryć się przed policją

10.5K 167 105
                                    

Leżałam i rozmyślałam o dzisiejszym dniu. Nie powinnam tak zareagować bo przecież tylko się martwili. Albo nie chce im się po raz kolejny wyciągać mnie z kłopotów. Raczej to drugie. Usłyszałam pukanie do drzwi więc podniosłam się do siadu i rzuciłam „proszę". W drzwiach pojawił się Zayn. Wszedł w głąb pokoju i usiadł obok mnie na łóżku.

- znowu z NIM byłaś - powiedział od razu gdy usiadł. Przewróciłam na to oczami. To nie jego sprawa i nie powinien wtykać nos w nieswoje sprawy, zwłaszcza, że nic mnie nie łączy z tymi chłopakami.

- przestań - warknęłam.

- nie mówię tego aby ci zaszkodzić, tylko dlatego bo się martwię. Dobrze wiesz jacy są ludzie z jego pokroju. Wiesz, narkotyki, kradzieże, problemy z policją... nie chce abyś też taka była. Masz jakieś problemy? - to cały Zayn.

- powiedziałam ci żebyś przestał! - warknęłam zła, chociaż nawet nie wiem dlaczego. Przecież on się tylko o mnie martwił - mówiłam ci że mnie tylko podwoził więc tak było, a ty niepotrzebnie doszukujesz się drugiego dna.

- ja tylko się o ciebie martwię!

- niepotrzebnie bo nic się nie dzieje - powiedziałam spokojniej. Szatyn wstał z łóżka i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Kilka minut później mój telefon zawibrował, więc wzięłam go do ręki i spojrzałam na powiadomienia. Weszłam na chat grupy, na której jestem ja, Ashley oraz Lila.

Od Ashley: macie czas?

Od Lila: tak

Do dziwki górą: tak, a co?

Od Ashley: za 5 min na murku

Odłożyłam telefon i wstałam z łóżka. Rozczesałam włosy i zabierając telefon wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół. Założyłam buty i krzycząc że wychodzę, wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę wyznaczonego miejsca. W oddali widziałam już rudowłosą dziewczynę. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam jej zapłakaną twarz. Od razu przytuliła mnie. Chwile później zjawiła się również Lila.

- co się stało - zapytała z nutką troski w głosie blondynka.

- moi rodzice się rozwodzą i każą dokonać wyboru z kim chcę zamieszkać - zaszlochała dziewczyna - ja sama nie wiem. Matka oczekuje, że to ją wybiorę tak samo jak tata - zaciągnęła nosem - Nie chce ich zawieść. Co ja takiego zrobiłam?

- oh Ashley to nie twoja wina. Czasem związki jak i małżeństwa się rozpadają. Oni nie powinni oczekiwać od ciebie wyboru z kim chcesz mieszkać. Powinni cię zrozumieć i nie oczekiwać od ciebie że wybierzesz kogoś z nich - Odparła blondynka.

- ważne jest z kim ty chcesz mieszkać? - zapytałam.

- jeśli wybiorę ojca będzie chciał się stąd wyprowadzić, ale ja nie chce was zostawiać, więc chyba z matką. Ale nie chce sprawić przykrości tacie.

————————————

Obudziłam się gwałtownie wstając do siadu. Spojrzałam na godzinę na telefonie. Po czym rozejrzałam się po pokoju w którym panował półmrok. Usłyszałam pukanie. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi, lecz nikogo nie było. Chwilę później znów usłyszałam stuknięcie. Podeszłam do okna i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się znajomy Arona.

- co tu robisz o 3 w nocy? - zapytałam lekko poirytowana.

- mogę wejść? - zapytał przekładając nogę na stronę pokoju. Chłopak wskoczył do środka i zamknął okno i zasłonił je roletą. Ja zapaliłam światło.

- co ty tu robisz?! - powtórzyłam pytanie.

- muszę się ukryć przed policją. A twój dom był najbliżej - wyjaśnił jak gdyby nigdy nic. Przewróciłam oczami i usiadłam na łóżku.

- co zrobiłeś? - zapytałam - nieważne - widząc zmieszaną chłopaka machnęłam ręką. Brunet odetchnął spoglądając przez okno, które nie było dokładnie zasłonięte. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc zerwałam się z łóżka jak poparzona.

- chwilkę - powiedziałam i otworzyłam szafę w której niektóre ubrania spadły z wieszaków - schowaj się - szepnęłam. Gdy chłopak schował się, mama otworzyła drzwi.

- z kim gadałaś? - zapytała podejrzliwie. Pomimo że nie pokazywałam tego to bardzo się zestresowałam.

- ja? z nikim - zmarszczyłam brwi - musiało ci się przesłyszeć.

- byłam pewna że cie słyszałam i kogoś jeszcze - blondynka drążyła temat.

- może to Zayn? Ja jak widzisz jestem tu sama - uśmiechnęłam się nerwowo.

- w ogóle dlaczego nie śpisz? Późno jest.

- właśnie szłam spać - wpakowałam się do łóżka, patrząc na kobietę.

- dobrze, to dobranoc - pożegnała się i wyszła gasząc za sobą światło. Odetchnęłam z ulgą i gdy usłyszałam zamykane drzwi, wstałam i zapaliłam lampkę. Otworzyłam drzwi od szafy, a chłopak wyszedł z niej. Podszedł do ściany całej w zdjęciach moich, Ashley, Lili oraz tych ze mną i z Tonym. Muszę je w końcu wyrzucić.

- lepiej jak już pójdziesz - powiedziałam otwierając okno. Wychyliłam się rozglądając dookoła - policji już nie ma - odwróciłam się uśmiechając do chłopaka. Brunet ominął mnie i zaczął przechodzić przez okno. Spojrzał mi swoimi szarymi tęczówkami w oczy i puścił oczko z cwanym uśmieszkiem. Następnie puścił się parapetu, spadając na ziemię. I tyle go widziałam. Jeszcze chwilę stałam tam patrząc przez okno, nie ogarniając co się stało. Cass ogarnij się. Położyłam się do łóżka i zanim zasnęłam zdążyłam wszystko przeanalizować dwa razy.

Nie wygrasz ze mną skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz