Pogoda była paskudna. Tak jak się czułam. Zrobiło się pochmurnie i zimno. Ciemne chmury zwiastowały deszcz.
Znajdowaliśmy się na parkingu szkoły. Tak strasznie nie chciałam tu być.James i Aron kłócili się ze Stev'em, a w okół zebrani byli ludzie w tym ja, Lila i Ashley. Staliśmy tam i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Stev popchnął Arona i wykrzyczał po raz kolejny, że to nie on rozesłał zdjęcia. James wkroczył do akcji i rozegrała się bójka. Chłopaki mieli przewagę liczebną, więc po chwili Stev leżał na ziemi zasłaniając się jak najbardziej mógł. Wszyscy zgromadzeni mieli rozrywkę. Nagrywali wszystko. Ja mimo, że wiedziałam, że należy mu się, zrobiło mi się go żal i poczułam się jeszcze gorzej.
Gdy chłopak był bliski stracenia przytomności, zareagowałam. Starałam się odciągnąć chłopaków lecz na marne. Dopiero gdy ktoś krzyknął, że dyroktorka idzie, wszyscy uciekliśmy z miejsca zdarzenia. Stev również uciekł mimo, że ledwo dawał radę.
______________
Od tygodnia nie pojawiłam się w szkole, oraz nigdzie nie wychodziłam. Nie gadałam z nikim poza mamą, której wmówiłam, że źle się czuje. James, Aron, Lila i Ashley próbowali nawiązać jakikolwiek kontakt ze mną, lecz na marne. Ale w końcu nadszedł ten dzień kiedy musiałam wyjść.
Zmarnowana wyszłam z domu i skierowałam się na przystanek. Droga do szkoły minęła mi spokojnie. Gdy byłam na miejscu kilka razy zastanawiałam się czy aby napewno chcę tam iść i byłam gotowa żeby iść na wagary. Jednak gdy miałam iść na autobus powrotny spotkałam GO. Osobę przez którą czułam się tak okropnie. Miał rozcięty łuk brwiowy i lekko poobijaną twarz.
- Cassie - mruknął - możemy pogadać?
- serio myślisz że po tym wszystkim chce z tobą rozmawiać? - rzuciłam z pogardą.
- posłuchaj mnie proszę- złapał mnie za rękę. Chciałam się wyrwać lecz bez skutku - naprawdę chcę cie przeprosić - chciałam mu przerwać ale nie pozwolił mi - wiem, że jest to dla ciebie trudne, ale dla mnie również, nie chciałem aby tak się stało. Robiłem ci zdjęcia ale to nie ja je opublikowałem. Wszystko usunąłem z aparatu tak jak chciałaś, ale na komputerze zostały. Ktoś je wykradł i opublikował. Ciągle dostaje groźby, że jak pójde na policje to mnie zabije. Wcześniej dostawałem dziwne wiadomości dotyczące ciebie. Najpierw ktoś kazał mi opublikować samemu te zdjęcia ale gdy się nie zgodziłem sam to zrobił. Naraziłaś się komuś i chce twojej śmierci a przez to cierpią osoby które mają coś z tobą do czynienia.
- czyli to moja wina?! - zdenerwowałam się - dlaczego mam ci wierzyć?! Wiesz jak się czułam?! - chłopak wyjął telefon z kieszeni i pokazał wiadomości. Mówił prawdę. Nie usprawiedliwiało to jednak zdjęć które mi zrobił.
- naprawdę przepraszam. Popełniłem ogromny błąd i bardzo tego żałuje. Należało mi się, ale musisz coś z tym gościem zrobić.
- więc wiesz jak już jak to jest czuć się zagrożonym. Wiesz jak ja się czułam gdy ty czerpałeś przyjemność z robienia mi potajemnie zdjęć, które na dodatek każdy zobaczył - nastała krótka chwila ciszy pomiędzy nami - mimo, że czuje do ciebie obrzydzenie i niechęć, pomogę ci znaleźć go. Nie z twojego powodu tylko dla mojego bezpieczeństwa, bo zasłużyłeś byś czuł się jak najdłużej jak ja - nie dałam mu cokolwiek powiedzieć. Wyminęłam go i weszłam do budynku.
Kilka osób patrzyło na mnie z zaciekawieniem ale olałam to. Większość osób zapomniało o zdarzeniu i żyli nowymi wydarzeniami. Przy swojej szafce spotkałam Lilę, która rzuciła się na mnie i zaczęła pytać jak się czuje. Gdy wchodziłyśmy po schodach jakieś dwie dziewczyny posłały nam krzywe spojrzenie.
- coś wam nie pasuje? - gdy dziewczyny nie odpowiedziały, pociągnęłam blondynkę aby nie robić kolejnych sensacji wokół siebie. Miałam już dość.
Po szkole wyszłam z budynku zauważyłam bardzo dobrze znane mi auto. Rozejrzałam się w celu znalezienia właściciela pojazdu lecz nie dostrzegłam go. Musiał więc być w środku. Podeszłam i wsiadłam.
- co tu robisz? - zapytałam.
- brakowało mi ciebie - Odpowiedział oschle James.
- słucham? - nie dowierzałam - TOBIE mnie brakowało? Chłopakowi z wielkim ego któremu na niczym nie zależy? - uniosłam brew. Chłopak chwile zastanawiał się nad odpowiedziom.
- tak - rzucił - dziwisz się? Nie odzywałaś się od tygodnia, nie wiedzieliśmy co się z tobą dzieje a ty jesteś zdziwiona. Masz w sobie coś czego mi brakowało przez ten czas - uśmiechnął się. Odpalił auto i ruszyliśmy.
- dokąd jedziemy? - zapytałam. Mina bruneta była poważna.
- a gdzie byś chciała? - uniósł prawą brew do góry.
- do domu, zmęczona jestem.
- tam nie. Chcę abyś w końcu zapomniała o tym wszystkim co ci się przydarzyło - wyjechaliśmy poza miasto. Nie wiedziałam dokąd jedziemy ale to żadna nowość z Jamesem. Za każdym razem gdy zabiera mnie gdzieś nie wiem czego mam się spodziewać. Czy wywiezie mnie do lasu, a może do jakiejś restauracji? Tak już jest i zaakceptowałam to.
Na dworze powoli robiło się ciemno, a my wciąż jechaliśmy. W końcu pojazd się zatrzymał przed starym opuszczonym drewnianym domem.- chodź - wysiadł i skierował się za budynek, a ja za nim. Za starą chatą była rzeka i pomost na którym chwilę później usiedliśmy. W okolicy było cicho.
- poczekaj tu, zapomniałem czegoś z auta - cofnął się, a ja podziwiałam widoki. Było ślicznie. Chwilę później James wrócił z plecakiem - spodziewałem się, że będziesz chciała od razu wracać do domu, więc przyszykowałem coś lepszego - wyciągnął z plecaka różnego rodzaju jedzenie, talerzyki i kubeczki, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- nie musiałeś tego robić.
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną skarbie
Fiksi Remaja„- mam challenge, wy będziecie razem bo bardzo do siebie pasujecie, a ja będę z kimś kogo mi wybierzecie. Kto pierwszy się w sobie zakocha, przegrywa". Niewinny zakład a może tyle zmienić w życiu pewnej dziewczyny. Ale co jeśli sprawy nie potoczą si...