Przepraszam Cassie, ale nie

3.4K 66 43
                                    

Przez ostatnie dni nic ciekawego się nie działo. Sytuacja ze Stev'em ucichła. Wciąż nie dowiedzieliśmy się kto opublikował zdjęcia, a pogróżki w stronę chłopaka ucichły. Życie wróciło do normy, ludzie żyli teraz innymi szkolnymi dramami.
Siedziałam z Ashley i Lili, gadając o dzisiejszych wyścigach w którch miał brać udział James, oraz o imprezie na którą później idziemy razem z resztą ekipy.

- nie jesteś zła, że James cie nie posłuchał? - zapytała Lili - Aron na przykład gdy dowiedział się że nie podoba mi się ten pomysł od razu się wycofał - dziewczyny spojrzały na mnie.

- oczywiście że jestem zła, ale ten idiota nigdy nie słucha. Jest uparty jak osioł - przewróciłam oczami - co zakładacie? - zmieniłam temat.

- kupiłam wczoraj na tą okazje taką ładną sukienkę - pokazała nam swoje zdjęcie w czarnej błyszczącej sukience. Była na długi rękaw. Ashley również pokazała swoją stylizacje na wieczór. Była to niebieska sukienka z długimi prześwitującymi rękawami. Jest to dla nas nowość bo zazwyczaj Ashley ubiera się wyzywająco, a tym razem postawiła na coś zupełnie innego.

————————

Gdy wróciłam do domu po zakupach, zjadłam obiad po czym ubrałam się w czarną wiązaną z tyłu sukienkę. Zrobiłam szybki makijaż i wyprostowałam włosy. Powiedziałam mamie, że wychodzę i skierowałam się do samochodu Ashley. Przywitałam się z rudą i blondynką po raz drugi dzisiejszego dnia i ruszyłyśmy w stronę miejsca gdzie miały odbyć sie wyścigi. Byłyśmy na miejscu chwilę po 19. Aron przywitał się z każdym przytulasem, a Lili przywitał namiętnym pocałunkiem. Z Alexem przybiłam żółwika, a z Mattem zaczęliśmy piszczeć na swój widok tak jak przedstawiają dziewczyny w różnych serialach. W końcu długo się nie widzieliśmy. Uwielbiam to w tym chłopaku, że mimo, że nieważne jak długo nie mamy kontaktu to i tak nasza relacja się nie zepsuje. Rozejrzałam się w celu znalezienia Jamesa, lecz nigdzie go nie było.

- gdzie jest James? - zmarszczyłam brwi.

- przygotowuje się - odpowiedział mi Alex - idziemy do niego? - zapytał na co zgodziłam się od razu. Podczas drogi rozmawiałam ciągle z Mattem. Gdy zauważyłam bruneta dotarło do mnie jak bardzo jestem wściekła, że bierze w tym udział. On nie zdaje sobie sprawy na jakie niebezpieczeństwo się naraża. Zależy mi na nim bo w końcu jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. Wręcz bardzo bliskimi...

Trudno, będę udawała, że nic mnie to nie obchodzi. W końcu to jego życie i jego sprawa. Wróciłam do rozmowy z Mattem, lecz długo nie potrwała bo James nam przeszkodził. Przywitał się z moim rozmówcą po czym stał i gapił się tymi ciemnymi, bezuczuciowymi oczami prosto w moje. Poczułam jak serce zaczyna coraz szybciej mi bić. Cassie ogarnij się.

- hej Cassandro - powiedział szorstkim głosem a jego usta minimalnie powędrowały ku górze.

- hej James - odparłam takim samym tonem - powodzenia ci życzę - wymusiłam uśmiech. Tak strasznie się boje że coś mu się stanie.

- muszę iść, zaraz startuje - skierował się w stronę startu, a my poszliśmy zająć dobre miejsce, co będzie trudne bo jest tłum ludzi.

————-

James zajął 2 miejsce co bardzo przeżywał. Wydarłam się na chłopaka bo było kilka sytuacji gdzie prawie zaliczył wypadek, ale koniec końców nic mu się nie stało. Pogratulowałam w końcu chłopakowi i próbowałam przekonać go, że drugie miejsce też jest dobre.

- 2 miejsce to 1 przegrane. Wszystko spierdoliłem - mruknął. Nie odpowiedziałam nic, bo przerwał nam jakiś umięśniony ubrany cały na czarno facet. Miał kilka tatuaży na szyi i na rękach.

- dokładnie James, spierdoliłeś po całości - spojrzałam na bruneta i po jego minie wywnioskowałam, że jest przerażony. Pierwszy raz go takiego widziałam. Zazwyczaj jego mina wyraża zobojętnienie - miałeś kurwa jedno zadanie i nie, nie mówię tutaj o twojej przegranej! - mężczyzna krzyczał na chłopaka a on nawet nie próbował się bronić.

- to nie tak jak myślisz, ja ci wytłumaczę... - powiedział cicho po czym stanął zasłaniając mnie. Nic nie rozumiałam.

- a jak?! Wytłumacz mi! miałeś kurwa ją zabić, a ty robisz wszytsko inaczej! - zamurowało mnie. Czy chodziło o mnie? Czy James Baker przy którym czułam się tak bezpiecznie, miał mnie zabić? Ta znajomość to jedna wielka ściema? Mężczyzna wrzeszczał wciąż na tego dupka, a Aron pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy uciekać w stronę auta co zrobił chwilę później brunet. Facet nas gonił. Po policzkach wciąż spływały mi łzy.

- Cassie, ja ci wytłumaczę...

- nie odzywaj się do mnie! Miałam cię za kogoś innego! Zwłaszcza jak was wszystkich! Zatrzymaj się, chcę wysiąść - warknęłam.

- nie mogę, tata Jamesa cię znajdzie - odparł przygnębionym tonem Aron.

- nie obchodzi mnie to! Masz mnie wypuścić! - blondyn mnie nie posłuchał tylko jechał dalej.

- przepraszam Cassie, ale nie...

———————————
Jeśli są jakieś błędy to przepraszam i do następnego!

Nie wygrasz ze mną skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz