- możesz w końcu nam opowiedzieć jak to było? - przeciągnęła blondynka, już po raz trzeci błagając mnie abym wszystko opowiedziała wraz ze szczegółami.
- to nic takiego. Mówiłam wam - odwróciłam wzrok i próbowałam coś wymyślić abym nie musiała tłumaczyć się z kolacji.
- jak to nic takiego?! - oburzyła się, na co Ashley zaśmiała się - James Baker był u ciebie na kolacji, a ty mówisz, że to nic takiego?! - wydarła się na cały korytarz, a ludzie wokół zaczęli posyłać nam ciekawskie spojrzenia. - jak namówiłaś swoją mamę? - obniżyła nieco ton głosu.
- właśnie. Twoja mama tak bardzo go nie lubiła, więc jak to się stało? - dopytała rudowłosa.
- a no tak wyszło - odparłam - jak już mówiłam to nic takiego. Mama uznała, że da mu szansę, więc go zaprosiła i było wszystko dobrze, dopóki Zayn nie przyszedł - odparłam w końcu.
- jak to? Co się stało? - blondynka poprawiła swoje włosy i jeszcze bardziej się pochyliła, jeśli było to możliwe. Przewróciłam oczami. Lubię gadać z dziewczynami co ostatnio się u nas działo, ale czasem ich ciekawość jest naprawdę męcząca. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho i wzięłam oddech.
- pytacie, jakbyście nie wiedziały jaki jest mój brat. Gdy tylko zobaczył Jamesa siedzącego przy stole i śmiejącego się z moją mamą, to wpadł w szał i zrobił awanturę - odparłam nieco znudzona.
Gdy blondynka miała coś odpowiedzieć, znikąd pojawił się Aron, ratując mnie przed dalszym ciągiem tej rozmowy. Spojrzał na Lilę cwanym uśmieszkiem. Dziewczyna od razu wstała od stolika.
- zapomniałam, że mam ważną sprawę do zrobienia. Potem dokończymy naszą rozmowę - uśmiechnęła się i poszła razem z blondynem w kierunku schodów. Jednak Aron przed odejściem puścił mi oczko. Nie rozumiałam o co mu chodzi. Ashley pochyliła się.
- myślisz że coś z tego będzie? - od razu zapytała.
- nigdy nic nie wiadomo. Aron wydaje się dupkiem, ale on taki nie jest. Pasują do siebie - odparłam - ona jest miła, zabawna i troskliwa. Aron podobnie. Nie skrzywdzi jej, bo mu na niej zależy. Widać to.
———————-
Po lekcjach spotkaliśmy się wszyscy pod szkołą. Aron i Lila od razu pojechali po Lucy. Ashley zwierzyła mi się że jej tata wyprowadził się, a ona pozostała z mamą. Było jej ciężko. Zaproponowałam wyjście do kina, na co się zgodziła. Jednak gdy byłyśmy już pod autem przyjaciółki, z nikąd pojawił się James.- co tu robisz? - zapytałam na starcie.
- a co? Już mi nie wolno przyjechać pod szkołę przyjaciela? - uniósł brew do góry. Cholera, jego wzrok mnie zahipnotyzował. Mogłabym się patrzeć w te tęczówki bez przerwy.
- Aron pojechał z Lilą - odparłam szybko i bez zastanowienia. Nie odpowiedział. W milczeniu patrzeliśmy sobie w oczy. Chłopak zbliżał się do mnie coraz bliżej, na co od razu zrobiło mi się gorąco. Odwróciłam błagający wzrok na przyjaciółkę.
- mamy plany i musimy iść - Ashley złapała mnie za ręke i pociągnęła bliżej siebie.
- co to za plany? - zmarszczył brwi.
- idziemy do kina na komedie romantyczną. To babskie wyjście - odparłam z chamskim uśmiechem na twarzy.
- no weź. Komedie romantyczne są nudne - przewrócił oczami.
- pff, sam jesteś nudny - parsknęłam.
- nieprawda! - krzyknął oburzony.
- prawda - kłóciliśmy się jeszcze jakieś 10 minut, na co w końcu Ashley nam przerwała.
- dość tego! Zachowujecie się jak dzieci. Jak chcesz to idź Cassie z Jamesem. Kiedy indziej pójdziemy do kina.
- ale miałyśmy plany już.
- przed chwilą to ustaliliśmy. Pójdziemy kiedy indziej. Jedźcie już - Puściła mi oczko na co przewróciłam oczami. Pożegnałyśmy się pocałusem i poszliśmy przed siebie. Chwilę później dostałam SMS'a od dziewczyny, że od razu mam jej wszystko powiedzieć. Staliśmy chwilę przed samochodem ale widząc, że chłopak nie ma zamiaru wsiąść do niego albo chociażby zacząć rozmowy, uznałam że ja to zrobie.
- wcale nie przyjechałeś tu do Arona, prawda? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam - dokąd chcesz jechać? - spojrzałam na te cholerne tęczówki które nie wyrażały żadnych emocji. Cholera, jak on to robi, że nie widać po nim żadnego smutku, radości czy chociażby złości?
- nie mogę ci powiedzieć - zmrużyłam oczy i przypatrzyłam się uważnie jego rysom twarzy.
- dlaczego nie?
- bo nie.
- no to nie pojade - skrzyżowałam ręce na piersi niczym obrażone dziecko. James skrzywił się.
- bo?
- bo nie mam pewności że ty to napewno ty. A jeśli się okaże, że tak naprawdę jesteś pedofilem bardzo podobnym do Jamesa i chcesz mi coś zrobić? Albo jeszcze gorzej! Jeśli tak naprawdę jesteś ufo i chcesz mnie porwać?! - zaczęłam wymyślać aby wydusić z niego cokolwiek. Jednak chłopak oparł głowę o ręke niedowierzając.
- nie wygłupiaj się tylko wsiadaj do tego cholernego samochodu! - poirytowany chłopak podniósł ton głosu na co lekko się wzdrygnęłam.
- nie denerwuj się tak. Na żartach się nie znasz? - zaśmiałam się i wsiadłam do pojazdu. Chłopak także wsiadł i ruszył. Jechaliśmy około 20 minut. Zatrzymaliśmy się na jakiejś polanie. Jednak chwilę wcześniej zatrzymaliśmy się przed sklepem, w którym James kupił jakieś przekąski. Niebo zrobiło się różowo pomarańczowe. Brunet otworzył bagażnik w którym były poduszki i koce. Wyjął to wszystko i poukładał na masce jakiegoś zepsutego i porzuconego samochodu, który stał kilka metrów dalej. Położył jeszcze siatkę z zakupami, wino które miał również w bagażniku oraz plastikowe kubeczki.
- chciałem przegadać z tobą ważną sprawę, więc aby umilić tę rozmowę przygotowałem mały piknik - odparł. Patrzyłam na to wszystko z niedowierzaniem, lecz gdy wspomniał o poważnej rozmowie, delikatnie się zaniepokoiłam. Ciekawe o czym chce ze mną rozmawiać.
- To jest piękne! - ucieszyłam się. Na nic więcej nie było mnie stać. Usiedliśmy oboje na kocu i oparliśmy się o rozstawione poduszki. Jakieś 30 minut później gdy słońce całkowicie zaszło i byliśmy oboje lekko wstawieni, zrobiło się poważnie. Wiedziałam że to ten moment, w którym chłopak zacznie rozmowę.
- Więc było miło i najchętniej bym w ogóle nie psuł tego nastroju, ale w końcu po coś cie tutaj zabrałem - zaczął. Spojrzałam ze skupieniem w jego oczy, które o dziwo wyrażały smutek - często myślę o tej sytuacji przez którą jestem zły na twojego brata. Często zadajesz to pytanie, więc uznałem razem z Aronem, że to czas abyś się dowiedziała - coraz bardziej się stresowałam tym co zaraz usłyszę. Chłopak wziął głęboki oddech i kontynuował - miałem kiedyś siostrę Dianę. Kilka lat temu została zabita - coraz mniej mi się to podoba. On chyba nie myśli że to Zayn... -
- Nie - zaczęłam kręcić głową - chyba nie myślisz że to mógł zrobić Zayn? On by czegoś takiego nie zrobił!
- masz rację, on by tego nie zrobił ale Emil już tak. To bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. Mimo że wydają ci się totalnie różni, ale oni się kiedyś bardzo dobrze dogadywali. Nie wiem co ich łączyło.
nie mogłam w to uwierzyć! Mój brat i ten bandzior?!
- Przepraszam jeśli zepsułem ci humor, ale uznałem, że musisz wiedzieć - odparł ze smutkiem w głosie.----------------------
Przepraszam że rozdział taki nijaki. Mam nadzieję że mimo wszystko spodoba wam się
CZYTASZ
Nie wygrasz ze mną skarbie
Teen Fiction„- mam challenge, wy będziecie razem bo bardzo do siebie pasujecie, a ja będę z kimś kogo mi wybierzecie. Kto pierwszy się w sobie zakocha, przegrywa". Niewinny zakład a może tyle zmienić w życiu pewnej dziewczyny. Ale co jeśli sprawy nie potoczą si...