Ignoruje go

5.9K 106 84
                                    

Nienawidzę poniedziałków. Wczoraj Lila i Ashley namówiły mnie na picie we trójkę i mam kaca i nie moge zostać w domu. W ostatnim czasie opuściłam dużo godzin w szkole przez co mama była zła i kazała Zaynowi dopilnować abym zjawiła się w tym cholernym więzieniu, zwanym szkołą.

Spojrzałam na godzinę w telefonie. Cholera nie! Zaspałam! Była godzina 7:38, a ja dopiero wstałam. Wystukałam numer Ashley i po kilku sygnałach usłyszałam głos dziewczyny.

- hej, zaspałam, więc jedź od razu po Lilę, ja pojade autobusem - rzuciłam od razu.

- Lila jedzie z Aronem, a mi się nie chce iść na pierwszą lekcję więc pojade po ciebie i razem pojedziemy na drugą.

- okej, jak będziesz to wejdź, drzwi są otwarte.

- okej - dziewczyna rozłączyła się. Wyjęłam z szafy biały top, ciemne jeansy z wysokim stanem i rozpinaną czarną bluzę i ruszyłam do łazienki. Gdy się ogarnęłam i wróciłam do pokoju, Ashley siedziała na moim łóżku. Zeszłyśmy po schodach do kuchni. Chwyciłam jabłko i wyszłyśmy z domu, który zamknęłam kluczem. Zapaliłyśmy papierosa i ruszyłyśmy do szkoły. Na miejscu gdy wysiadłam z samochodu, zauważyłam Tony'ego.

- siemka Ashley - przywitał się tylko z moją przyjaciółką na co prychnęłam i przewróciła oczami. Nie wiem czy próbował zrobić mi na złość nie zwracając na mnie uwagi, ale miałam go już po dziurki w nosie. Nie wiem co tym razem kombinuje.

Dziewczyna złapała za moją rękę i patrząc na chłopaka z wyższością, pociągnęła mnie w stronę drzwi wejściowych. Skierowałyśmy się od razu do sali matematycznej. Lila siedziała z Aronem, więc usiadłam z Ashley za nimi, nie przeszkadzając nauczycielce w prowadzeniu lekcji. Lubiłam panią Miller. Z resztą jak większość uczniów naszej szkoły. Pomimo że uczyła matematyki, była naprawdę miła i fajna, a na dodatek dobrze uczy. Mało jest takich nauczycieli. Zwłaszcza od matematyki. Aron odwrócił się do mnie i podał mi liścik.

Dlaczego ignorujesz Jamesa?

Tak to prawda. Ignoruje go. Pisał do mnie czy wychodzę z nimi na imprezę w sobote, ale nic nie odpisałam. Pytał czy wszystko ok, ale również nie odpisałam. Czułam do niego uraz, po sytuacji w galerii handlowej. Wiem że na pewno mnie nie widział i zapewne nie wie co jest przyczynął mojego obrażenia się, ale nie mam zamiaru mówić mu tego. Nie chce wracać do tamtego widoku. Chcę zapomnieć. Tak będzie lepiej dla nas obojga jak zerwiemy kontakt. Przecież Zayn tego chce. Wzięłam karteczkę i długopis i odwróciłam na drugą stronę.

Ja? Nie ignoruję go. Wydaje wam się.

Podałam liścik. Chłopak coś odpisał i oddał mi kawałek złożonej w pół kartki.

Okłamujesz siebie czy nas? Powiedz co się stało, że nas unikasz.

Zastanowiłam się, ale po chwili odpisałam.

Nie chcę o tym gadać.

Na tym skończyła się nasza konwersacja. Resztę lekcji spędziłam na bezcelowym gapieniu się w tablicę. Nawet nie chciało mi się tego przepisywać. Rozumiem ten temat i uważam że nie potrzebuję przepisywać tego.

—————

Po kilku godzinach w końcu mogłam wrócić do domu. Cieszyłam się jak nigdy. Głowa wciąż mnie bolała po wczorajszym balowaniu z dziewczynami i marzyłam aby jak najszybciej zjawić się w domu i zasnąć w miękkim i ciepłym łóżku. Ashley miała jeszcze jedną lekcje, a Lila pojechała z Aronem więc tym razem musiałam wrócić do domu autobusem. Wyszłam z budynku w samotności i gdy postawiłam kolejny krok do przodu, poczułam jak ktoś mi zakrywa usta i ciągnie do tyłu. Pierwszą moją myślą było to że to Tony.

Ostatnim razem mało brakowało aby nie zrobił mi krzywdy. Zaczęłam się szamotać na wszystkie strony oraz ugryzłam dłoń oprawcy. Usłyszałam syknięcie i poczułam jak bezwładnie opadam na trawę prosto na twarz. Byliśmy kawałek od szkoły. Wiał lekki wiatr przez co liście drzew wydawały uspakajający szum.

- pojebało cię? - usłyszałam znajomy, lecz nie ten którego spodziewałam się, głos. Spojrzałam zdezorientowana na Jamesa.

- CZY MNIE POJEBAŁO?! - wrzasnęłam - CO TY SOBIE MYŚLISZ?! MYŚLAŁAM ŻE TO ZNOWU TONY CHCE MI COŚ ZROBIĆ - zaczęłam lamentować - co ty tu w ogóle robisz?! Chyba nie chodzisz do tej szkoły!

- uspokój się - phhh, jedyne co miał mi do powiedzenia to „uspokój się"?! Ja mu zaraz dam „uspokój się" - chciałem pogadać - gdy chciałam coś powiedzieć, przerwał mi.

- o czym? - odparłam spokojniej unosząc brew do góry. Lekko podirytowany chłopak przewrócił oczami.

- co się stało? - zapytał w prost. Założył ręce na moich ramiona, patrząc mi w oczy.

- nic - speszona wbiłam wzrok w podłogę. James złapał za mój podbródek i uniósł go, abym patrzyła mu w oczy - co się miało stać?

- przecież widzę - powiedział pewnym ale zachrypniętym głosem - chodzi ci o ten niewinny pocałunek w galerii? - skąd on wie? Spuściłam spowrotem wzrok. Chłopak ponownie uniósł moją głowę, ale tym razem złączył nasze usta w pocałunku. Byłam lekko zdezorientowana, ale po chwili oddałam pocałunek.

- widziałem cię jak wychodzisz z  dziewczynami ale nie sądziłem, że się tym przejmiesz. To był tylko całus z koleżanką - powiedział i odszedł. „tylko całus z koleżanką"? To niby czym nasz pocałunek był?! Pewnie nic dla niego nie znaczył, a naiwna ja, zaczęłam sobie coś wymyślać. Oh Cassie ale ty głupia.

Gdy się otrząsnęłam, zmierzałam w kierunku przystanku autobusowego. Miał być dopiero za 15 minut, więc postanowiłam, że zapale papierosa. Poszłam za przystanek i wyjęłam zapalniczkę po czym odpaliłam go. Gdy wypaliłam do połowy poczułam jak ktoś wytrąca mi go z rąk więc od razu przeniosłam wzrok na osobę. Od razu się przeraziłam, a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Był to ten sam ciemnowłosy mężczyzna co pod sklepem. Tylko tym razem był sam.

- jest i nasza laleczka - na jego twarzy zawitał obrzydliwy uśmiech. Trochę podobny do tego charakterystycznego dla pedofili. Automatycznie cofnęłam się o krok. Zderzyłam się plecami o szybę przystanku autobusowego - nie bój się - jego głos był spokojny - nie zrobię ci krzywdy. Nasze pierwsze spotkanie nie było za sympatyczne, wybacz skarbie. Emil - wyciągnął w moją stronę rękę, którą niechętnie uścisnęłam.

- wybaczy pan ale zaraz mam autobus - rzuciłam, nie chcąc dalej kontynuować tą rozmowę.

- jaki pan? Mów mi Emil.

- okej, naprawdę śpieszy mi się - akurat podjechał mój autobus.

- to do zobaczenia ślicznotko - puścił mi oczko - i nie pal, to cholerstwo niszczy zdrowie - usłyszałam zanim drzwi autobusu się zamknęły. Z ulgą odetchnęłam i usiadłam na wolnym miejscu. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam losową piosenkę.

————-
Ten rozdział miał być przed moją długą przerwą o czym zapomniałam i bardzo was za to przepraszam. Wyjechałam na 20 dni i nie miałam telefonu z zasięgiem i dlatego nie było rozdziałów. Teraz postaram się w miarę regularnie wstawiać rozdziały ale nie wiem jak to wyjdzie, ponieważ nie wiem jak będzie z moim czasem wolnym ~ pracuje i też chciałabym mieć chwilę dla siebie skoro są wakacje, co nie wyklucza że tych rozdziałów nie bedę w ogóle pisała bo po części czerpię z tego przyjemność jeśki mam oczywiście wenę. Mam nadzieję że zrozumiecie mnie. Do następnego :-*

Nie wygrasz ze mną skarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz