Rozdział 9

2.8K 122 31
                                    

Z samego rana Harry obudził się przed chłopakami z dormitorium. Nie chcąc marnować czasu, wstał i poszedł się przygotować na dzień pełen zajęć.
Wychodząc z dormitorium i wychodząc z pokoju wspólnego zaczął kierować się do biblioteki.
Mimo, że był to dopiero pierwszy dzień szkoły, chciał już zobaczyć i zacząć czytać wszystkie te książki, które znajdowały się w wielbionej pod niebios Hogwardzkiej bibliotece.

Miał jeszcze dwie godziny do śniadania, więc zdziwił się że pod drzwiami biblioteki stała dziewczyna w jego wieku, z burzą brązowych włosów.
Stanął za nią bezszelestnie w cieniu i kiedy dziewczyna miała już wchodzić do królestwa Pani Pince odezwał się cicho:

- Co tu robisz o tak wczesnej porze?- szepnął i chociaż jego głos był cichy, na opustoszałym korytarzu było go bardzo dobrze słychać.

Zaskoczona dziewczyna podskoczyła w miejscu i szybko się odwróciła, prawie przewracając się o własne szaty. Jej wyraz twarzy z zaskoczonego stał się wściekły, że ktoś śmiał jej przeszkodzić.

-Co cię to interesuje?! Zajmij się własnymi sprawami! - krzyczała przez co nie zwracała uwagi na swoja ślinę, która spadła na twarz Harry'ego.
Chłopak z obrzydzeniem wyciągną zieloną jedwabną chusteczkę i wytarł sobie policzek.
Avadooki nie bardzo przejmował się krzykami i wywodami dziewczyny. Stał spokojnie w cieniu pod ścianą i czekał aż przestanie wrzeszczeć, a zajęło jej to dobre 10 minut.

- Skończyłaś już? Następnym razem naucz się nie pluć na ludzi z którymi "rozmawiasz"- po czym wyminął czerwoną ze złości dziewczynę i wszedł do biblioteki.

Zapach starych ksiąg w jakiś go uspokoił. Wszedł między regały, podniósł rękę i czule przejeżdżał po grzbietach zakurzonych ksiąg i woluminów. Jednak kiedy dotarł na koniec biblioteki zatrzymał się gwałtownie, jakby jakieś macki go trzymały i nie chciały puścić.
W panice rozejrzał się wokół i dojrzał, że jest w pobliżu Działu Ksiąg Zakazanych. To stamtąd pochodziły te dziwne niewidoczne macki które kusiły i mąciły w głowie chłopaka. Kiedy otrząsnął się z otępienia, odwrócił się na pięcie i pędem wyszedł z królestwa pani Pince nie zważając na zdziwione spojrzenie brunetki.

Szybkim krokiem skierował się do Wielkiej Sali i tylko przed jej drzwiami przystanął żeby odsapnąć i przybrać swą idealną maskę obojętności.
Kiedy wszedł, wzrok każdej osoby w sali zwróciły się w jego stronę a rozmowy ucichły. Oczy w kolorze avady przeleciały wszystkich zgromadzonych dopóki nie natrafiły na wzrok krwistoczerwonych tęczówek za stołu prezydialnego.

Ignorując wszystkich, ruszył do swojego stołu by zająć się miejsce w odosobnieniu by spożyć posiłek.

~Po posiłku, lekcja eliksirów~

Uczniowie zgromadzili się przed salą do pracowni eliksirów. Każdy się stresował ponieważ, oczywiście nie licząc ślizgonów, słysząc plotki starszych byli pewni że Postrach Hogwartu ich zmiecie.
Kiedy dzwon zadzwonił, weszli do klasy i zasiedli w ławkach. Harry usiadł w pierwszej ławce naprzeciw biurka nauczyciela i spokojnie wypakowywał potrzebne przybory.
Kiedy skończył, kilka sekund później drzwi uderzyły z hukiem o ścianę a do klasy jak burza wszedł wysoki mężczyzna w czarnych szatach. Miał ziemistą cerę, haczykowaty nos i czarne jak smoła oczy. Jego wzrok przeleciał po wszystkich zgromadzonych w sali i zatrzymał się na Harrym.

- Ach, tak - powiedział cicho. - Harry Potter. Nasza nowa znakomitość.
 Snape skończył odczytywać nazwiska i spojrzał po klasie - Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów - zaczął.
 - Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły... Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać.
- Potter! - powiedział znienacka Snape. - Co mi wyjdzie, jeśli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu?*

- Bardzo mocny eliksir nasenny, którego efekty mogą przypominać śmierć dlatego został nazwany Wywarem Żywej Śmierci, panie profesorze- zakończył spokojnie Harry.
Severus patrzył patrzył przez chwile oniemiały na Pottera, ale ten stan nie trwał długo.
Zamrugał kilka razy i zaczął dalej pytać zielonookiego.

- Potter, gdzie będziesz szukał, jeśli ci powiem, żebyś znalazł mi bezoar?*-syknął profesor, myśląc że Harry zlęknie się go i źle odpowie. Chłopiec się jednak nie przestraszył, wręcz przeciwnie popatrzył na nauczyciela z wyższością.

- Będę go szukać w żołądku kozy. Myślałem profesorze, że da pan trudniejsze pytania, ale jak widać przeliczyłem się co do pańskich umiejętności- zakończył dobitnie i usiadł na swoje miejsce.

Severus Snape stał skonfundowany i zdumiony arogancją chłopca-który-przeżył. Nie spodziewał się tego co usłyszał ale nie mógł stać jak spetryfikowany na środku klasy pełnej uczniów.
Odchrząknął i wrócił do prowadzenia lekcji do końca której nie spojrzał na bachora Pottera.

Harry po skończonej lekcji rzucił ostatnie długie i pogardliwe spojrzenie profesorowi a potem wyszedł z klasy idąc na dalsze lekcje.

Po zakończeniu zajęć zielonooki udał się do biblioteki gdzie znowu poczuł te dziwne macki oplatające go i ciągnące do Działu Ksiąg Zakazanych. Jego dłoń już naciskała na klamkę kiedy na ramieniu poczuł silny uścisk większej dłoni. Odskoczył przestraszony i przed niechybnym upadkiem ratuje go ta sama dłoń co wcześniej, ciągnąc go za kaptur szaty.
Harry odwrócił się i spojrzał w oczy profesora Quirrella patrzył na niego zaciekawiony.

- Co pan tu robi panie Potter?- spytał mężczyzna jak zawsze jąkając się. Był zaciekawiony tym, że jedenastolatek próbował dostać się do tej części biblioteki.

- Właściwie profesorze to nie wiem. Coś mnie tu ciągnie- rzekł spokojnie, nie wiedząc czemu to w ogóle mówi. Czuł że mógł zaufać mężczyźnie co było dziwne bo on nikomu nie ufa.
Oczy mężczyzny po usłyszeniu odpowiedzi chłopca, z brązowych zabłysły przerażającą czerwienią a głos zabrzmiał jakby nie mówił to mężczyzna a inna osoba.

- Chłopcze jeśli chciałbyś o tym porozmawiać i mieć dostęp do tego działu, przyjdź kiedyś do moich komnat- zakończył posyłając Harry'emu uśmiech i odszedł.

Harry nie mógł uwierzyć, że nie dostał żadnego szlabanu lub odjęcia punktów za zbliżanie się i próbę wtargnięcia do Działu Ksiąg Zakazanych, jednak najbardziej zdziwiła go propozycja nauczyciela. "Może kiedyś skorzystam z tej możliwości" pomyślał i odszedł do innych działów w bibliotece żeby odrobić pierwsze eseje z transmutacji i zielarstwa.

Kiedy skończył, co nie zajęło mu dużo czasu, przeczytał kilka książek o eliksirach i starożytnych runach. Dopiero przed kolacją wyszedł z biblioteki zaopatrzony w kilka dodatkowych książek i skierował się do Wielkiej Sali na posiłek a po nim prosto do dormitorium spać. Jednak nie zauważył że czerwone tęczówki ciągle śledzą każdy jego ruch od wejścia aż do wyjścia z Wielkiej Sali.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* fragment z książki "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"

Ja wiem że rozdział miał być 16 dni temu...przepraszam was że musieliście tak długo czekać.
Mam nadzieję że chociaż się wam rozdział spodoba. Może jeszcze zdążę napisać rozdział do
17-tych urodzin (20 maja). Trzymajcie za mnie kciuki i proszę nie zjedzcie mnie :)

Do zobaczenia w następnym rozdziale!

PS. jeśli ktoś chce mieć polecane jakieś fajne ff to na moim profilu jest lista pt. "Boskie opowiadania". Są tam wszystkie ff które z całego serca polecam. ♥



Harry Potter i Mroczna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz