# 6 lat później #
Szłam energicznym i pewnym siebie krokiem. Moje obcasy rytmicznie stukały o płyty chodnikowe. Mężczyźni, których mijałam, oglądali się za mną. Wiedziałam, że w czarnej ołówkowej spódnicy, białym body i również czarnym żakietem prezentuje się bez zarzutu. Wszystko dopełniały czarne szpilki na platformie. Włosy sięgały mi do pasa i dzisiaj postanowiłam zostawić je rozpuszczone i lekko zakręcone.
Minęłam ostatnie skrzyżowanie i już widziałam wysoki wieżowiec. Cały był oszklony i odbijał od siebie słońce, które jak na kwiecień, mocno grzało.
Wyjęłam z torebki identyfikator i przeszłam przez bramkę. Podeszłam do windy i czekałam, aż zjedzie na parter. W końcu drzwi otworzyły się, ale nie dane mi było wejść, ponieważ mój szef wychodząc zwrócił się do mnie.
- Harris jedziesz ze mną do sądu. - powiedział władczym głosem. Musiałam za nim biec, bo on nie miał w zwyczaju zatrzymywać się, kiedy komuś rozkazywał. - Musimy wstąpić później do prokuratury. Jutro masz sprawę pani Green...
- Stop! - zatrzymałam go na schodach. Nie był tym zdziwiony, bo już nie raz zatrzymywałam go w ten sposób. - Nie będę prowadzić tej sprawy. Już ci to mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz. Jestem tylko asystentką, a nie adwokatem.
- Jessica ile to już trwa? - zapytał spokojnie. - Pracujesz tu już trzy lata, a od dwóch próbuję ci dać awans, a ty ciągle go nie przyjmujesz.
- I nie przyjmę. - powiedziałam siląc się na spokój. - Jeśli mnie nie chcesz to mnie zwolnij. Będzie po sprawie.
- Wiesz przecież, że tego nie zrobię. Ale nie po to jesteś adwokatem, żeby teraz marnować się jako asystentka. - był lekko zdenerwowany.
- Samochód już jest. - wskazałam ręką i poszłam nie czekając na niego. Jak zawsze nie zdążyłam otworzyć drzwi, bo Carl już był przy nich. - A wracając do tematu, to wcale nie marnuję się przy tobie.
- Bo ci na to nie pozwalam. - odezwał się rozbawiony. Było tak jak zawsze, przy tego typu rozmowie. Ja nie chciałam zmieniać stanowiska, a on się przy tym upierał, ale to i tak ja wygrywałam.
Poznałam Carla jak jeszcze byłam na studiach. Dostałam się na staż w jego kancelarii i tak się zaczęło. Dzięki niewielkiej różnicy wieku, między nami zaczęła się rodzić swego rodzaju przyjaźń. On miał trzydzieści jeden lat i lubił się czasem zabawić. Zabierał mnie na różne bankiety i przyjęcia klientami. Wbrew pozorom nie było to wcale nudne, bo Carl potrafił mnie rozbawić jak nikt. Potem wymykaliśmy się i szliśmy do klubu na dalszą zabawę.
To dzięki niemu jakoś się pozbierałam po tym co działo się w Paryżu. Dzięki niemu pozbierałam się po wielu rzeczach, które były dla mnie trudne do zniesienia, chociaż nie mówiłam mu o nich. Tylko nieliczni wiedzieli o tym, co działo się w moim życiu.
- Ale zajmiesz się sprawą pani Green. - posłał mi swój specjalny uśmiech.
- Niech ci będzie. - zgodziłam się niechętnie. Znałam tą sprawę bardzo dobrze, ponieważ Carl zabierał mnie na spotkania z tą jakże uroczą kobietą. Była ona starszą kobietą, ale niestety bardzo irytującą.
- Sprawę masz już wygraną, bo firma, która ją oszukała, wiele razy była na wokandzie. Dla ciebie to nic trudnego. - zakończył temat.
- Zawsze wywijasz się od takich spraw. - burknęłam pod nosem.
- A dziwisz mi się? - uniósł brew.
- Nie i proszę nie rób tak. - poprosiłam. - Wiesz, że tego nie lubię.
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
RomanceDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...