Minęły dwa tygodnie od mojego ostatniego spotkania z James'em. Dzwonił do mnie wiele razy, ale nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Cała ta sytuacja bardzo mnie przybiła. Ale miała też dobre skutki. Otóż miałam wymówkę odnośnie zaniechania współżycia z moim przyszłym mężem - łajdakiem. Teraz kiedy miałam czarno na białym dowód jego zdrady, postanowiłam jakoś mu się odwdzięczyć za to.
Aktualnie nie było go w domu, bo podobno poszedł na zakupy. Postanowiłam w tym czasie jeszcze raz sprawdzić jego gabinet. Jako, że dzisiaj miałam fazę na sprzątanie, w razie gdyby wrócił, będę miała następną wymówkę. Po prostu plan doskonały z którego bardzo się cieszyłam.
Zaczęłam ścierać kurze, jednocześnie przeglądając papiery porozrzucane po całym biurku. Nie było tam nic, co dotyczyło by firmy i pana Jasona. Jeszcze raz sprawdziłam szuflady i ku mojemu zdziwieniu wszystkie były otwarte. Zupełnie jakby nie miał nic do ukrycia. Przecież musiał mieć jakieś dokumenty albo cokolwiek. Chyba, że Brad je przechowywał, a tam już się nie dostanę.
Zrezygnowana postanowiłam sprawdzić ten segregator, którego nie zdążyłam ostatnio przejrzeć. Nic konkretnego nie znalazłam, więc postanowiłam wytrzeć jeszcze półkę i podlać kwiata. Dziwne było dla mnie to, że nie było tam ani krzty kurzu. Czyżby Mark posprzątał? Ale tylko jedną półkę? Chyba, że...
W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Wystraszyłam się, że może to być Mark, ale przecież on miał klucze.
- A dzwoń sobie, na zdrowie. - mruknęłam do siebie i sprawdziłam dokładnie półkę. Z boku w dość trudno widocznym miejscu, wyczułam dziurkę na klucz. Więc to jest skrytka, a co za tym idzie Mark faktycznie coś ukrywa.- Jessica? - usłyszałam krzyk dochodzący od drzwi. - Jessica, wiem, że tam jesteś. Otwórz, proszę.
James. Boże! Dlaczego on tu jest? Dlaczego akurat dzisiaj?
- Jessica.
Nie miałam wyjścia. Musiałam mu otworzyć i porozmawiać z nim. Odetchnęłam głęboko i wyszłam z gabinetu. Rozległ się jeszcze jeden dzwonek i dodatkowe pukanie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam James'a trochę zdenerwowanego.
- Dlaczego nie otwierałaś?
- Sprzątałam akurat i nie słyszałam. - skłamałam.
- Mhy. - mruknął i wszedł do środka.
Czułam się trochę niezręcznie w jego towarzystwie po tym co zrobiliśmy na sali. W zasadzie, to nadal nie mogłam uwierzyć w to, że całowaliśmy się po raz pierwszy od sześciu lat.
- Jak się masz? - zapytał nagle. Widać było, że on nie jest niczym skrępowany. Chyba tak już jest z facetami.
- Dobrze. A ty?
- Nie narzekam.
Zapadła chwila milczenia, którą wykorzystał James, aby się do mnie zbliżyć i przycisnąć do ściany.
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - zapytał zmartwiony. Milczałam. - Jessica, spójrz na mnie. - poprosił i delikatnie chwycił mnie za brodę, aby nasze oczy się spotkały. - Chodzi o to co mi powiedziałaś? Chodzi o dziecko? Czy o ten pocałunek?
- James. - chwyciłam go za kłykcie i odsunęłam jego dłonie od mojej twarzy. Nie puściłam go jednak, tylko trzymałam w silnym uścisku, tuż przy moim sercu. - Nie chcę znowu przez to przechodzić. Zbyt wiele wspomnień zostało z tamtego czasu.
- Możemy mieć lepsze wspomnienia. - powiedział wierząc w to co mówił. - Przecież to nie musi skończyć się tak, jak wtedy. Teraz jesteśmy mądrzejsi i nie popełniamy tych samych błędów.
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
RomanceDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...