26. Za wszystko, dosłownie

145 22 5
                                    


Rozdział 26: Za wszystko, dosłownie


Gdyby ktoś obawiał się jednak, że będę mogła uciec od Twojego imienia, Twoja była została moją partnerką na projekt z angielskiego.

Był to jej drugi dzień w szkole, ostatni tydzień Twojej kary.

"Lucy" przedstawiła mi się z uprzejmym, niemal uroczym uśmiechem. A ja, udając, że wcale nie wiem o niej o jednego faktu zbyt wiele, odwzajemniłam uśmiech i sama też się przedstawiłam.

I tak zaczęła się i nasza znajomość.

Lucy była miła. Może nawet zbyt starała się odnaleźć we mnie przyjaciółkę. Nie szukałam nikogo w tym momencie. A poza tym, i tak miałabym wrażenie, że jestem krok od posiadania noża w plecach.

Nasz projekt planowany był na poniedziałek. Tak samo jak Twój powrót.

Zabij mnie, ale nawet na to czekałam.

Ale to nie jest prawda.

Może jest.

Nie, na pewno nie.

I w końcu ten dzień nadszedł.

Angielski miałam pod koniec dnia, więc nawet miałam nadzieję, że oprócz porannego przywitania się z Lu, jak chciała, żeby ją nazywać, nie będzie próbowała się do mnie odzywać.

Przy Tobie nawet zakładałam, że tylko poślesz spojrzenie w moją stronę, najprawdopodobniej urażony moimi słowami. Ale nie podejdziesz, nie powiesz nic od siebie.

Cholera, czemu zawsze muszę się tak mylić.

Rano faktycznie nie zrobiłeś nic, a Twoja była rzuciła mi powitanie plus uśmiech.

Ale na długiej przerwie wszystkie moje plany i nadzieje poszły utopić się w najbliższym stawie.

Bo twoja dłoń objęła moje ramię, ciągnąc mnie na stronę razem z powtarzającymi się przepraszam lub mam nadzieję, że to nie boli.

Czy właśnie teraz byłeś znacznie odmieniony?

W dezorientacji dopiero po chwili uniosłam spojrzenie, widząc Twoją lekką panikę i biegający wzrok.

"Przepraszam za to wtedy" powiedziałeś szybko, nie chcąc marnować czasu.

"Za co?" przeciągnęłam. Chciałam to usłyszeć. Jeśli faktycznie zrozumiałeś, mogłeś powiedzieć to w całości.

A tak bardzo chciałam mieć zapewnienie, że jesteś lepszy.

"Za wszystko, dosłownie. Błagam, daj mi czas na później. Moja była tu jest" po raz kolejny puściłeś torpedę słów, a mi w końcu dano zrozumieć, dlaczego w ogóle odczuwałeś tyle stresu. "Do tego mnie szuka" dodałeś.

I jak na zawołanie, usłyszałam jej głos wypowiadający Twoje imię, jakby wołała cię na obiad, a nie na pierwsze spotkanie, odkąd kompletnie zniszczyła Ci zaufanie i wizję przyjaźni oraz miłości.

"Pomóż mi!" próbowałeś krzyknąć podczas szeptu.

"Co mam niby zrobić?"

Kolejne zawołanie. Była bliżej, a ratował nas tylko tłum uczniów dookoła.

Dlaczego w ogóle zostałam w to wplątana?

"Nie wiem, wymyśl coś, błagam"

"Ale ja nie wiem co!" Twój stres stał się moim stresem, bo ja nawiązałam już z nią kontakt wzrokowy na ułamek sekundy.

Ale kiedy wyciągnęła rękę, którą chyba chciała położyć Ci na ramieniu, żeby zwrócić uwagę, Ty spojrzałeś mi się w oczy z nieodgadnionym spojrzeniem, po czym ująłeś moją twarz obydwoma dłońmi i wyszeptałeś ciche przepraszam.

Po czym mnie pocałowałeś.

The Way We Love ━ [Skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz