06. Przypadek różany

240 23 14
                                    


OA: mam nadzieję, że ta książka jak na razie Wam się podoba. dajcie mi znać, co o niej myślicie, bo zupełnie szczerze mówiąc, jestem bardzo ciekawa!


Rozdział 6: Przypadek różany


Mój telefon rozerwał ciszę oczekiwania dzwonkiem, a sam jego dźwięk na tyle cię zaskoczył, że wzdrygnąłeś się, odsuwając się ode mnie.

"Muszę już iść" mruknęłam i pospiesznie się od ciebie odsunęłam, zwiększając dystans jeszcze bardziej. 

Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam z niej telefon, od razu go odbierając, bo nie czułam się na tyle obecna, żeby nawet sprawdzić, kto do mnie dzwonił.

"Słucham?" wypchnęłam z ust, starając się, żeby włożyć buty, mając do dyspozycji tylko jedną dłoń.

Ktoś chciał mnie zankietować, co nie było istotne.

Ale istotny był fakt, że mogłam to wykorzystać, żeby trochę sobie pomóc.

"Weź jedzenie" zasugerowałeś szybko, kiedy się rozłączałam.

"Serio muszę iść, to tyle" skróciłam, mając nadzieję, że jeśli machnę telefonem, to pomyślisz, że to pilne i dasz mi spokój.

Ale się odezwałeś, kontynuując moje męczarnie: "poczekaj chwilę, podwiozę cię".

To był miły gest, ale nie chciałam, żebyś to robił.

"Poradzę sobie"

"Nie radzisz sobie nawet z chodzeniem, z tego co słyszałem ja i mój obraz, więc przestań pieprzyć bzdury"

Powrócił ton, którego bardziej się po tobie spodziewałam.

Byłeś przekleństwem, które trafiło mnie niczym błyskawica to jedno samotne drzewo. Nie miałam jak uciec przed faktem, że byłam w twoim domu, uginając się pod twoim spojrzeniem.

Milczałam, bo chciałam rozegrać to dobrze, ale byłeś fanem szybkiej gry, nie dając mi sekund na odpoczynek.

"Okej, to jak już to ustaliliśmy, weź to jedzenie i jedziemy" powiedziałeś szybko, dorzucając przez ułamek sekundy nawet urokliwy uśmiech. 

Byłeś dziwnym przypadkiem różanym — cholera, miałeś kolce zbyt przerażające, żeby ktoś chciał się przez nie przedrzeć, ale nawet stojąc obok ciebie, mając wrażenie, że jeden mnie rani, spodziewałam się, że cały czas kwitniesz.

Nie chciałam czekać, by się przekonać, czy mam rację. Ale taka myśl przechodziła raz na jakiś czas i wydaje mi się, że to było bardzo specyficzne i w pewien sposób przyciągające samo w sobie.

"Oddasz mi pieniądze kiedy indziej, rusz się" 

Kiwnęłam głową i pakowałam się trochę szybciej, wtedy jeszcze nieświadomie zgarniając część twoich pędzli.

Byłam gotowa opuścić twój dom jak najszybciej. Chociaż wizja, że miałbyś podwieźć mnie aż pod mój dom, nie korciła aż tak bardzo.

The Way We Love ━ [Skończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz