Bend The Rules

69 13 0
                                    


4.Bend The Rules

I just called to say

That I miss you, babe

Wondering what you're doing now

At your favourite place

You go and list the names

Is there one you're leaving out?

Manchester tego wieczora był głośny i szalony. Nic dziwnego, była tam cała masa ludzi, którzy tłoczyli się w arenie, czekając na kolejny utwór z setlisty. Koncert zaczął się świetnie, ale Niall nie potrafił udawać, że nie zauważa mdlejących dziewczyn, które były wynoszone przez ochronę. Sam nie czuł tego gorąca i duchoty, którą musieli odczuwać stojący ciasno fani. Nie chciałby się z nimi zamienić za żadne skarby, sam czuł się doskonale, ale widok tak stłoczonych ludzi sprawił, że poczuł pod skórą nieprzyjemne wspomnienia ataku paniki. To było coś, czego nigdy w życiu nie chciałby powtórzyć, chociaż wiedział, że istniały spore szanse na to, że takie epizody zdarzą mu się jeszcze nie raz. Niestety świadomość, że nie ma obok osoby, która potrafiłaby go uspokoić, sprawiała, że sama myśl o ataku, stawała się sto razy gorsza.

Feeling like I'm going crazy

And I don't know what to do

'Cause on paper, you don't break them

But it hurts so bad the way you bend the rules

Nie sądził, że coś tak błahego wywoła taką lawinę. Pamiętał to nawet teraz, szczególnie kiedy śpiewał ten utwór. Dziwił się, że później, gdy został porzucony, nie zatracił się w tym uczuciu paniki i nie upadł całkowicie. Jednak w tamtym momencie, gdy wydawało mu się, że jest niewystarczający i traci jedyną osobę, która zaczęła dla niego coś znaczyć, uczucie lęku i paniki przewyższyło wszystko inne.

To był dobry dzień, pogoda była piękna, próby przed koncertem były bardzo udane. Nie mogli narzekać. Jedyne co niepokoiło Nialla to uczucia, które coraz bardziej się w nim budziły, ale postanowił na razie jego ignorować. Niedługo mieli wejść na scenę, a on stał na środku garderoby i rozglądał się za Gemmą, szukając jej wzrokiem wśród ludzi z obsługi krążących wokół niego.

– Widziałaś Gemmę? – zapytał przechodzącą obok Lou, która spieszyła w stronę Harry'ego, by ułożyć mu włosy.

– Tak, umówiła się z kimś na wieczór i nie będzie jej dzisiaj na koncercie – odparła pospiesznie kobieta i po chwili już jej nie było.

Rozejrzał się zmieszany, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. To że był zaskoczony, to niedopowiedzenie. Dziewczyna nie wspomniała mu słowem, że wybiera się na randkę. Powoli zaczynał wyobrażać sobie, Bóg wie co, na temat tego, co ich łączyło, a teraz okazało się, że Gemma wyszła z kimś innym.

– Niall zaczynacie za minutę – Louis poklepał go po plecach, przywołując do porządku, ale teraz nic nie było w porządku.

***

Przez cały koncert czuł się źle, miał wrażenie, że działa jak robot, robił wszystko automatycznie, w wyuczony sposób, ale nie wkładał w to żadnych uczuć. Nie rozglądał się po widowni, wiedział, że Gemmy tam nie ma. Wydawało mu się, jakby miał coś pod skórą, coś co chciało się wydostać. Kilka razy w ostatniej chwili uświadomił sobie, że to jego kolej na śpiewanie. Działo się z nim coś złego.

Kiedy show dobiegł końca, zbiegł czym prędzej ze sceny i wszedł do garderoby. Krążył po pomieszczeniu i starał wmówić sobie, że to po prostu nadmiar energii po koncercie, ale wiedział, że to nie to. Usłyszał, wołanie chłopaków i ochrony, więc skierował się w dobrze znanym kierunku, gdzie miały czekać samochody, które zawiozą ich hotelu. Nie potrafił opanować drżenia rąk, czuł potrzebę bycia w ciągłym ruchu, jego noga cały czas wystukiwała jakiś nieznany rytm, podrygując nerwowo. Nikt nie zwracał na niego uwagi, po koncercie każdy odpływał i zamykał się w sobie, by odreagować i odseparować się. Gdy dotarli, pozwolił poprowadzić się w stronę wind i to tam rozpętało się piekło.

Niewypowiedziane -  Nemma/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz