III

620 45 16
                                    



Dwa dni później byłaś w drodze razem z tymi wszystkimi szarlotkami, które koń ciągnął w wozie. Łącznie udało ci się zrobić cztery duże ciasta i to wszystko zajęło ci dwa dni. DWA DNI. A teraz jedziesz na teren zwiadowców do brata żeby go uszczęśliwić, teraz tylko mieć nadzieję, że się ucieszy z takiej niespodzianki.

Po drodze spotkałaś jednego z żołnierzy. Była to kobieta z okularami i spiętymi włosami w kucyk. Spojrzała się na ciebie podejrzliwie.

— Kim panienka jest i co tutaj robi? — zeszła z konia i przyjrzała ci się bliżej.

— Jestem [imię]... Młodsza siostra Jean'a. — uśmiechnęłaś się delikatnie i ukłoniłaś się lekko głową, a kobieta od razu zaczęła krzyczeć radośnie i cię przytuliła mocno.

— W końcu mam okazje cię poznać!! Nie mogłam się już doczekać!! Jean mówił o tobie bardzo dużo. — ostatnie zdanie powiedziała spokojnie i puściła cię. — Jesteś taka niska! Co cię tu sprowadza? Co tam masz w wozie? Pachnie pysznie!

— Yyy... No... Chcę zrobić mojemu bratu niespodziankę i postanowiłam go odwiedzić... A to co mam w wozie to są szarlotki i mam nadzieję, że starczy po kawałku dla każdego. — odpowiedziałaś.

— Ooo, ale super! Jestem Hanji Zoe! Pułkownik, moim głównym zadaniem tworzenia różnych eksperymentów na tytanach! — powiedziała pełna entuzjazmu. — Pójdźmy razem, opowiem ci wszystko o moich eksperymentach!

Idąc już dalej, pani pułkownik, która też prowadziła swojego konia bez chwili przerwy opowiadała ci w szczegółach o eksperymentach na tytanach i o samych potworach. Mogłaś już stwierdzić, że należy do tych bardzo gadatliwych osób w wojsku. Chociaż im więcej ci opowiadała o tych wszystkich wynalazkach, tym bardziej nie mogłaś zrozumieć. Może to przez to, że przez kilka chwil jesteś zamyślona? Albo po prostu nie miałaś żadnego pojęcia o tytanach? Tak, chyba to drugie. Po chwili zatrzymałaś się. Kobieta mimo ciągłego mówienia szybko się zorientowała i spojrzała się na ciebie.

— Przepraszam, że tak przerywam i się zatrzymałam, ale... — przerwała ci.

— Coś się stało? O czym teraz pomyślałaś? — popatrzyła się na ciebie miło. — Jeśli masz jakieś pytanie na temat zwiadowców, tytanów lub wynalazków, to śmiało! Chętnie odpowiem!

— Bardziej na ten pierwszy temat... C... Co bym musiała zrobić żeby d..dołączyć do zwiadowców? — zapytałaś, jąkając się.

— Słucham? Chcesz dołączyć do zwiadowców? Ale super! — krzyknęła. — Przede wszystkim musisz dużo trenować. I też będziesz miała dużo lekcji z teorii. Jean wie, że tego chcesz?

— Nic nie wie... Nie pisałam mu o tym w liście... Ale skoro tu jestem to będę mogła coś robić w tym kierunku. — spojrzałaś się na nią.

— Powiedz mu to wprost, akurat za kilka godzin zbliża się pora na kolację, to będzie odpowiedni moment. — poczochrała cię lekko po włosach.

Po chwili byłyście na miejscu. Zaczęłaś się od razu rozglądać wzrokiem. Na zewnątrz było bardzo dużo osób, siedzących na ławkach.

— Czy tutaj jest gdzieś mój brat? — spojrzałaś się na Hanji.

— Powinien tu gdzieś być. — uśmiechnęła się do ciebie i spojrzała się w stronę żołnierzy. — Jean Kirschtein! — krzyknęła bardzo głośno, a oczy większości powędrowały na nią. — Jean Kirschtein! — krzyknęła drugi raz. Od razu z jednej siedzącej grupy wyłonił się twój brat. Idąc w stronę pani pułkownik, spojrzał się na ciebie i zaskoczony od razu się zatrzymał.

Gone || Levi x Reader || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz