XI

330 28 8
                                    


Pare chwil później po odwiedzeniu pokoju, aby dać tam swój sprzęt i przy okazji przebrać się z munduru, siedziałaś z bratem i resztą w stołówce. Podczas jedzenia wysłuchiwaliście jak Jean kłóci się z Erenem.

— Ja wtedy go zauważyłem pierwszy, a ty się wjebałeś! — warknął Jean na Erena.

— Nieprawda! Ten kartonowy tytan wyraźnie prosił, aby nie został zabity przez koniowatą mordę! — krzyknął Eren.

— Ja mam koniowatą mordę?! Jestem odporny na tą zaczepkę z koniowatą mordą, której nie mam!

— Właśnie kurwa widać, że nie! Jakoś mi na to odpowiadasz!

— Eren. — odezwała się Mikasa, która wepchnęła mu bułkę do buzi. — Ucisz się już i jedz. — spojrzała się na twojego brata. — Ty tak samo.

— Przyznam, że nawet się kłócicie jak takie stare małżeństwo. — odezwała się Ymir. — A taka kłótnia może się skończyć różnie.

— Co masz na myśli, Ymir? — odezwał się Connie. — Nie warto chyba nawet nad tym rozmyślać. To wiadome, że się kłócą bo się kochają.

— Ja go nie kocham. — mruknął pod nosem Jean.

— Ja go nienawidzę. — powiedział Eren, gdy wyjął bułkę z ust.

— Ale ja ciebie bardziej. — Jean popatrzył się na niego.

— Nieprawda. — warknął Eren.

— Nawet nie zaczynajcie. — odezwałaś się.

— To Eren zaczął. — popatrzył się na swój obiad i zaczął jeść.

— O ty... — nagle przerwała Erenowi Mikasa, która zakryła jego usta swoją dłonią.

— Ucisz się. — powiedziała do niego stanowczo Mikasa.

— Pogódźcie się po jedzeniu, dobrze? — odezwała się Historia.

— Nie muszą tego robić. Jestem pewna, że za kilka minut o tym zapomną i będą gadać normalnie. — spojrzałaś na blondynkę i uśmiechnęłaś się.

— Masz rację, aż zapomniałam się ciebie o coś spytać... Jak było na treningu? — po pytaniu Historii reszta popatrzyła się na ciebie.

— Nie było źle. Kapitan Levi zaczął mnie uczyć podstaw. Chociaż nie ukrywam, że było ciężko utrzymać równowagę... Oczywiście też bolało. — podwinęłaś rękawy, pokazując małe zadrapania i siniaki.

— Nie lepiej żebym ja cię uczył? — odezwał się Jean. — Jak ponury karzeł będzie cię uczył to prędzej ci się coś stanie niż pojedziesz na wyprawę.

— Oj tam. Kapral się stara mnie czegoś nauczyć. Nawet zrobił mi herbatę i opatrzył rany na plecach. — uśmiechnęłam się. — I czemu nazwałeś go ponurym karłem?

— Bo taki jest. Mały, jeszcze taki mikrus udaje silnego. — mruknął.

— Akurat nie udaje silnego. Pamiętasz co zrobił na poprzedniej wyprawie? — odezwał się Connie.

— Pamiętam. — oparł głowę o rękę.

— Co takiego się działo? — zapytałaś brata.

— Później ci powiem.

Od pory obiadowej minęło kilka godzin, a ty poszłaś z bratem na krótki spacer w stronę łąki. Brakowało ci spędzania czasu wspólnie z Jean'em, a teraz jak nadeszła wolna chwila mogłaś w końcu pójść z nim na spacer i pooglądać wschód słońca. Po drodze rozmawialiście i przypominaliście sobie śmieszne sytuacje z dzieciństwa.


**
Hej, hej. W tym momencie przeczytaliście rozdział, którego zapomniałam dać kilka dni temu, bo robiłam rozdziały na zapas i zapomniałam o wstawieniu tego. Brawa dla mnie 🧍‍♀️

Wiem, że ten rozdział jest najkrótszym rozdziałem, ale przysięgam, że następne są dłuższe.

Gone || Levi x Reader || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz