XIV

284 24 8
                                    


Siodłając konia, spoglądałaś na kapitana, który śledził wzrokiem trzy lecące obok siebie ptaki. Po chwili dwa odleciały gdzieś wyżej, a trzeci wylądował na gałęzi drzewa. Kapral szybko odwrócił wzrok, gładząc swojego konia po szyi. Zrobiłaś ostatnie poprawki w siodle i podeszłaś powoli do niego.

— Skończyłam siodłać, kapitanie. — stanęłaś obok niego.

— Dobrze, w takim razie możemy ruszać. — podeszliście do swoich koni i wsiedliście. — Na początek ruszymy stępem. — od razu ruszył pierwszy, a ty za nim.

— Kapralu... A czy potrzebujemy jakąś torbę? — popatrzyłaś się na niego.

— Mam przy siodle.

Poprawiłaś wodze i spojrzałaś się w bok czy ptak, na którego patrzył kapitan dalej jest na gałęzi. Pokierowałaś konia w stronę drzewa i przyjrzałaś się ptakowi z bliska.

— [imię], nie oddalaj się. — odezwał się Levi, zatrzymując się obok ciebie.

— Przepraszam, chciałam się po prostu bliżej przyjrzeć. — spojrzałaś się na kapitana.

—Tylko dlatego się tu zatrzymałaś? — podniósł brew pytająco, a ty przytaknęłaś.

— Pomyślałam, że musiał odlecieć od przyjaciół, bo może coś mu się stało ze skrzydłem lub coś podobnego...

— Chyba nic mu nie dolega. — popatrzył się chwilę na zwierzę, które odleciało w inną stronę, a potem znów na ciebie. — Jedźmy dalej. — ruszył przed siebie, a ty za nim.

— Ciekawe czy ktoś potrafi oswoić takie ptaki...

— Od kiedy masz takie zainteresowania, hm? — spojrzał się na ciebie kątem oka.

— Nie mam takich zainteresowań, ale po prostu jestem ciekawa...

— Pewna osoba też była zainteresowana takim zranionym wróblem... O ile to tak mogę nazwać. Wpakowała się w tarapaty, gdy chciała mu zapewnić wolność. I tak naprawdę dzięki temu ją poznałem.

— Ooo... A jeśli mogę wiedzieć, to kim jest ta osoba? Poznam ją? A może już poznałam?

— Kiedyś ci wszystko opowiem. Nie chce teraz o tym gadać. — poprawił w swoich dłoniach lejce i razem przyspieszyliście.

— Mam nadzieję, że mi kiedyś kapitan zaufa. — powiedziałaś cicho, uśmiechając się pod nosem.

* Levi pov *

Czy ona naprawdę myśli, że jej nie ufam? Ja po prostu nie chce o tej złej chwili myśleć, aby przypadkiem los nie stwierdził, że [imię] ma się coś takiego przydarzyć... Nie może się jej stać krzywda. Skoro los odebrał mi Farlana i Isabel to nie pozwolę żeby jej się coś stało. A Farlan i Isabel... Oni byli dla mnie jak rodzeństwo, którego nigdy nie miałem. Ten dzień, w którym wyruszyliśmy poza mury był dla mnie prawdziwym koszmarem. Gdyby tylko można było się komunikować z duchami bliskich osób, chciałbym porozmawiać z nimi i z moją matką czy jest tam im lepiej. A no właśnie... Jedyny dobry ruch jaki zrobił los to uwolnienie mojej mamy od nieznanej mi do dziś choroby.

***

Cały czas zerkałaś na kapitana. Jechałaś prawie obok niego, więc mogłaś się przyjrzeć połowie jego twarzy. Był bardzo skupiony, nawet niezauważył, że jesteś prawie obok. Pomyślałaś, że może rozmyśla, a jeśli tak to byłaś ciekawa o czym. Przypomniałaś sobie, że o kimś wspomniał i może przypomniał tym sobie o złych wydarzeniach. W twojej głowie pojawiło się miliony opcji kim ta osoba mogła być dla niego. Nie znasz go długo, nie wiesz o nim praktycznie nic, a chcesz jednak się jakoś zbliżyć do jego osoby.  Nagle z myśli wyrwał cię jego głos.

— Czemu cały czas się na mnie patrzysz?

— Hm? — odwróciłaś szybko wzrok. — Ja... Ja się... Nie patrzyłam na kapitana...

— Tch... Pozwól, że będę udawał, że ci w to uwierzyłem. — spojrzał się na ciebie kątem oka po czym trochę zwolnił i szybko pojawił się obok ciebie.

Gdy dotarliście już na miejsce, zsiedliście z koni, które prowadziliście, zaczynając się rozglądać po mieście. Spoglądałaś na mieszkańców, którzy patrzyli się w waszą stronę i szeptali coś sobie do ucha. Pomijając tych szepczących do siebie ludzi, mogłaś znów poczuć jak to jest być po prostu zwykłym mieszkańcem. Te chodzenie po straganach i szukanie konkretnych produktów spożywczych, spotykanie po drodze biegające lub mówiące dzieci o swoich marzeniach, popołudniowy ruch ludzi po mieście i można by było tego jeszcze więcej wymieniać... Trochę brakowało ci tego. Jednak teraz zostaje ci się cieszyć chwilą i tym, że możesz być przy swoim bracie.

Po chwili odstawiliście konie przy wejściu do miejsca z dużą ilością straganów. Poszłaś za kapitanem, który trzymał w dłoni woreczek z pieniędzmi. Stanęłaś między jakąś uliczką gdzie miałaś lepszy widok na to co się tutaj działo. Obserwowałaś kapitana, który podszedł do jednego ze straganów. Nagle nastała ciemność.

****

Cześć! Chciałabym wam podziękować za 1k wyświetleń!! Jest to dla mnie ogromna liczba i dziękuje za to, że to czytacie i jestem szczęśliwa, ze mogę pisać coś takiego dla was!!💗

Cześć! Chciałabym wam podziękować za 1k wyświetleń!! Jest to dla mnie ogromna liczba i dziękuje za to, że to czytacie i jestem szczęśliwa, ze mogę pisać coś takiego dla was!!💗

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ja i tartaglia wysyłamy wam miłość

ja i tartaglia wysyłamy wam miłość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i taką miłość też wam wysyłam

Gone || Levi x Reader || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz