⚠️ DLA BARDZO WRAŻLIWYCH — ten rozdział zawiera przemoc!Obudziłaś się, czując silny ból z tyłu głowy. Miałaś związane ręce do jakiegoś słupka o który się opierałaś, a nogi miałaś skulone do siebie. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu, nie było w nim nic oprócz jakiś porozwalanych pudełek. Nie było żadnego okna poza jednym małym, który znajdował się dosyć wysoko. Nie wiedziałaś gdzie jesteś i co masz robić, czułaś jak strach ogarnia ciebie całą. Szarpnęłaś lekko rękoma, próbując określić jakieś szanse na ucieczkę. Nagle drzwi lekko się otworzyły i do pomieszczenia wszedł mężczyzna, a za nim przyszła dwójka mężczyzn z trzema krzesłami. Jeden dał krzesło, który się pojawił jako pierwszy, a on dał krzesło przed tobą i usiadł na nim. Pozostała dwójka usiadła przed wejściem.
— Pamiętasz może coś przed pojawieniem się tutaj? — popatrzył się na ciebie.
— Raczej nie pamię... — odezwał się jeden z tyłu, ale od razu zostało mu przerwane.
— Nie rozmawiam z tobą. — warknął na niego, odwracając się chwilę do niego. Szybko znów spojrzał się na ciebie. — Odpowiadaj.
Nie chciałaś z nim wchodzić w żadną dyskusję. Spojrzałaś się w dół i modliłaś się w myślach z nadzieją, że nie jesteś daleko od miasta i żeby Levi cię jak najszybciej odnalazł. Nie mogłaś się pogodzić, że tak łatwo dałaś siebie porwać.
— Długo będę czekał na odpowiedź?
— Nic ode mnie nie wyciągniesz. Nawet tego czy coś pamiętam czy nie. — powiedziałaś cicho.
— Dobrze się spisaliście, porwaliście zwiadowca. — odwrócił się do nich. — Niestety mało gada. — dodał groźniejszym tonem.
— A... Ale skąd mogliśmy wiedzieć, że będzie mało gadać... — odezwał się jeden, który stał przy drzwiach.
— Przepraszamy! — powiedzieli oboje w tym samym momencie.
— Przynajmniej mieliście ułatwienie bo stała blisko was... I jest ze zwiadowców, zauważcie plusy tej sytuacji.
— W dodatku to kobieta!
— I dobrze, że ten demon w ludzkiej skórze był czymś zajętym... — mężczyzna podrapał się po karku.
— No i widzicie? Jednak jesteście bystrzy, że teraz wymieniacie plusy... Ale zaraz... — wstał z krzesła. — Kogo miałeś na myśli, mówiąc "demon w ludzkiej skórze"?
— No.. Kapitana Levi z nią był.
— Słucham? — zacisnął pięść.
— S.. Spokojnie! On był zajęty kupnem czegoś! Nie widział nas!
— Jeśli on jej szuka, a na pewno tak jest... Szykuj się na to, że nic z ciebie raczej nie zostanie. — warknął.
— My naprawdę nie pozostawiliśmy po sobie żadnych śladów po drodze! Nie znajdzie nas!
— Ty. — odwrócił się i podszedł do ciebie. — Jeśli nie będziesz mi posłuszna to cię zapierdole jak psa, rozumiesz? — powiedział złym tonem, a ty się nie odezwałaś. Nawet na niego nie spojrzałaś, bałaś się. — Słyszysz mnie, paskudna szmato?! — złapał cię za kołnierz i szarpnął.
CZYTASZ
Gone || Levi x Reader ||
Fanfiction⚠️ WYSTĘPUJĄ W KSIĄŻCE WULGARYZMY, NIEKTÓRE ROZDZIAŁY MOGĄ BYĆ DRASTYCZNE ⚠️ „Jest taki troskliwy mimo obojętności i znudzenia narysowanej na twarzy..." Chciałaś być po prostu blisko swojego jedynego starszego brata. Mimo, że na początku martwił si...