Minął tydzień, a ty mogłaś już normalnie chodzić. Oczywiście Hanji zwróciła ci uwagę, że jeszcze masz się oszczędzać i na jej prośbę przychodzisz do niej co dwa dni, aby mogła sprawdzić twój stan zdrowia.— Jean? — popatrzyłaś się na brata, który jak poparzony oderwał się od szczotkowania konia.
— J.. Ja go tylko czesałem! — podrapał się po karku.
— Nie o to chodzi. — zaśmiałaś się cicho. — Tylko przyszłam tutaj, bo pomyślałam że potrzebujesz może pomocy.
— Ahh, nie potrzebuję, ale możesz posiedzieć ze mną jeśli chcesz.
— Dlaczego nie przyszedłeś dziś na śniadanie? — uśmiechnęłaś się słabo i przytuliłaś brata. — Martwiłam się.
— No bo wiesz... Już powoli musimy się przygotować do wyprawy i boję się jak to będzie... Aż z tego wszystkiego najwyraźniej odebrało mi apetyt.
— Jeszcze tylko 2 tygodnie do wyprawy... Już tak bardzo spieszysz się do przygotowań?
— Eh... Wolę już powoli zacząć kombinować jak to będzie wszystko wyglądało. W dodatku ty też chcesz jechać... — popatrzył się na konia, a potem znów na ciebie. — A właśnie... Będzie mała impreza tydzień przed wyprawą. Miałem ci powiedzieć dwa dni temu, ale wyleciało mi z głowy...
— Naprawdę? A co masz na myśli, że będzie to „mała impreza"?
— To znaczy... Nie taka mała, bo założę się, że dużo osób ze zwiadowców będzie w niej uczestniczyć. — podrapał się po głowie.
— Czyli teraz ja będę pilnowała ciebie. — uśmiechnęłaś się szeroko.
— Nie, nie... Ja nie będę pił. To ja jako starszy brat będę odpowiedzialny za swoją młodszą siostrzyczkę, która na pewno spróbuje chociaż odrobinę alkoholu.
— Jeszcze zobaczymy to twoje „ja nie będę pił". — zaśmiałaś się.
— Naprawdę nie będę! Nawet nie będę spoglądał na butelkę jakiegoś dobrego trunku.
— I tak ci nie wierze. — uśmiechnęłaś się.
— Aż tak nie wierzysz w moje umiejętności? — podniósł pytająco brew.
— A kto normalny by wierzył? — wytknęłaś język w jego stronę.
— Jeszcze zobaczysz, że nawet na butelkę nie spojrzę! — uśmiechnął się dumnie. — I nie wytykaj języka, bo ci krowa nasika. — mruknął.
— No ale teraz jesteśmy w stajni gdzie są tylko konie. — poklepałaś go po ramieniu i podeszłaś do jego konia.
— Nie czepiaj się już tak szczegółów... A jak chcesz to ci koń nasika. — popatrzył się na ciebie.
— Podziękuje. — zaśmiałaś się pod nosem i pogłaskałaś konia Jean'a po szyi, który od razu zamknął oczy z zadowolenia.
Godzinę później, gdy pomogłaś bratu z ogarnięciem jego konia, postanowiłaś przejść się do gabinetu Levi'a. Zapukałaś i od razu usłyszałaś zgodę na wejście do jego gabinetu. Siedział na biurku nad stosikiem papierów, które czytał i wypełniał. Cicho zamknęłaś drzwi i od razu poczułaś jego wzrok na sobie.
— Co się stało, że jesteś tak cicho? — odłożył pióru na biurko, którym pisał po dokumentach.
— Nie wiedziałam, że jesteś aż tak zajęty, a nie mam gdzie się podziać, więc przyszłam do ciebie. Postaram się być cicho, obiecuje. — usiadłaś na krześle obok niego.
— Przecież nie przeszkadzasz mi. Jak się czujesz? — dalej patrzył się na ciebie.
— Czuję się nawet dobrze... Dowiedziałam się dzisiaj od mojego brata, że ma być impreza tydzień przed wyprawą. — uśmiechnęłaś się lekko.
— To już wiadome, że będzie. Są osoby, które nie odpuszczą zrobienia imprezy tydzień przed koszmarem.
— Będziesz tam, prawda?
— Wszyscy będą, bez wyjątku... A przynajmniej tak chwaliła się Hanji.
— Czyli będę mogła zobaczyć jak wyglądasz, gdy jesteś pijany. — zaśmiałaś się.
— Nigdy nie byłem pijany.
— Naprawdę? A może na tej imprezie będziesz? — poprawiłaś delikatnie kołnierz od jego koszuli.
— Raczej nie. Piję do czasu, gdy stwierdzam, że już wystarczy.
— A myślisz, że będą jeszcze jakieś ciekawe rzeczy oprócz alkoholu i zakładów kto się najbardziej upije?
— Coś czuje, że będzie dużo akcji po tym jak się impreza rozkręci.
— Też mi się tak wydaję... — nagle do gabinetu wparowała Hanji.
******
Obiecuje, że następny rozdział będzie już dłuższy. Rozdział ostatecznie w niedzielę, bo wczoraj musiałam niestety załatwić wiele spraw 😭
CZYTASZ
Gone || Levi x Reader ||
Fanfiction⚠️ WYSTĘPUJĄ W KSIĄŻCE WULGARYZMY, NIEKTÓRE ROZDZIAŁY MOGĄ BYĆ DRASTYCZNE ⚠️ „Jest taki troskliwy mimo obojętności i znudzenia narysowanej na twarzy..." Chciałaś być po prostu blisko swojego jedynego starszego brata. Mimo, że na początku martwił si...