X

378 30 44
                                    


— Już konieeec? — zeszłaś z niego ostrożnie.

— Tak. Opatrzę ci rany, bo na pewno trochę ci ich przybyło po tych upadkach. Chodź za mną. — poszedł w stronę szpitala, a ty za nim.

— A czemu kapitan postanowił mnie trenować? — popatrzyłaś się na niego.

— A co? Chcesz jechać poza mury bez żadnego treningu? — spojrzał się na ciebie kątem oka.

— Nie, ale tak jakoś zaczęłam się zastanawiać. Kapitan kogoś jeszcze trenuje oprócz mnie?

— Nie. — mruknął i po chwili byliście w środku.

— Ooo, czyli jestem jedyna. Do jakiej sali idziemy? — zaczęłaś się rozglądać.

— Możemy wszędzie tylko najlepiej nie do Hanji. — zaczął iść w stronę korytarza, w którym były otwarte sale.

— Czemu nie do Hanji? Jest super. — uśmiechnęłaś się, idąc za nim.

— Ja też umiem zadbać o rany. — popatrzył się chwilę na ciebie kątem oka.

— Czyli kapitan będzie pielęgniarką przez kilka chwil? Przebierze się pan w specjalny strój?

— Nie. — mruknął i stanął przed jakąś pustą salą. — Możesz już usiąść na łóżku. — pokazał ci ręką na jedyne łóżko, które było w sali.

Kapitan cię przepuścił, a ty szybko weszłaś do środka i usiadłaś na łóżku. Rozejrzałaś się chwilę po sali i twoją uwagę przykuła otwarta szafka z ułożonymi pudełkami od największego do najmniejszego. Na biurku nie było nic oprócz jakiś ułożonych kartek i jednego pióra.

— To twoja sala, kapralu? — popatrzyłaś się na niego gdy podszedł do szafki.

— Nie, ale nikt mi nie broni korzystać z tej sali. — wyciągnął pierwsze lepsze pudełko i podszedł z nim do ciebie.

— A skąd kapitan wie, że to pudełko ma potrzebne rzeczy?

— Sam układałem, więc pamiętam gdzie i co jest. — usiadł obok ciebie.

— Nawet sobie nie podpiszesz dla ułatwienia?

— Nie ma takiej potrzeby. Mam bardzo dobrą pamięć. Rozbierz się z kurtki i koszuli.

— A gdzie strój doświadczonej pielęgniarki?

— Nie ma i nie będzie. — mruknął, wyciągając maść, bandaże i plastry.

— Ooo, szkoda. — zaczęłaś się rozbierać z munduru, czując na sobie jego wzrok.

— No trochę tych sińców i ran masz. Jednak nie są one poważne, więc nie będą ci sprawiać żadnego problemu na jutrzejszym treningu. — zaczął dotykać delikatnie twoich siniaków na rękach. — Boli cię?

— Coś tam czuje, ale nie boli mnie to jakoś bardzo. — uśmiechnęłaś się. — Siniakami i innymi ranami na rękach mogę się sama zająć, ale lepiej żeby kapitan mi sprawdził na plecach. — odwróciłaś się tyłem do niego.

— No racja, tu masz tego trochę więcej. Nie liczę oczywiście tych starszych siniaków, których już prawie nie widać. Jakieś zadrapania też się tu pojawiły. — wziął pojemniczek z maścią i po chwili poczułaś jak delikatnie zaczął rozsmarowywać maść w konkretnych miejscach na twoich plecach.

Gone || Levi x Reader || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz