Braki cz. 2

616 72 6
                                        

Poranek chyba dla nikogo nie był wyczekiwaną porą dnia. Snape w milczeniu wykonał terapię manualną z Harrym. Efekty ich ćwiczeń były coraz lepiej widoczne. Już samo to, że chłopak mógł zejść do jadalni o własnych siłach, było czymś wielkim.

Zatrzymali się na krótką chwilę w drzwiach, gdy Harry ujrzał Draco. Ten ostentacyjnie zaczął rozkładać serwetkę na kolanach. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, młody Malfoy od razu zapytał:

― Kiedy mogę wrócić do Hogwartu?

― Musiałbyś chodzić o dwa roczniki niżej, skoro nic nie pamiętasz. Obecna procedura nauczania może cię mocno zaskoczyć ― odparł Lucjusz.

― Skoro Albus nie żyje, to kto jest dyrektorem?

― McGonagall.

― Co takiego niezwykłego wprowadziła?

Malfoy senior spojrzał na Pottera zachęcająco. Zmarszczka na czole Harry'ego świadczyła, że nie bardzo podoba mu się ten pomysł. Uniósł jednak rękę nad stołem i zagwizdał. Złote symbole w kręgach odbijały się błyskami w kryształach na stole. Można było spostrzec, że to te czarne zafascynowały Draco. Przyglądał im się szczególnie intensywnie podczas układaniu kodu sekwencji.

― Potter nauczył się swojego kręgu rodowego. To jest ta nowość w szkole?

― Między innymi. Wprowadzono ją, ponieważ zaczęliście stosować prawa mos maiorum. Dawne zwyczaje stały się ponownie popularne.

Draco prychnął w stronę Harry'ego i ten zaprzestał tworzyć magnifikację wzoru. Lekki wiatr rozszedł się po pomieszczeniu, gdy kod rozpadł się w pył.

― Czy mogę już normalnie poruszać się po domu? ― skierował pytanie do ojca, gdy Potter wrócił do posiłku.

― Tak, lecz nie opuszczaj go.

― Mogę udać się na chwilę do Azylu? ― wtrącił się Harry.

― Chcesz tam zabrać Draco? Myślisz, że to pomoże w odzyskaniu przez niego wspomnień? ― Lucjusz był widocznie zadowolony z chęci działania Gryfona.

― Wolałbym iść tam sam ― ugasił jego radość. ― Chcę porozmawiać z tymi, którzy pozostali. Może coś zauważyli. Mogę w miarę normalnie chodzić, więc nie widzę problemu, aby wyjść na trochę.

Pan domu nie okazał żadnej emocji na to odcięcie się Harry'ego.

― Wolałbym, żebyś jednak zabrał ze sobą Draco ―odezwał się Snape. ― Będziecie mieli czas porozmawiać bez naszej obecności. Chyba na tyle naświetliliśmy Draco obecną sytuację, że nie zrobi niczego głupiego.

― Mam być ochroną Złotego Chłopca? To już lepiej wyślijcie z nim skrzata. Nie będę się tak poniżał ― oburzył się Ślizgon.

― I dlatego chcę iść sam. Jego mentalność zatrzymała się na etapie gumochłona ― odwarknął Harry, wstając.

Czerwone tęczówki skupiły uwagę Malfoya.

― To do kompletu ugryzł cię jeszcze wampir, Potter?

Zaczynało robić się gorąco. Dorośli także powstali, czekając co nastąpi.

Czarne pasmo obskurusa owijało się wzdłuż całego prawego ramienia Pottera niczym mamba.

― Dorośnij, Fretko, albo...

― Albo co, Potter? Co mi możesz zrobić? Terroryzować tym paskudztwem? ― Machnął na pasożyta. ― Twoje oczy nie robią na mnie wrażenia. Najmniejszego.

Blizny II - ObskurusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz