Wizyty cz. 1

588 65 18
                                    

Severus milczał cały następny poranek, wykonując terapię manualną. Nadal zajmował się jedynie nogami i choć, jak stwierdził przy zmianie opatrunku, tors wyglądał o wiele lepiej, nie przeszedł wyżej. Harry przypuszczał, że nie jest to po prostu potrzebne.

― Odpocznij chwilę, za kwadrans będzie śniadanie.

Harry był w tak błogim stanie, że tylko mruknął, zapadając się w przygotowaną już poduszkę. Słyszał stukot z kuchni, gdy stół był przygotowany do posiłku, ale leżenie było dużo lepszym priorytetem. A skoro otrzymał na nie pozwolenie, nie zamierzał się sprzeciwiać. Przynajmniej ten jeden raz.

― Czy pan Ross do nas dołączy? ― zapytał Severus, stojąc w progu pokoju.

― Jeśli minęła ósma, to jest już w szkole ― mruknął w odpowiedzi, odwracając głowę w stronę pytającego.

― Może jadać z nami. Uprzedź go o tym.

― Dziękuję, Severusie. Przyda mu się normalny posiłek. Ostatnio chyba schudł ― powiedział z troską i stwierdził, że koniec lenistwa.

Usiadł i opuścił nogi z łóżka. Chociaż Severus rozruszał je dopiero drugi raz, reagowały na ruch już inaczej. Przestawały być ciężkimi kłodami, nawet jeśli jeszcze drżały, gdy na nich stawał.

Powstrzymał mężczyznę od udzielania pomocy i powoli, krok po kroku, przesuwał się do łazienki. Snape i tak szedł obok. Po skorzystaniu z łazienki siła nóg się wyczerpała i Harry skorzystał z oferowanej pomocy. Severus przeniósł go na rękach do razu do stołu.

― Eliksiry wypij na końcu ― nakazał i sięgnął po grzanki.

Może to mikstury, a może zabiegi mistrza eliksirów spowodowały, że sam zapach wywoływał donośne burczenie od strony żołądka Harry'ego. Ten prychnął zażenowany i zaczął jeść, starając się nie rzucić na jedzenie.

― Bardzo dobrze ― pochwalił Severus, sięgając po gazetę.

Harry'emu mignęły ruchome zdjęcia i zrozumiał, że to Prorok Codzienny, choć nie pierwsze strony, bo brakowało krzykliwych nagłówków.

― Dzieje się coś ciekawego?

― Artur Weasley przejął chwilowo stanowisko ministra, póki ten nie odzyska równowagi emocjonalnej ― odparł i spojrzał na niego znad gazety. ― A wracając do tematu. Skąd jesteś pewien, że Draco żyje?

― Nikt nie znalazł jego ciała. To zawsze daje nadzieję.

― Nie wyglądasz na przejętego faktem, iż twój ukochany zaginął. ― Odłożył gazetę i sięgnął po filiżankę. ― Mogę nawet zauważyć, że pan Ross jest teraz nowym obiektem twoich zainteresowań.

― Zrobisz mi z tego faktu awanturę? ― zdenerwował się odrobinę Harry, choć, tak jak Severus, nie podniósł głosu. ― Nie zdradzam Draco, jeśli o to pytasz. Nadal go kocham.

― A jednak nie odrzucasz Williama.

― Will to... ― urwał, marszcząc czoło ― ... to Will. Pomagaliśmy sobie nawzajem, nim mnie znalazłeś.

― Jaki kierunek nauki obrał pan Ross? ― zapytał nagle Severus, schodząc z drażliwego tematu.

― Słucham?

― Czego się uczy? Nie może być jeszcze na mugolskich studiach, jest za młody.

― Życia, panie Snape ― odpowiedział William, przekraczając próg kuchni. Drzwi do holu były otwarte, odkąd Severus zszedł z piętra. ― Odwołali dzisiejsze zajęcia. Nauczyciel jest chory.

Blizny II - ObskurusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz