6.Efekt Motyla.

30.1K 732 4.8K
                                    

Aurora's POV:

Obudziły mnie promyki słońca, świecące prosto na moją twarz. Mruknęłam pod nosem i przysłoniłam sobie oczy dłonią, gdy do moich uszu dobiegło ciche pochrapywanie. Poczułam rękę Rivera przewieszoną przez moje ciało.

Przypomniały mi się wydarzenia wczorajszego wieczoru. Jego wyraz twarzy, gdy przyszedł do mojego pokoju. Jego dotyk, usta i oddech. Słowa...

Nie możemy być tylko przyjaciółmi...

On się nie umawiał, nie chodził na randki i nie bawił w związki. Ja sama nie wiedziałam, czy jestem na to wszystko gotowa.

A co dopiero jeszcze z Riverem...

Warknęłam pod nosem, czując jak głowa mi pęka od myśli i chrapania bruneta. Wyciągnęłam dłoń w bok i odszukałam jego ciało. Niezdarnie poklepałam dłonią jego klatkę piersiową i szyję, znajdując wreszcie twarz. Mocno ją odepchnęłam, ale ta ani drgnęła. Przełożyłam dłoń na jego policzek i ponowiłam próbę.

— Mhm...— Mruknął, odwracając ode mnie głowę.— Co robisz, Ari?

Jego głos był zaspany i przyjemnie ochrypnięty. Zdecydowanie stał się moim ulubionym dźwiękiem.

— Przestań tak chrapać...— Wymamrotałam, odwracając się na bok.

Nie minęło pół minuty, a poczułam jak chłopak się do mnie przysunął i schował głowę w moich włosach. Jego usta przylegały do mojego karku, a ręka mocno oplatała moje ciało, pilnując żebym nie oddaliła się za daleko.

— Sama chrapiesz...— Mruknął poirytowany, całując mnie w bark.

— Przestań mnie ślinić!— Zmarszczyłam brwi, czując jak przejeżdża językiem po mojej skórze.

Miałam dziś okropny humor. I doskonale wiedziałam dlaczego. Była niedziela, a nasz cudowny weekend się właśnie skończył. Wszystko się skończyło.

Zdjęłam z siebie jego ramię i usiadłam, przecierając twarz rękoma. Spróbowałam delikatnie otworzyć oczy, gdy mocne światło mnie oślepiło. Szybko zacisnęłam powieki, a po chwili ponowiłam próbę. Pomrugałam parę razy, rozglądając się po pokoju, gdy mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Madison.

Siedziała, cała potargana i gapiła się na mnie z wyrazem głębokiego szoku na twarzy. Sama musiała wstać chwilę temu. Momentalnie cała pobladłam i wstrzymałam oddech. Nie miałam pojęcia, że już wróciły. Zerknęłam na Laurę, która będąc niczego nieświadoma dalej sobie smacznie spała.

— Ari, kładź się. Jest jebana niedziela...— Mruknął River, błądząc ręką po łóżku. Złapałam go za nadgarstek i przycisnęłam  najmocniej jak potrafiłam do materaca, chcąc żeby przestał.

Nie mogłam odwrócić wzroku od Madison, której oczy były wlepione teraz w bruneta. Po chwili dziewczyna ponownie przeniosła wzrok na mnie. Posłała mi dziwne spojrzenie, a następnie położyła się plecami do mnie i poszła spać.

O Boże.

— Ari! Wracaj do...— Warknął, głośno chłopak. Rzuciłam się na niego, zakrywając mu usta dłonią żeby przestał krzyczeć. Wylądowałam centralnie na nim i oparłam się ręką o jego tors, aby nie zderzyć się głowami.

— No już, no już!— Szepnęłam, zirytowana.— Już jestem, przecież! Przymknij się i idź spać, bo wszystkich budzisz!

Chłopak otworzył sennie oczy, uśmiechnął się i przyjrzał mojej dłoni, mocno przyciśniętej do jego ust. Zabrałam ją, gdy ugryzł mnie delikatnie w palec.

Fire in the RainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz