10.Koszmarne konsekwencje.

26.5K 662 3K
                                    

Aurora's POV:

Znacie to uczucie? Powietrze wokół was, robi się niesamowicie ciężkie i gęste. Czas dosłownie się spowalnia. Wasze płuca ciężko pracują, ale absolutnie tego nie czujecie. Krew w waszych żyłach zaczyna pulsować, mieszać się i wrzeć z niesamowitym chłodem.

To właśnie tak się czułam, widząc jak moja matka mierzy do Rivera z broni. Chłopak stał na środku holu z założonymi rękoma i przyglądał się kobiecie, całkowicie znudzony. Uniósł jedną brew, posyłając jej spojrzenie pełne kpiny, tak jakby w jej rękach zamiast małego srebrnego pistoletu, znajdowała się cholerna róża.

— Mów, co robisz w moim domu!

— Mamo!— Krzyknęłam, stając przed Riverem. Brunet lekko się spiął.

— Oh cześć, Skarbie!— Uśmiechnęła się, dalej celując w nas bronią.

— Opuść tę cholerną spluwę!— Pisnęłam, czując jak świat wokół mnie wiruje.

Blondynka spojrzała na swoje dłonie, po czym ponownie, przeniosła wzrok na Rivera. Posłała chłopakowi niepewne spojrzenie.

— Aurora, kto to jest?— Zapytała, delikatnie opuszczając dłonie wraz z tym cholerstwem.

— To River! Odłóż ten pistolet!— Zabłagałam, tracąc cierpliwość.

Oczy kobiety gwałtownie rozbłysły, a na jej usta wpłynął szeroki uśmiech. Rzuciła pistolet na dębową komodę obok wejścia i niemalże podbiegła w naszą stronę. Moje serce stanęło, widząc jak moja matka obchodziła się z bronią. Nie miała o niej najmniejszego pojęcia...

Patrzyłam jak blondynka pędzi ku nam. Podeszłam w jej kierunku, chcąc ją przytulić i całkowicie osłupiałam, widząc jak kobieta wymija mnie obojętnie i rzuca się Riverowi na szyję. Chłopak szeroko otworzył oczy i posłał mi przerażone spojrzenie.

— Oh Riri, Skarbie! Nie miałam pojęcia...—  Pisnęła, odrywając się od niego i kładąc mu dłonie na szczęce.— Ależ z ciebie przystojniak! Jak tylko usłyszałam twój głos w telefonie, wiedziałam że z Ciebie jest taki kochany chłopiec!

Przyglądałam się jak moja matka rozciąga policzki bruneta na boki i prawi mu komplementy. River patrzył na nią z wysoko uniesionymi brwiami i wystraszonymi oczami.

— Mamo...— Zaczęłam, chcąc ją poprosić, żeby dała mu spokój.

Nie miała pojęcia z jakim ogniem właśnie igrała.

— Riri powiedz mi, Aurora dobrze cię traktuje? Nie jest nie miła?— Zapytała, dziwnie rozciągając jego twarz i patrząc na niego z troską.

— Jest okej.— Zapewnił, gdy jego zdezorientowanie powoli zamieniało się w irytację.

— Dobrze, dobrze...— Uśmiechnęła się dumna. Gwałtownie wyrzuciła ręce w górę.— O rety, a co tak będziesz tu stał? Wejdź Riri, zrobić ci coś może? Jesteś głodny, albo masz ochotę na herbatkę? Oh, albo...

— Mamo!— Blondynka, przeniosła na mnie swoje spojrzenie.— Po pierwsze też się cieszę, że cię widzę. A po drugie, daj już mu spokój...

— Oh, Aurora... Kochanie, przepraszam.— Powiedziała, biorąc sobie teraz mnie za ofiarę.— Jak szkoła? Oh, a Madison?! Jest cudowna, tak samo jak Laura! Masz szczęście, że trafiły cię się takie przemiłe współlokatorki!

— Wszystko w porządku.— Zapewniłam, gdy mocno mnie do siebie przytuliła. Kobieta zaczęła przeczesywać i układać moje włosy.

— Coś tak źle wyglądasz... Dobrze się czujesz?— Zapytała, patrząc na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.

Fire in the RainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz