19.Będziesz moim zachodem?

17.5K 345 2.2K
                                    

Aurora's POV:

Chciałabym pewnego razu obudzić się w innym ciele i zapomnieć o poprzedniej powłoce. Tak po prostu. Być piękna. Zawsze mi się wydawało, że tacy ludzie mają piękne życia i pięknych przyjaciół. Piękne problemy i piękne wspomnienia.

Chciałabym być kimś innym, jednocześnie będąc sobą. Ale tylko taką małą cząstką. Żeby znaleźć nową rzecz, nad którą mogłabym się użalać. Nad którą mogłabym rozpaczać.

To kompletnie bez sensu, chociaż sam Bukowski kiedyś powiedział, że nic nie jest bez sensu.

Bo przecież to, że coś nie ma sensu, automatycznie nadaje temu jakiś sens.

Naprawdę chciałabym się do tego zaliczać.

***

- Wyglądasz prześlicznie, Aurora.- Powiedziała brunetka, biorąc od swojego synka jego małą, uroczą walizkę. Musiało się jej gdzieś naprawdę śpieszyć.- Trzymajcie się.

Posłałyśmy sobie z kobietą ciepłe uśmiechy, ostatni raz się przytulając. Zmarszczyłam brwi, widząc jak River od razu rzuca się do drzwi, mocno nimi trzaskając i zamykając je na klucz. Uśmiechnął się szeroko, a na jego twarzy wymalował się wyraz ogromnej ulgi.

Normalnie bym go za to okrzyczała, ale doskonale wiedziałam jak ciężkie były dla niego ostatnie dwa dni. Nie przepadał za Douglasem, a mimo to zachowywał się względem niego nawet znośnie. Nie mam pojęcia czemu, ale myśl o tym, że River ze mną współpracował i się starał, sprawiała, że moje tętno przyśpieszało, a dziwne uczucie nawiedzało moje podbrzusze.

River udowodnił, że potrafi być odpowiedzialny i dorosły.

Normalny.

Szybko podążyłam za chłopakiem, który rozsiadł się na kanapie, jednocześnie delektując chwilą spokoju. Nie wiele myśląc uklęknęłam przed nim i położyłam mu dłonie na jeansach, zaczynając go masować przez materiał.

- Ja pierdole...- Jęknął, gdy jego źrenice się mocno rozszerzyły, a oddech wyjątkowo mocno przyśpieszył. Wyglądał na niesamowicie zaskoczonego.

Zasłużył na nagrodę. Już rano czułam dużą potrzebę dotykania go i czucia jego rąk na sobie, a teraz mając powód i dowód na to, że jednak potrafi się zachować, mogłam mu ładnie podziękować.

Lubiłam mu to robić.

- Dobra, ten dzień nie jest jednak taki koszmarny...- Zaśmiałam się pod nosem, biorąc go w dłoń.

Za każdym razem, rozmiar jego członka mnie tak samo onieśmielał i trochę przerażał. Opuściłam jego spodnie aż do kostek i wzięłam go do ust, próbując wyłączyć myślenie i delikatną niepewność. Brunet głośno jęknął, od razu wbijając swoje dłonie w moje włosy. Zerknęłam kątem oka na jego napięte ścięgna przedramion i agresywnie zaciśniętą szczękę. Uważnie mnie obserwował, głośno oddychając i coraz mocniej zbierając moje włosy.

Źle się czułam z tym, że lubiłam gdy robił to mocno. Cicho jęknęłam, przypominając sobie jak ostatnio mocno złapał mnie za włosy i podciągnął moją głowę do góry, tylko po to by pocałować mnie w szyję i zacząć mocniej się we mnie poruszać.

- Kurwa, Słońce... Jesteś w tym tak dobra...- Jęknął, przenosząc swoją dłoń na mój kark. Jeszcze mocniej zacisnął szczękę, kierując swój spragniony wzrok na moje usta.

Przymknęłam powieki, opierając swoje czoło o jego brzuch i próbując wziąć go jak najgłębiej. Palce Rivera od razu poprawiły moje włosy, które opadały w dół. Poczułam motylki w brzuchu, słysząc jego głośne westchnięcie i czując jak głaszcze mnie kciukiem po policzku.

Fire in the RainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz