Rozdział 2

969 48 30
                                    

Jedziemy do domu w absolutnej ciszy, Hugo co jakiś czas zerka na mnie z wyrzutem, jakby to co się wydarzyło było moją winą. Co prawda facet gadał jakieś brednie, ale ja w życiu go nie widziałam i słowo daję, że go nie znam. Nie wiem, może to ktoś z mojej przeszłości, której przecież nie pamiętam, a może to ktoś znajomy Marca, a tego się tym bardziej nie dowiem. Może gdyby się nie pobili to dałoby się jakoś pogadać, a tak to co? Z tego wszystkiego nawet mu się nie przyjrzałam i nie wiem jak go opisać, jedyne co pamiętam to, że był wyższy ode mnie, ale to nie wyczyn, skoro ledwo przekraczam sto sześćdziesiąt centymetrów. Miał w sobie coś dzikiego, coś groźnego, bo bałam się go, tak jakoś wewnętrznie, a przecież nie na każdego tak reaguję.
Parkuję auto w podziemnym garażu i spoglądam na obrażonego narzeczonego, a jednak udało się komuś zepsuć nam wieczór.
-Gniewasz się? - mruczę cicho i przepraszająco patrzę w jego opuchnięte oczy.
-A nie mam powodu według ciebie?
-Niczego złego nie zrobiłam.
-Juliette, powiedz mi prawdę… kim on był, wiem, że go znasz albo znałaś.
-Skąd ten pomysł? Pierwszy raz widziałam go na oczy.
-Jesteś pewna? - zaczyna podnosić głos, a ja jak nigdy się spinam.
-No jestem!
-Dziewczyno! - krzyczy i wbija we mnie wściekły wzrok – mówiłaś do niego po polsku… chyba.
-Co?
-To! Nawet jednego słowa nie zrozumiałem z tego co mówiliście! Ale oczywiście, że go nie pamiętasz, no skąd!
Nagle wysiada trzaskając za sobą drzwiami i prawie biegnie do windy. Cholera nawet nie zauważyłam w jakim języku rozmawiałam. To możliwe? Byłam zdenerwowana, ale żeby aż tak? A jeśli tak, to kim on jest? Może faktycznie mnie zna i mógłby mi pomóc uporać się z przeszłością?
Nie zastanawiam się nad tym długo, zamykam samochód i idę do mieszkania Hugo, ten wieczór mimo wszystko ma być nasz.
Kiedy otwieram drzwi słyszę szum wody w łazience, odkładam kwiaty na wyspę w kuchni i spoglądam na lśniący pierścionek. Uśmiecham się sama do siebie i idąc w stronę łazienki zaczynam zdejmować ubrania, uchylam przeszklone drzwi i wpatruję się w stojącego przy wannie mężczyznę, jego ciało jest idealnie zbudowane, nie należy do wybitnie rozrośniętych, ale taki podoba mi się najbardziej, z daleka widzę, że jest zdenerwowany, bo jego mięśnie napinają się co kilka chwil, nie czekam dłużej i zbliżam się niego. Kiedy dotykam jego pleców najpierw się lekko odsuwa, ale po chwili obraca się do mnie twarzą i spogląda na moje nagie ciało. Nie musi niczego mówić, bo jego płonący wzrok doskonale pokazuje jak bardzo mu się podobam. Pocieram dłońmi jego spiętą klatkę piersiową i przyciągam go do siebie, opiera się, ale uciskający moje ciało członek zdradza jego chęci. Jednym ruchem podnosi mnie i sadza na swoich biodrach. Zatapiam się w jego namiętnych wargach i chłonę każdy jego oddech, każdy ruch jest dla mnie spełnieniem snów, a zapach jego ciała daje mi ukojenie nerwów. To jest ten facet, przy którym chcę się zestarzeć.
Nie wypuszczając mnie z rąk unosi nogę i wchodzi do wypełnionej pianą wanny i sadza mnie między swoimi udami, z uśmiechem mrużę oczy czując na plecach pulsującą męskość, a już po chwili silne dłonie układają się miękko na moich niedużych piersiach. Nie potrzebuję niczego więcej, ten facet jest wszystkim czego w życiu pragnę. Wtulam się w jego tors i pozwalam jego dłoniom wędrować subtelnie po moim ciele, przygryzam lekko wargę kiedy zwinne palce mojego osobistego chirurga zaczynają bawić się moim najwrażliwszym miejscem. Odruchowo zaciskam uda, ale to nie powstrzymuje go przed wejściem głębiej, jest zdecydowany, ale nie robi niczego na siłę, jego usta pieszczą zagłębienie mojej szyi, a gorące, szybkie oddechy wywołują falę niepohamowanych dreszczy, ta noc będzie jednak udana. Zaczynam bezwiednie kołysać ciałem, bo już ledwo wytrzymuję te tortury, moje pojękiwania stają się głośniejsze, a uciskający moje lędźwie członek też domaga się uwagi. Powoli odwracam się przodem do Hugo, a jego wzrok jest już lekko zamglony, zaczynam całować jego klatkę piersiową i szyję, żeby po kilku sekundach wpić się w jego miękkie, wydatne usta. Zaczynamy mlaskać i dyszeć, a nasze ciała zbliżają się do siebie w coraz silniejszym uścisku, nie chcę czekać dłużej, unoszę pośladki i długim, powolnym ruchem nabijam się na stojącego na baczność żołnierzyka. Mmm… jest idealny, wypełnia mnie do samego końca, a przyjemne rozpychanie pobudza moje ciało. Zaczynam się kołysać, najpierw powoli i ledwie wyczuwalnie, dłonie Hugo masują moje pośladki, a usta zaczynają powoli schodzić na obojczyki, wsuwam palce w jego jasne włosy i delikatnie pociągam za końcówki. Jego palce zaciskają się na moich biodrach i przyspieszają moje tempo. Jęczę już głośno, bo nie daję rady powstrzymać emocji, Hugo przygryza kołyszące się przed jego ustami sutki, a mnie doprowadza to do istnego wybuchu. Krzyczę pochłonięta szalonym orgazmem i mocno odchylam głowę do tyłu. Facet nie przestaje mną poruszać, a falująca w wannie woda zaczyna wylewać się na podłogę. Nie mam już siły, stękam coraz głośniej i napinam mięśnie krocza powstrzymując kolejny szczyt. Opieram się czołem o czoło narzeczonego, a jego piwne oczy świdrują moje, jest niesamowity, podnieca mnie samym spojrzeniem i ulegam mu za każdym razem. Czuję jak we mnie pulsuje i czekam na ostateczny strzał, widzę w jego oczach koniec gonitwy  i po chwili przyciąga do siebie moją twarz i mocno całuje. Tak! Przygryza mocno moją wargę i jęczy mi w usta, ale zanim skończy szczytować dołączam do niego drugim orgazmem. Nasze jęki nie cichną, a rozpędzone ciała kołyszą się jednostajnie, choć już sporo wolniej. Opieramy się o siebie czołami i z miłością patrzymy w oczy.
-Kocham cię- Hugo szepcze tuż przed moją twarzą, a ja odruchowo wdycham jego oddech głęboko do płuc.
Opieram czoło o jego ramię i jest mi tak bardzo przyjemnie, tak spokojnie i bezpiecznie jak nigdy, wiem, że nigdy nie skrzywdzi ani mnie ani Marcela i wiem, że będzie dobrym ojcem…

Sypiając z Katem - odmienić przeszłość [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz