Aleks patrzy na mnie jak na wariata i wcale mu się nie dziwię, sam się poniekąd tak czuję. Nic nie poradzę, ja wiem, że to ona, nie wiem jakim cudem, nie wiem skąd tutaj i dlaczego, ale kiedy spojrzała mi w oczy wiedziałem, że to ona, moja mała czarnulka o czekoladowych oczach, tylko co z tego skoro ona mnie odtrąca.
-Halo! - odrywam się od szyby i spoglądam na brata – czegoś ty się naćpał co?
-Ja pierdolę – warczę i biorę kolejny łyk rudej – wiem, wiem… muszę ją poznać, muszę ją do siebie przekonać i muszę ją mieć.
-Powiedzmy, że masz rację – spokojnie patrzę jak Aleksiej siada na kanapie i opiera nogi o stolik – no powiedzmy, tak teoretycznie. Uciekła od ciebie pozorując swoją śmierć – zawiesza na chwilę głos – ale po co?
-Żartujesz? - z hukiem odstawiam pustą szklankę.
-No pomyśl, ona mogła od ciebie odejść. Nie więziłeś jej, krzywdziłeś ile mogłeś, ale nie więziłeś. Nie musiała udawać śmierci, wystarczyło, żeby się spakowała i wyprowadziła.
-No możliwe, ale dalej nie wiem do czego zmierzasz.
-Do tego idioto, że to nie ona, może ktoś bardzo podobny do niej, może sobowtór – wzrusza głupkowato ramionami – ale Milka nie żyje, obaj patrzyliśmy na jej martwe ciało, obaj patrzyliśmy jak płonie w krematorium i razem chowaliśmy jej prochy w Moskwie. To nie ona, nie pokochasz jej zamiast Mili, a ona nie pokocha ciebie. Nawet jeśli jakimś cudem przekonasz ją do siebie na tyle, że będzie cię chciała, to nie będzie już to samo. Po czasie zaczniesz zmuszać się do niej, zaczniesz ją do Mili porównywać i zaczniesz ją obwiniać, że zajęła jej miejsce, a niewinna dziewczyna pewnego dnia skończy jak Mała.
Patrzę w te jego błękitne oczy i zastanawiam się, czy nie ma racji, w końcu minęło już tyle czasu, to faktycznie musi być ktoś bardzo podobny do mojej Małej… odkręcam butelkę i podnoszę ją prosto do ust. Po kilku dużych łykach brakuje mi już tchu i odrywam się od szkła. Niepotrzebnie tu przyjeżdżałem, czy to ona czy nie to i tak nie mogę niszczyć jej kolejny raz życia. Beze mnie będzie miała na pewno lepiej, spokojniej… ocieram z policzka łzę na samą myśl, że moja Mała jest teraz tulona przez obcego faceta… powinna przeze mnie, tak bardzo tego potrzebuję, tak bardzo tęsknię za jej zapachem, za oddechem… dla mnie to właśnie ona jest Milą, moją żoną…
-Maksim, co się z tobą stało? - głos Aleksa wyrywa mnie brutalnie marzeń o miłości mojego życia.
-Aleksiej – wzdycham ciężko i spoglądam mu w oczy – przez ostatnie cztery lata wyobrażałem sobie jak by wyglądało nasze życie razem gdybym nie był dla niej takim skurwysynem, gdybym zamiast ją zabijać, potrafił ją pokochać tak jak ona kochała mnie. Teraz mam szansę, rozumiesz, pierwszy raz odkąd ją zobaczyłem mam szansę poprowadzić nasze życie tak jak powinno ono od zawsze wyglądać. Odkąd umarła nie dopuściłem do siebie żadnej kobiety, bo żadna nie działała na mnie w ten sposób co Mila, nie chciałem innej, a ją chcę mieć, móc ją dotykać każdego dnia, patrzeć w oczy i wdychać cytrusowy zapach jej włosów, na pewno pachną dokładnie tak samo, słodką pomarańczą.
Znów odwracam się do szyby i szaleję na myśl, że Mila spędza noc w ramionach innego faceta. Nagle do mojej głowy przychodzi coś jeszcze…
-Kurwa Aleks!
-Co? - krztusi się od mojego nagłego krzyku.
-Ona w dniu śmierci była w ciąży! Może mam dziecko!
Wbijam w niego wzrok, ale on patrzy na mnie jak na obłąkanego i kręci z politowaniem głową.
-Ja pierdolę, brat, o czym my gadamy? O lasce, która jest łudząco podobna do twojej zmarłej żony i teraz będziesz doszukiwał się podobieństw między nimi? I co, jak się dowiesz, że ta dziewczyna ma dziecko to je adoptujesz?
-Licz się kurwa ze słowami!
-A ty przestań się nakręcać – podnosi na mnie głos – ty weź się zastanów, gdyby to wszystko było prawdą, to ktoś musiałby to jakoś ogarnąć, nie da się udawać śmierci, ktoś musiałby jej pomóc uciec i przyjechać aż tutaj, a ona nikogo nie miała. Nie znała języka, więc sama by sobie ot tak – pstryka palcami - nie poradziła. Weź ty idź już spać, rano pogadamy, bo dziś to masz papkę zamiast mózgu.
Bez czekania podnosi się z kanapy i wychodzi trzaskając za sobą drzwiami, a ja co, wciąż widzę ją przed sobą, to wręcz niemożliwe, żeby była tak podobna… dowiem się kim jest, choćbym miał się tu przeprowadzić, żeby móc ją widywać to to zrobię.
Biorę kolejną butelkę i idę do łazienki, nalewam wodę do wanny i wygodnie się układam. Po długiej kąpieli idę owinięty ręcznikiem do sypialni i kładę się na wielkim i wygodny łóżku, chciałbym móc z nią tak leżeć, patrzeć na jej ciemne włosy rozrzucone na białej poduszce, dokładnie taką ją zapamiętałem, leżącą w moim łóżku, bladą i martwą… zamykam oczy i chcę tylko o niej śnić, w snach wciąż jest przy mnie, każdej nocy jest blisko mnie, zawsze tak samo na mnie patrzy, z miłością, z delikatnością i ze strachem, tak, zawsze patrzyła na mnie ze strachem, to jedyne uczucie jakie w niej wzbudzałem. Nie umiem sobie tego odpuścić. Czuję na sobie jej ciepły, subtelny dotyk, zawsze bała się mnie dotykać, nie robiła tego prawie nigdy, a w snach robi to za każdym razem. Biorę głęboki wdech i staram się zasnąć jeszcze mocniej… delikatne dłonie głaszczą mój nagi brzuch i suną coraz wyżej, nawet przez sen się podniecam samym jej wspomnieniem i czuję przyjemne drgnięcie mojej męskości, co ona ze mną robi… uchylam leniwie powieki i drętwieję od widoku jaki zastaję, czy tę kobietę pojebało? Zanim zdążę się poderwać z pościeli laska siada okrakiem na moim brzuchu i stara się mnie ujeżdżać, łapie mnie za twarz i przyciąga do siebie. Chwilę się z nią szarpię, ale laska nie daje za wygraną, łapie moje dłonie i kładzie sobie na piersiach, no jebnę ją jak nic! Dawno nikt mnie tak nie wkurwił i chyba pora, żeby obudził się we mnie Morozow. Chwytam Annikę za krtań i zaciskam palce z taką siłą, że przestaje mrugać, rozchyla usta i gwałtownie próbuje nabrać powietrza, niestety dziecinko nie tym razem.
-Uduszę cię suko! - syczę tuż przed jej twarzą i jeszcze mocniej zaciskam palce.
Jej oczy robią się coraz bardziej mętne i nawet przestała się wyrywać. Z satysfakcją patrzę na coraz bardziej sine usta dziewczyny i kiedy widzę, że jest na granicy wypuszczam ją z uścisku. Pada bezwładnie na pościel z oczami wbitymi w sufit, sam nie wiem czemu, aż tak ostro zareagowałem, ale nie dam się tak zrobić, zna swoje miejsce i doskonale wie, że pewnych granic nie może przekroczyć. Zostawiam ją samą i wchodzę do toalety, kiedy wracam do sypialni Ann leży na boku i patrzy na mnie z nienawiścią.
-Mogłeś mnie zabić – chrypi nieprzyjemnie, a ja się uśmiecham.
-Żałuję, że tego nie zrobiłem, miałbym spokój, a teraz wypierdalaj do Moskwy, więcej nie chcę cię oglądać.
-Nie dasz rady beze mnie – zaczyna podnosić głos, a ja przestaję nad sobą panować i zaraz ją zatłukę.
-Posłuchaj, bo nie będę powtarzał, jeszcze dziś wracasz do domu, nie obchodzą mnie twoje pojebane pomysły, wyobrażenia czy inne urojenia na mój temat. Wynagrodzenie dostaniesz na konto i to tyle jeśli chodzi o naszą współpracę.
Patrzę jak laska zwleka się z łóżka i idzie w stronę drzwi.
-Pożałujesz tego, mnie się tak nie zostawia – warczy stojąc już w otwartych drzwiach, a ja nie wytrzymuję.
Podchodzę do niej i chwytam jej włosy w garść, dziewczyna syczy z bólu, ale wiem, że robi to na wyrost, nie straciłem jeszcze czucia w rękach.
-Posłuchaj głupia panienko – warczę – nie strasz mnie, bo się nie boję, nie przestałem być Katem i jak bardzo chcesz to mogę ci pokazać na co mnie stać. Wejdź mi w drogę jeszcze raz to ty pożałujesz.
Puszczam jej włosy i patrzę jak odchodzi w stronę swojego apartamentu. Świetnie, trochę szkoda, bo dobra była w tym co robiła, każdy kontrahent ulegał jej cyckom i dlatego mieliśmy wszystko na wyciągnięcie ręki. Zamykam się w swoim pokoju i wracam do sypialni.
Poranek wita mnie lekkim kacem, nie mam nawet ochoty na śniadanie, ale słyszę pukanie do drzwi, więc muszę wyleźć z wyra.
-Aleks, wiesz która jest godzina? - burczę widząc młodego truchtającego w miejscu.
-Wyobraź sobie, że zaraz południe, ja już zdążyłem przebiec parę kilosów, a ty śpisz – bezceremonialnie ładuje się za mną do łazienki nie zwracając uwagi na to, że jestem goły – gdzie Ann?
-Na pewno nie tutaj – warczę przypominając sobie nocną akcję.
-Pokłóciliście się? - pyta lekko dysząc i ciągle truchta – wiesz szczerze to sądziłem, że się zejdziecie.
Nie odpowiadam, spoglądam na niego przez szybę kabiny prysznicowej i kręcę głową.
-Zwolniłem ją – mówię bez emocji i zakręcam wodę.
Mogłem od tego zacząć rozmowę, bo na moje słowa Aleksiej w końcu się zatrzymuje, patrzy na mnie jakby nie rozumiał o czym mówiłem.
-Nie gap się, wlazła mi do łóżka i próbowała przelecieć.
Chłopak łapie wiszący obok umywalki ręcznik i przeciera nim twarz.
-A dla ciebie to jakaś ujma, że młoda, zgrabna laska cię chce?
-Aleks, a gdybym ja tobie wlazł do łóżka i próbował cię przelecieć to co, cieszyłbyś się, że przystojny facet cię chce?
-To chyba jest różnica nie sądzisz? - obraża się i siada na kamiennym blacie.
-Dla mnie kurwa żadna. Ty nie chcesz mnie, ja nie chcę jej. Prosta sprawa i niejednokrotnie jej o tym mówiłem. Niech się buja, ja nie zrezygnuję z Milki, nigdy rozumiesz?
-Ja pierdolę, gadam z pojebem serio – Aleks wzdycha ciężko, ale w jego oczach widzę dziwny błysk, już wiem, że coś wymyślił – tobie brat na mózg już padło.
Co on myśli, że ja o tym nie wiem, śmierć Małej mnie zmieniła, zrezygnowałem ze zleceń na wyroki, otworzyłem dwa szpitale, ale też wciąż prowadzę kasyna i kluby. Wczorajsze spotkanie znów przewróciło moje życie do góry dnem.
Nie zwracając uwagi na Aleksa przechodzę do salonu i siadam do laptopa.
-Na robotę ci się zebrało? - chłopak się śmieje, a ja nie odrywam wzroku od ekranu.
-Zmieniam rezerwację na lot do Moskwy.
CZYTASZ
Sypiając z Katem - odmienić przeszłość [WYDANA]
RomanceKontynuacja powieści "Sypiając z Katem" 18 + Utwór zawiera wulgaryzmy i liczne sceny erotyczne.