Rozdział 5

784 44 23
                                    

Rozdział 5

Uchylam powieki i pierwsze co widzę, to rączka Marcela leżąca na poduszce, mój mały królewicz. Rozglądam się po niedużym pokoju, wszędzie jest ciemno, a spod rolet przebija się tłumione światło latarni. Starając się nie obudzić dziecka wstaję z małego łózka i idę do siebie, kiedy wychodzę na korytarz, dochodzi do mnie szelest z sypialni, dreszcz biegnie po moim ciele, jak to możliwe, że nie usłyszałam, że ktoś się włamuje? Cicho idę do kuchni i wyciągam z szuflady największy nóż, podchodzę do drzwi i nasłuchuję, ktoś grzebie w szafkach, a ja trzęsę się ze strachu, nawet nie mam jak zadzwonić po Hugo, bo telefon został w sypialni, zbieram w sobie odwagę i z hukiem otwieram drzwi i wyciągam do napastnika rękę z nożem.
-Kochanie, ja lubię zabawy na ostro, ale chyba nie aż tak – Hugo śmieje się, a ja nie potrafię się poruszyć – Juliette, wszystko dobrze?
Wybucham płaczem i rzucam nóż na podłogę.
-Ej, kochana – obejmuje moje drżące ciało i mocno do siebie przytula, a ja wciąż nie potrafię się uspokoić – przepraszam, że cię wystraszyłem, nie chciałem cię budzić.
-Dobrze, że jesteś – mruczę w jego klatkę piersiową – nie wiem czemu tak zareagowałam.
-Uspokój się – mruczy przyjemnie, a mnie robi się jakoś lżej – chodź do łóżka.
Zanim się odezwę unosi mnie i układa w pachnącej pościeli. Wtulam się w jego ciepłe ciało i czuję się bezpiecznie, dopiero teraz dostrzegam, że jest druga w nocy.
-Długo cię nie było.
-Mieliśmy kilka operacji – mówi spokojnie – poważny wypadek, nie myśl o tym teraz.
-Wszyscy żyją? - pytam drżącym głosem, bo przypominam sobie jaką pierwszą wiadomość dostałam od niego po wybudzeniu ze śpiączki.
-Tak, udało nam się.
-To najważniejsze – oddycham z ulgą i odpływam kołysana w silnych ramionach narzeczonego.
Poranek wita mnie ładną pogodą i zapachem kawy, chyba znów ją lubię, zwłaszcza podaną w białej porcelanie prosto do łóżka. Hugo kładzie się na boku obok mnie i gładzi pod kołdra mój brzuch.
-Chciałbym mieć z tobą dziecko – krztuszę się na te słowa i wbijam wzrok w jego uśmiechnięte oczy.
-Słucham?
-No co? Jesteśmy razem, jest nam dobrze, planujemy ślub to może i dziecko…
-Nie myślałam o tym – marszczę lekko czoło, bo nie wyobrażam sobie mieć innego dziecka niż Marcel.
-Pomyśl – odkrywa kołdrę i zaczyna pieścić ustami moją nagą skórę wokół pępka, jest taki delikatny, przyjemnie łaskocze moje łono, a ja napinam mięśnie wiadomo gdzie.
Podniecona mrużę oczy i opieram głowę o poduszkę, idealny poranek, czuję jego pocałunki coraz wyżej i uśmiecham się kiedy wyjmuje mi z reki filiżankę. Jego usta opadają na moje i zaczynamy namiętną walkę, Hugo wciąż trzyma mnie między swoimi nogami i powoli podciąga moją śliską koszulkę, jego ciepłe dłonie zaciskają się na moich nagich piersiach, a ja ogarnięta podnieceniem mruczę coraz głośniej i chcę już tylko jednego, niestety narzeczony ma inne plany, bawi się mną doprowadzając do granicy orgazmu i odpuszcza, a ja szaleję niezaspokojona i zmęczona, znów opiera usta na moich piersiach i liże zachłannie twarde i spragnione dotyku sutki, ślini je i ssie, a ja płonę i zaciskając palce na jego głowie popycham go niżej, dłużej tego nie zniosę, czuję jak się ze mnie śmieje, ale ja serio nie dam rady.
-Kończ, bo zaraz zrobię to bez ciebie – jęczę kiedy znów czuję jego palce w mojej łechtaczce.
Robi do zbyt delikatnie i unoszę biodra wyżej, nie chcę czekać. Nagle osuwa się między moje uda i wbija we mnie język, orgazmiczny krzyk wyrywa się z moich ust, a moje ciało trzęsie się jak w gorączce, mam dość, zaciskam uda, ale Hugo nie bardzo mi na to pozwala, rozszerza moje nogi jeszcze mocniej i napiera wargami na ociekające krocze, kolejny szczyt wygina moje plecy, a ja zaciskam palce na pościeli powstrzymując krzyk. Skurcze w podbrzuszu nie ustają i chęci mojego faceta też nie, robi to coraz szybciej i mocniej, a kiedy kolejny orgazm spina moje ciało podnosi się na rękach i wbija we mnie swoją męskość, przyjemny ból rozrywa moje ciało, a usta Hugo tamują moje jęki, warczy i dyszy mi w usta nakręcając mnie coraz bardziej i choć nie mam już siły to wciąż bardzo go pragnę. Idealnie wypełnia moje wnętrze, a jego ruchy są precyzyjne i powolne, wychodzi ze mnie prawie w całości, aby po chwili z głośnym wydechem wsunąć się z powrotem. Robi to w idealnej harmonii z moimi oddechami, za każdym razem głębiej i mocniej, przyspiesza, a ja unoszę biodra chcąc czuć go jeszcze mocniej, nasze ciała splatają się w silnym uścisku, aż w końcu wybuchamy wspólnym orgazmem, odrywam plecy od materaca i zaciskam powieki czując przyjemne pulsowanie wewnątrz ciała i powoli się rozluźniam. Uchylam zmęczone powieki i patrzę we wbite we mnie ukochane oczy. Znów zaczyna się kołysać, ale ja już nie dam więcej rady.
-Daj spokój – mruczę i odpycham go od siebie.
-Ja nie mam dość – uśmiecha się, ale posłusznie wychodzi ze mnie i układa się na łóżku obok mnie – mamy zaproszenie na kolację.
-Czemu nie powiedziałeś wcześniej?
-Usta miałem zajęte – śmieje się zalotnie i całuje mnie w łokieć.
-Wariat, a co to za kolacja?
-Asystentka jakiegoś moskiewskiego biznesmena dzwoniła i nalegała na spotkanie – zawiesza na chwilę głos i patrzy mi w oczy – a może to ten sam co wtedy, wiesz?
-Nie sądzę – krzywię lekko usta - tamten wyglądał raczej jak gangster niż biznesmen, był, był groźny jakiś taki, nie wiem, bałam się kiedy na mnie patrzył. Nie wracajmy do tego, chciałbym o nim zapomnieć.
-Jasne kochanie, jeszcze raz przepraszam, że miałem pretensje, zaskoczył mnie.
-To za karę posiedzisz z Marcelem, a ja pojadę z Catharine kupić sobie coś na tę kolację – mocno całuję jego miękkie usta i naga wybiegam z łóżka prosto do łazienki.
Kiedy wychodzę spod prysznica Hugo nie ma w sypialni, ubieram się w dżinsy i luźną bluzkę, a włosy plączę w wysoki ciasny kok. Po wyjściu na korytarz już słyszę chłopaków z kuchni, jak ich znam to objadają się właśnie kremem czekoladowym i croissantami, zatrzymuję się w progu i z miłością patrzę jak Hugo wyciera Marcelowi rączki ubrudzone czekoladą.
-Kaloryczne to śniadanie panie doktorze – śmieję się i patrzę jak próbuje zasłonić słoik.
-Bo musimy mieć dziś dużo energii – rozkosznie marszczy brwi – zabieram Marcela na męski dzień, pojedziemy na plac zabaw, na bajkę, jakiś obiadek…
-Obiadek? - przerywam mu – mów od razu, że frytki z majonezem i tłusty panierowany kurczak, przecież cię za to nie zabiję.
-Oj, bo zawsze krzyczysz, że niezdrowe – podchodzi bliżej i przyciąga mnie do siebie.
-Bo niezdrowe, ale powiedzieć ci coś? - szepczę mu prostu w ucho – czasem sama chodzę z nim na takie jedzenie.
-Wiesz co! - krzyczy z udawaną złością – to ja po łbie zawsze dostaje, a ty?
-Dziś nie dostaniesz. A później idźcie na lody.
-Lody mówisz – seksownie przygryza wargę, a ja od samego jego spojrzenia się rozpływam.
-Już wynocha – śmieje się i odpycham go od siebie – a na tę kolację to co mam ubrać?
-Kochana, na wierzch ubierz cokolwiek, dla mnie ważne co będziesz mieć pod spodem.
Po szybkim buziaku zostaję w domu sama i dzwonię do siostry, a po śniadaniu i kawie wsiadam do auta i jadę w umówione miejsce, rozglądam się przez szyby, wciąż mając wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Zanim zaparkuję samochód przed centrum handlowym widzę już moją blondynkę, macha do mnie i gada z kimś przez telefon, wiadomo, już kogoś upolowała, ta to nie umie zagrzać miejsca przy jednym, śmieję się sama do siebie i idę w jej stronę. Znów się odwracam, bo czuję na sobie czyjś wzrok, ale w tłumie ludzi trudno kogokolwiek podejrzewać.
-Co jest mała? - słyszę za plecami głos Catherine i szybko się odwracam.
-Nie nic, zdawało mi się, ale… nie ważne. Chodź, wieczorem idziemy na kolację muszę sobie coś kupić.
-Uuu, zaręczyny już były to co tym razem? - szczerzy się głupkowato.
-To jakieś interesy, ale nie wiem dokładnie, z jakimś Rosjaninem czy kimś – patrzę jak Catherine poważnieje i lekko mruży oczy.
-Co to za Rosjanin, widziałaś go?
-Nie, Hugo się z nim dziś umówił, a w zasadzie nawet nie z nim, a jego asystentką. Ej, co jest?
-Nie nic, myślałam, że poznałaś tego faceta.
-Poznam wieczorem, to co koktajlówka, czy raczej mała czarna? - przeglądam wieszaki w pierwszym butiku, ale siostra jakoś nie bardzo mnie słucha i trącam ją w łokieć – stara, miałaś mi pomóc.
-Co? Tak, zaraz… muszę zadzwonić poczekaj chwilę.
Patrzę jak wychodzi ze sklepu i wyciąga telefon, chyba ten ktoś nie odbiera, bo  klnie pod nosem i pisze wiadomość.
Kiedy do mnie wraca stara się uśmiechać, ale nie jest już sobą. Chodzimy od sklepu do sklepu, powoli kompletując mój dzisiejszy strój i mimo zmęczenia jestem bardzo zadowolona, moja sukienka jest w kolorze granatu, z przodu jest bardzo krótka, a tył wygląda jak doczepiony i sięga mi do zgięcia kolan, całość pokryta jest grubą koronką, przeszywaną srebrną nitką, góra jest usztywnianym gorsetem z dekoltem w serce, do tego wybrałam wysokie, czarne szpilki na niskiej platformie i srebrną biżuterię. Całość wygląda naprawdę bosko. Po drodze do domu wskakuję jeszcze do drogerii i na tym kończę zakupowe szaleństwo. W domu czekają już na nas chłopaki, Marcel jest tak zmęczony, że zaraz po przywitaniu mnie idzie spać za to Hugo z zainteresowaniem słucha co kupiłam. W końcu zostawiamy Catherine w salonie i idziemy się przygotować do wyjścia, Hugo oczywiście ciągnie mnie pod prysznic, ale zbyt dobrze go znam i wiem, że za długo by nam zeszło, znacznie szybciej będzie jak wykąpiemy się osobno, ja idę pierwsza i ekspresem ogarniam mycie głowy i depilację. W szlafroku wchodzę do sypialni i siadam przed lustrem. Po przygotowaniu fryzury i makijażu czas na sukienkę, nakładam gładką bieliznę i pończochy, a na to naciągam moje cudo i szpilki, staję przed lustrem i jak prawie nigdy, podobam się sama sobie, mój makijaż jest ciemny i przydymiony, a włosy gładko spięte z tyły, w lustrze widzę jak Hugo wychodzi z łazienki i wbija we mnie płonący wzrok.
-W-wow – jąka się – chyba nie wiem co powiedzieć.
-Ale, że coś nie tak? - silę się na sztuczną skromność, bo doskonale wiem, że jest idealnie.
-Kochanie, zostań w domu, bo facet oszaleje na twoim punkcie – podchodzi do mnie od tyłu i kładzie dłonie na moim brzuchu lekko pociągając mnie do siebie – jesteś kobietą mojego życia, mówiłem ci to już?
-Tak, ale możesz jeszcze raz – uśmiecham się słodko i nadstawiam szyje do pocałunku, co od razu robi.
-Spóźnimy się trochę? – wsuwa ręce pod materiał sukienki i głośno warczy odnajdując koronkę pończoch.
-Nie – śmieję się w głos – bo głodna już jestem.
-Skoro tak, to zapraszam – patrzę w odbiciu jak niezadowolony poprawia moją kreację, a potem swój idealnie zawiązany krawat.
Jedziemy taksówką, a ja znów mam dziwne wrażenie, że coś jest nie tak, pocieram dłonie, które stały się jakby wilgotne z nerwów i patrzę w szybę.
-Kochanie, dobrze się czujesz? - słyszę łagodny głos narzeczonego i z wymuszonym uśmiechem się do niego odwracam.
-Jasne, jakoś tak, sama nie wiem.
-Jeśli coś jest nie tak, to wrócimy do domu, to spotkanie nie jest wcale ważne.
-Skąd wiesz?
-Bo nic nie jest ważniejsze od ciebie kochana – pochyla się i delikatnie muska ustami mój policzek.
-Duża dziewczynka już jestem – splatam nasze dłonie i jakoś od razu czuję się pewniej.
Wysiadamy przed najdroższą restauracją w okolicy i znów nerwy mnie spinają, czego ja się boję? Biorę głęboki oddech i chwytam wyciągniętą do mnie dłoń splatając nasze palce.
Kiedy wchodzimy do środka odruchowo rozglądam się po sali i od razu dostrzegam wpatrzonego w nas mężczyznę, czyli jednak to ten sam facet, lekko się wstrzymuję przed następnym krokiem i spoglądam na Hugo, jest tak samo zaskoczony co ja, ale on potrafi to chyba bardziej ukryć i pociąga mnie za dłoń.
Facet wstaje od stolika, a zaraz za nim kobieta i jeszcze jeden facet, niezły komitet powitalny. Mężczyźni spoglądają na siebie i wbijają we mnie wzrok, a ja znów czuję te same nerwy. To nie będzie dobry wieczór.
-Witam i dziękuję za przyjęcie zaproszenia – znajomy facet odzywa się pierwszy i nie odwracając ode mnie spojrzenia wyciąga do mnie dłoń, niepewnie spoglądam na narzeczonego i dopiero po chwili odwzajemniam uścisk, jednak facet pochyla się i delikatnie całuje moją rękę, przyjemny prąd razi moją skórę kiedy tylko mnie dotyka – Maksim Morozow, bardzo panią przepraszam za…
-Juliette Frossard – mówię drżącym głosem – nic nie szkodzi.
Po chwili podchodzi do mnie wysoki, niebieskooki blondyn i też patrzy na mnie jakoś tak dziwnie, a może ja mam już coś z głową. Tylko będąca z nimi kobieta zachowuje się wobec nas całkowicie obojętnie. Po dość chłodnym i dziwnym powitaniu siadamy przy okrągłym stoliku i milczymy. Dopiero po chwili kobieta zaczyna dyskusję, a ja mogę odetchnąć, bo w żaden sposób temat mnie nie zajmuje, z rozmowy dowiaduję się, że facet, który nas zaprosił ma w Moskwie szpitale i chce zaprosić Hugo na jakieś sympozjum czy inne coś tam, nie wiem, nie słucham ich zbyt uważnie, bo ciągle czuję na sobie wzrok siedzącego naprzeciwko mnie faceta, jest tak samo groźny i dziki jak wtedy, kiedy pierwszy raz go widziałam, nie uwierzę, że jest tylko właścicielem szpitali, nie wygląda i czuć od niego zbytnią pewność siebie i władzę, władze nad ludźmi. Przenoszę wzrok na siedzącego obok blondyna, a jego wzrok świdruje mój, podobno są braćmi, ale jakoś nie wyglądają, cóż, ja z Catharine też nie jesteśmy podobne, a jednak jesteśmy siostrami. Na szczęście ten chłopak jest jakby milszy, uśmiecha się do mnie, a w jednym jego policzku pokazuje się słodki dołeczek, uśmiecham się ukradkiem, ale chyba to dostrzega, bo mruga do mnie okiem i pokazuje lśniący uśmiech. Lekko zawstydzona opuszczam wzrok i czuję jak pod stolikiem Hugo układa dłoń na moim udzie i sunie coraz wyżej. Zaciskam zęby i mimowolnie się uśmiecham, szturcham go lekko nogą i staram się oderwać jego dłoń od mojej nogi, ale nie ma takiego zamiaru, zaraz będzie widać, że się szarpiemy, więc odpuszczam i starając się opanować pochylam się do przodu i opieram łokcie o stolik, a kiedy podnoszę wzrok czuję zatopione we mnie zielone tęczówki Rosjanina… nie wygląda jakby słuchał rozmowy, nie jest zainteresowany niczym poza patrzeniem na mnie, a ja nie potrafię tego przerwać, wgapiam się w niego jak w ósmy cud świata, a całe otoczenie niknie, nikogo nie słyszę, nikogo nie widzę, nikt się nie liczy, co się ze mną dzieje? Hugo gładzi moją nogę, a ja wyobrażam sobie, że to ten facet to robi, napinam z ekscytacji mięśnie i nadal  wpatruję się w szmaragdy jego oczu…

Sypiając z Katem - odmienić przeszłość [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz