Rozdział 11

763 56 33
                                    

Z satysfakcją patrzę jak laska szybko oddycha i w duchu się z niej śmieje, bo nie wie na co się porwała. Wszystko mógłbym znieść, ale nie to, nikt nie ma prawa w ten sposób mówić o Milce. Sam nie wiem co we mnie wstępuje, uderzam Annikę w twarz i kiedy ode mnie odskakuje chwytam ją za gardo i zaciskam palce.
-Mówiłem, że cię w końcu zabiję suko – warczę przez zaciśnięte zęby – przyszedł ten dzień.
Patrzę w jej wytrzeszczone oczy i czuję jak się szarpie, nie drgnę, nie rusza mnie to, dawno nie czułem adrenaliny i przyjemny dreszcz przebiega moje ciało. Ann zaczyna charczeć, a ja z przyjemnością patrzę jak wiotczeje, jej usta przybrały lekko siny odcień i wiem, że zaraz wyzionie ducha, dobrze jej tak dziwce! Czekam jeszcze chwilę i upuszczam jej bezwładne ciało na podłogę, nawet się do niej nie zbliżam, łapię szczotkę, na której są włosy Mili i rozglądam się za kluczem od drzwi, nie mogę go nigdzie znaleźć i kilkoma kopnięciami uszkadzam zamek na tyle, żeby dał się wyrwać. Zbiegam na parter i dopadam do butelki wódki, miałem już nie zabijać, miałem dla niej zrezygnować z zabójstw i co? Znowu to samo, jak mam chcieć jej powrotu skoro wciąż jestem katem?
Słyszę za plecami kroki Aleksa i sam nie wiem czy się cieszę czy wkurwiam. Wychylam szklankę wódki i rzucam nią o ścianę, uderza kilka centymetrów od portretu Mili i rozbryzguje się we wszystkie strony, wpatruję się w czekoladowe oczy Małej i chciałbym ją przeprosić za wszystko.
-A tobie co? - Aleks się odzywa, a mi puszczają nerwy, zaczynam rzucać wszystkim co mam pod ręką, nie patrząc czy to szklanki, butelki czy meble.
Wszystko w moich dłoniach zmienia się w pocisk i sieje zniszczenie w salonie, widzę jak Wiera wychyla się z kuchni, ale po chwili znika mi z oczu, na polu bitwy zostaje Aleks, walę go pięścią w twarz i nawet się nie broni, spogląda mi w oczy i pewnym uściskiem chwyta mnie za tył głowy i opiera moje czoło o swój bark.
-Już – mówi spokojnie – dasz radę, jeszcze trochę, postaramy się o nią, musi być dobrze, jesteście dla siebie stworzeni, nawet jeśli to nie jest prawdziwa Milka, to i tak jesteście tylko dla siebie.
-Aleks, zabiłem ją – głos mi się łamie i podnoszę wzrok na brata.
-Nie mów tak, to co zrobiła było jej wolą…
-Brat – przerywam mu i kręcę głową – nie mówię o Małej. Zabiłem Annikę.
-Co kurwa? Przecież przed chwilą z tobą była!
-Była, nie wiem… poniosło mnie.
-Ja pierdolę! - drze się i próbuje spojrzeć mi w oczy – gdzie ona jest?
-W sypialni Mili – szepczę i patrzę jak biegnie w kierunku schodów.
Podnoszę z podłogi jedyną nie rozbitą butelkę i od razu upijam kilka dużych łyków, za moimi plecami rozlega się głośna rozmowa, ale mam to w dupie.
-Stary co to było, co? - Aleks szarpie mnie za ramię.
-Sam nie wiem.
-Czemu ona jest goła do cholery?
-Brat, nie wnikaj, zadzwoń po kogoś niech to zabierze.
-Ja pierdolę! Ona żyje, dzwoniłem po karetkę, ale dobrze teraz nie będzie.
-Nie będzie, nie sprowadzę tu Mili, nie powinna tego oglądać, ja nigdy się nie zmienię, zawsze będę mordercą, a ona jest zbyt delikatna, żeby żyć w tym bagnie.
-O czym ty mówisz? Chcesz odpuścić? Teraz, kiedy jest tak blisko, kiedy wiesz gdzie jest i zawsze znajdziesz sobie powód, żeby móc ją zobaczyć? Na co było mieszanie jej w głowie co? Rozjebałeś jej zaręczyny, pokłóciłeś z narzeczonym, wywróciłeś jej życie do góry nogami i teraz uciekasz? - patrzy na mnie z politowaniem – wiesz, nie wiem, który raz już to mówię, ale może lepiej, żeby do ciebie nie wróciła, nie wart jesteś jej starań.
-Licz się ze słowami!
-A co nie? Kolejny raz jest to samo, uparłeś się ją ściągnąć ze sceny i mieć w domu, a później robiłeś wszystko, żeby odeszła, potem porwał ją Sorokin i odbiłeś ją po to, żeby pokazać swoją wyższość, a potem krzywdziłeś, za każdym razem jest to samo, robisz jej nadzieję, że będzie kimś ważnym dla ciebie, a potem traktujesz gorzej niż śmiecia.
-Jest dla mnie wszystkim! I właśnie dlatego nie powinna ze mną być! Ja się nie zmienię, nie wyrwę z siebie swojej natury kata, jestem katem! A dla niej nie chcę nim być!
Naszą rozmowę przerywa przyjście lekarza, kiwam głową w stronę schodów i odwracam się do szyby. Słyszę za plecami jak ją wynoszą i chyba jest już przytomna, bo lekarz stara się z nią rozmawiać, mnie ona już nie obchodzi, to był ten jeden raz za dużo.
Kiedy Aleks wraca staje znów obok mnie i opiera dłoń na moim barku.
-Wiem , że ci ciężko, ale zdecyduj raz na całe życie czego chcesz.
-Chcę jej brat – mój głos drży jakbym miał się rozpłakać – chcę się budzić obok niej każdego dnia, chcę wieczorami  okrywać ją kołdrą i tulić w ramionach kiedy przyśni jej się coś złego. Chcę z nią chodzić na usg kiedy będzie nosić moje dziecko i trzymać za rękę podczas porodu. Wiesz… - zawieszam głos i czekam na jego reakcję, ale tylko kiwa głową – przez to wszystko nawet jej nie spytałem czy ma dziecko, to by wiele pomogło, jeśli ma…
-Nie doszukuj się teraz niczego – przerywa mi – daj te papiery, załatwię wszystko.
-Dzięki brat – kiwam głową i pokazuję mu leżącą na kanapie kopertę i szczotkę do włosów.
Kiedy wychodzi siadam na fotelu i patrzę na żonę na portrecie, bezwiednie staram się wyszukać jakieś różnice między Milą, a Juliette, nie widzę żadnych, są identyczne, tak samo patrzą, tak samo mrużą oczy i tak samo marszczą nos kiedy się śmieją. To niemożliwe, żeby były dwiema dziewczynami, cholera, a może to wcale nie Mila, a jej siostra? Może Mironov miał dwie córki, a jedną z jakiegoś powodu oddali lub sprzedali jak Milkę Sorokinowi. Zrywam się na równe nogi i biegnę do gabinetu po telefon, dzwonie do Aleksa, ale gnój nie odbiera, dopiero przy drugim połączeniu się odzywa.
-Kurwa brat to może nie być Milka!
-Osz ty… - słyszę jak klnie pod nosem – co jest?
-A jeśli to jej bliźniaczka? Mironow mógł ją sprzedać wcześniej, Milka przecież miała zanik pamięci po wypadku.
W słuchawce słyszę pisk opon i głośne oddechy Aleksa.
-Kurwa – szepcze w końcu -ty to nie jest wykluczone, czekaj! Trzeba będzie zrobić badania ich obu, tylko trzeba mieć próbkę DNA Juliette.
-No ciekawe skąd mam ją wziąć!
-Nie wiem, radź sobie jakoś.
-Jeśli nie przyjedzie z Bonnetem to polecę do niej, muszę to wiedzieć – warczę i rzucam telefon na blat biurka.

Sypiając z Katem - odmienić przeszłość [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz