Patrzę w płomień świecy ustawionej na środku stolika i nie mogę się doczekać spotkania z Milą, na szczęście facet nie zorientował się, że to ja poprosiłem o spotkanie, bo pewnie by odmówił. Oprócz Ann zabrałem Aleksa i to z kilku powodów, przy nim Annika nie będzie się czuła tak swobodnie w stosunku do mnie, ja będę nad sobą panował, a poza tym chcę, żeby sam zobaczył, że ta dziewczyna to Mila. Siedzimy już prawie pół godziny, a z każdą mijająca minutą mija również szansa na jej spotkanie. Zatrzymuję wzrok na taksówce i oddycham z ulgą widząc Milkę, radość rozpiera mnie tak bardzo, że Aleks od razu to zauważa i kręci tylko głową. Moje szczęście ulatuje kiedy widzę jak idą w naszą stronę trzymając się za ręce, ale czego miałem się spodziewać, są narzeczeństwem, a ja jestem obcy. Jej sukienka jest mocno dopasowane i idealnie podkreśla jej drobną figurę, oczywiście jak zawsze granatowa, zawsze w tym kolorze było jej najlepiej. Dostrzegam wbite w nią oczy Aleksa i nie musi nic mówić, żebym wiedział, że już mi wierzy, patrzę na niego pytająco i czekam na reakcję.
-Wybacz brat – mruczy – ona jest… kurwa, jak to możliwe? – szepcze, bo para staje naprzeciwko nas.
Nie wiem co zrobić, najchętniej to chwyciłbym ją w ramiona i zaczął całować, ale to chyba nie wypada. Wstaję od stolika i podchodzę do Milki, jest wciąż najpiękniejsza, jej czekoladowe oczy lśnią w świetle świec, a włosy z daleka pachną pomarańczą, jest taka ciągle moja, patrzy na mnie jak zawsze i wiem, że coś czuje, widzę to w niej, w jej niepewnych ruchach, w ukrywanych spojrzeniach, właśnie tak zaczynaliśmy.
-Witam i dziękuję za przyjęcie zaproszenia – wyciągam do niej drżącą dłoń, ale jej nie chwyta, spogląda na stojącego obok niej faceta i dopiero po chwili odwzajemnia gest, jej dłoń jest miękka i gładka, nie potrafię się powstrzymać i delikatnie ją całuję, czuję iskrę kiedy tylko moje usta spotykają pachnącą, jedwabiście gładką skórę – Maksim Morozow, bardzo panią przepraszam za…
-Juliette Frossard, nic nie szkodzi – widzę, że się denerwuje i przedstawiam im resztę towarzystwa.
Po przywitaniu dostajemy karty i Annika zaczyna z panem chirurgiem dyskusję na temat sympozjum, ta laska jest niesamowita, na bieżąco potrafi wymyślać takie niestworzone historie, że aż czasem się boję, w tym temacie dostała dziś wolną rękę, nie ważne są koszta, nie ważni ludzie, ważna jest ona, ta drobna istota siedząca naprzeciwko mnie i wyglądająca na znudzoną, a tak naprawdę obawia się tego co się wydarzy, podnoszę wzrok i spoglądam jej w oczy, wciąż nie wierzę, że tu jest, długo mi zejdzie, żeby ją do siebie przekonać zwłaszcza, że zaczęliśmy z hukiem, pan narzeczony też nie wygląda na gościa, który ją szybko odpuści. Mała po chwili patrzenia mi w oczy przenosi wzrok na Aleksieja i tu kończy się moja cierpliwość, a zaczyna zazdrość, patrzą na siebie zbyt długo, a po chwili zaczynają się słodkie uśmieszki, dokładnie takie same jak kilka lat temu, niby niewinne, niby koleżeńskie, ale wiem, że wciąż działa na niego z taką samą siłą co kiedyś, Aleks ma farta, że nie jesteśmy sami, bo już by w ryj zarobił, na szczęście Mila, chociaż chyba powinienem mówić Juliette, odwraca twarz do narzeczonego, ale mnie przez to wcale nie jest lepiej, myślą, że nie widzę jak facet wkłada rękę pod stół, Mała nagle drga i już wiem gdzie kutas trzyma łapę, odrąbię mu ją przy najbliższej okazji. Mila po chwili opiera się o stół i wbija we mnie wzrok, nie potrafię się na nią napatrzeć, dla mnie jest moją Milką, jedyną i najważniejszą. Gdzieś w tle słyszę jak Ann słodzi Bonnetowi jak tylko może, a on skromnie udaje, że nie jest, aż tak dobry, żeby prowadzić takie sympozjum, zakłamany gnój. Na szczęście mam wystarczająco duży portfel, żeby zdołać przekupić pana nieprzekupnego.
-Dobrze – wtrącam się głośno, bo chcę jak najszybciej przerwać te ich pieszczoty pod stołem – ile pan chce? Konkretna stawka.
-Pan żartuje? - facet udaje oburzonego, a ja zaraz przestanę panować nad nerwami – mnie się nie kupuje.
-No proszę, a przed chwilą mówił pan, że nie jest pan wystarczająco dobry, żeby się panem interesować- bezczelnie śmieję mu się w twarz i czuję jak Aleks kopie mnie pod stołem, nie musi, sam wiem, że oddalam się od celu – to będą trzy do pięciu dni pracy, kilka wykładów dla lekarzy i ze dwa dla studentów.
-Nawet pan sobie nie wyobraża ile to wymaga przygotowań – marszczy brwi i chyba chce pokazać swoją wyższość.
-Milion?
No i trafiam w czuły punkt, wszyscy milkną, a facet patrzy na mnie jak na ducha, takiej sumy się chyba nie spodziewał. Spokojnie unoszę kieliszek z czerwonym winem do ust i rozkoszuję się jego smakiem.
-Wie pan – jego głos nagle staje się jakby bardziej niepewny i chyba nie wierzy, że dysponuję taką kwotą.
-Oczywiście nie nalegam, dam panu czas na zastanowienie – uśmiecham się szeroko i podnoszę z krzesła – mogę panią prosić do tańca?
Mila patrzy na wyciągniętą do niej dłoń i wiem, że się waha, ale wiem też, że nie odmówi, nie mnie. Walczy sama ze sobą z tym, że tym razem nie spogląda na narzeczonego i patrząc mi prosto w oczy kładzie swoją dłoń na mojej. Tak długo czekałem, żeby móc chwycić jej rękę, żeby mi zaufała, żeby zaufała sobie. Idziemy między stolikami w stronę niedużego parkietu i od razu oplatam ją ramieniem, jest znowu moja, wiem, że tylko przez chwilę, do końca piosenki, ale to najpiękniejsze minuty jakie mogłem sobie wymarzyć w ostatnim czasie. Nie patrzy na mnie, ledwie mnie dotyka jakby się mnie bała, zawsze się mnie bała. Delikatnie przyciągam ją bardziej do siebie i chłonę głęboko jej słodki zapach, jest idealna, ostrożnie opieram policzek o jej głowę i kiedy tylko odwracam się do publiczności plecami, całuję jej włosy, są miękkie i pachnące.
-To było niepotrzebne – szepcze i podnosi na mnie wzrok – niech pan tego nigdy więcej nie robi.
-Przepraszam – jej oczy lśnią, jakby miała się za chwilę rozpłakać, a ja umieram z tęsknoty.
-Niech pan powie prawdę, po co to spotkanie?
-Mam w Moskwie… – zaczynam mówić i patrzę jak kręci głową.
-Wiem, ale to nie dlatego chciał się pan spotkać, prawda? To był sposób, z którego pan skorzystał, a tak naprawdę o co chodzi?
-Chciałem przeprosić, niepotrzebnie tak wtedy zareagowałem.
Czuję jak dziewczyna się zatrzymuje i staram się do tego nie dopuścić. Poluźniam uścisk, żeby pewniej się poczuła, ale nie odwracam od niej wzroku.
-Dlaczego panu tak zależy?
I co ja mam jej powiedzieć? Przecież nie powiem prawdy, znienawidziłaby mnie od samego początku, kłamać też nie mogę.
-Kochałem kiedyś kobietę taką jak pani – zawieszam głos, bo czuję jak przestaję nad sobą panować – wyglądała jak pani, miała identyczne włosy, oczy… głos, tak samo się uśmiechała i tak samo mrużyła oczy kiedy dotykałem jej twarzy.
Sam nie wiem czemu, ale opieram dłoń na policzku Juliette , a ona od razu przymyka powieki, niekontrolowane westchnięcie wyrywa się z moich ust i wciąż chcę jej więcej, unoszę jej twarz i przyciągam do swojej, jest tak blisko, czuję na wargach jej urywane oddechy i wręcz słyszę jak bije jej serce.
-Wracajmy do stolika – szepcze z zamkniętymi oczami.
-Daj mi jeszcze chwilę, tak długo na to czekałem – otwiera oczy, a ja wodzę wzrokiem po jej twarzy jakbym chciał ją zapamiętać, a przecież nigdy jej nie zapomniałem.
Gdzieś w oddali słyszę hałas, ale nie reaguję, ona też nie, nasze spojrzenia są wciąż złączone, a ciała pragną siebie nawzajem, czuję jak zaciska palce na moim ramieniu i stara się mnie odepchnąć, ale nie robi tego zbyt stanowczo, jakby dawała mi tylko sygnał, żebym się nie zbliżał bardziej, niż jestem. Rozumiem ją, i choć jedyne czego chcę to móc się w niej zatopić, całować każdy kawałek jej ciała i patrzeć w płomienie jej uśmiechniętych oczu, to dziś nie mogę jeszcze tego zrobić. Zgarniam palcem zakręcony w sprężynkę cieniutki kosmyk włosów z jej czoła i cieszę się widząc na jej twarzy uśmiech.
-Do domu! - słyszę obok siebie głos i ktoś odrywa Małą ode mnie.
Wściekły spoglądam w oczy Bonneta i poruszam ramionami starając się nie przywalić mu w ryj. Facet bez słowa wyciąga Milę z lokalu, a ja czekam, aż się odwróci, bo odwróci… Wgapiam się w tył jej głowy, a moje serce bije szybciej z każdym jej krokiem, w końcu nieznacznie odwraca się tuż przed wyjściem z restauracji. Już mam pewność, że nie jestem jej obojętny, teraz wystarczy ją do siebie przekonać, łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ale dla niej zrobię wszystko.
-Musiałeś? - Aleks grzmi za moimi plecami – nie mogłeś się pohamować co? Teraz gówno zobaczysz, a nie jego w Moskwie, idiota!
-Przyjedzie, przyjedzie – mruczę od niechcenia i wracam do stolika, przy którym siedzi naburmuszona Annika.
-Tak, jasne – Aleksiej nie daje za wygraną – specjalnie przyjedzie, żebyś mógł ją… - zawiesza głos i spogląda na Ann.
-Brat, znam się na ludziach, zwłaszcza tych bogatych. Uwierz, za parę dni zadzwoni, że przyjmuje propozycję.
-I przyjedzie do Moskwy sam! - krzyczy na mnie choć wie, że zaraz za to oberwie, ale dziś mój humor osiągnął chyba najwyższy od urodzenia poziom i nic mi go nie zepsuje.
-Przyjadą razem – unoszę dłoń kiedy znów chce się odezwać – właśnie po to, żeby mi udowodnić, że jej nie dostanę.
-Ciekawe skąd ta pewność?
-Bo ja bym zrobił dokładnie to samo – wzruszam ramionami i dolewam wino do kieliszków – chcesz udowodnić innemu facetowi, że twoja kobieta jest twoja, i że jesteś pewien jej uczuć i wierności? To jej nie chowaj przed innymi facetami, pokaż ją, niech patrzą i podziwiają, chroń ją przed złym światem, ale nie chowaj.
-A skąd u ciebie takie śmiałe przemyślenia co? Olśniło cię nagle?
-Sam nie wiem – marszczę brwi bo dociera do mnie co przed chwilą powiedziałem, nigdy tak nie myślałem, ale coś w tym jest.
-Wiesz, zasadniczo masz rację, tylko nie wiem w czym tobie to ma pomóc.
-W tym braciszku, że ten cały Bonnet nie wie, że ona wcale nie jest jego.
-Bo?
-Bo gdyby był jej tak pewny jak sobie wmawia, to nie zabrałby jej teraz do domu.
-Serio? Wiesz jak wyglądaliście?
-No jak niby? - opieram łokcie o stół i wbijam wzrok w jego błękitne oczy.
-Jak para zakochanych nastolatków.
-I co?
-I dziwisz się, że tak zareagował? Miał czekać, aż zaczniecie się ślinić na środku pakietu.
-Czemu mielibyśmy się całować co? Ona nie pozwoliłaby mi się pocałować, przecież ona jest jego, jest mu wierna i on jest jej pewien, nie? – uśmiecham się mściwie – a może wcale nie jest taki pewien jakiego próbuje udawać… On jej nie ufa i dlatego dostrzegł we mnie konkurencję.
Widzę, że chce się odezwać, ale chyba sam nie wie co powiedzieć, zresztą ja też nie mam nic do dodania, ja mam pewność, że facet zdecyduje się przyjechać, a ja muszę zadbać o to, żeby mieć Milę blisko siebie i zadbać o nią tak jak powinienem już dawno..Hugo prawie siłą wciska mnie do taksówki i od razu podaje facetowi mój adres, jednak do mnie nie raczy się odezwać, może ma trochę racji, jako narzeczona chyba nie powinnam się tak zachowywać, ale z drugiej strony co takiego zrobiłam, tańczyłam z tym facetem, nic więcej, choć czułam się przy nim dziwnie, uwodził mnie i nie krył tego, w jego oczach było coś magnetycznego, nie umiałam na niego nie patrzeć, mimo dzikości takiej wrodzonej, potrafił być wobec mnie czuły i delikatny, nikt nigdy tak na mnie nie patrzył, jakbym była całym światem, jakby czekał na mnie całe życie i wreszcie mnie dostał. Z drugiej strony, musiał bardzo kochać tamtą kobietę, skoro mnie tak traktuje tylko dlatego, że jestem do niej podobna, uśmiecham się sama do siebie i słyszę jak Hugo głośno chrząka.
Wysiadamy pod moim blokiem i spokojnie idziemy do windy, oczywiście żadne z nas nie odzywa się nawet jednym słowem, ja nie mam zamiaru się z niczego tłumaczyć. Catherina jest zaskoczona naszym przybyciem i wybiega do nas na korytarz.
-Co się stało?- patrzy na mnie zdenerwowana.
-Nic, wróciliśmy do domu, nie widać?
-Jak kolacja? - przenosi wzrok za mnie na Hugo, ale on nie bardzo chce z nią gadać i idzie od razu do sypialni – możesz powiedzieć o co chodzi?
-Nic, zazdrosny jest.
-O?
-O mnie- patrze na nią z uśmiechem.
-Nie o to pytam – warczy jakby to ją jakoś dotknęło.
-O co ci chodzi Cate? Rozmawiali o jakimś tam, kurwa czymś, sympozjum, czy innym czymś, co nie wiem co to i po co!
-I?
-I nic! Facet do tańca mnie poprosił, a ten dostał jakiejś furii.
-Tylko do tańca? - patrzy na mnie podejrzliwie, a ja ledwo nad sobą panuję, no następna.
-Nie! - ironicznie zaplatam ręce na piersiach i podnoszę głos, ale przypominam sobie o śpiącym Marcelu i się uspokajam – nie, wyobraź sobie, że pieprzył mnie na stole, na środku restauracji, a po kolejnym szaleńczym orgazmie to nam ludzie zaczęli bić brawo, dasz wiarę? - zaczynam się śmiać, a Cate bardziej się wkurza – o co ci chodzi siostra? Nie zrobiłam niczego złego.
-Dobra, wierzę ci – szepcze, ale wiem, że nie wierzy, nie mam zamiaru jej przekonywać, nie dzisiaj.
Po wyjściu blondyny idę do sypialni i zdejmując sukienkę spoglądam na siedzącego na łóżku narzeczonego.
-Nie kładziesz się? - staram się brzmieć normalnie.
-Nie.
-Ok – wzruszam ramionami i rzucam sukienkę na fotel pod oknem.
-Ok? Naprawdę nie widzisz niczego złego?
-W czym? - pytam zaplatając ręce na piersiach.
-Co was łączy? Ostatni raz pytam, nie będę przymykał oczu na…
-Na co? - przerywam mu i wbijam w niego wzrok – no na co do cholery?
-Na zdradę.
Prycham niekontrolowanym śmiechem i pukam się palcem w czoło.
-Ty zwariowałeś, tańczyłam przy wszystkich do cholery, przy tobie! - krzyczę drżącym głosem – ok, facet się zapędził z komplementami, ale przecież ja niczego nie zrobiłam!
-Jeszcze – patrzy mi z zawiścią w oczy, a ja się rozpadam.
-Jak możesz? - unoszę się i popycham go w ramię – no słucham, powiedz jakie masz o mnie zdanie!
-Co ty myślisz, że nie widziałem jak na niego patrzyłaś, gdyby mnie tam nie było to raz dwa byś nogi rozłożyła.
-No i nawet nie wiesz jak żałuję, że tego nie zrobiłam! - krzyczę w nerwach i czuje uderzenie na policzku.
Łapię się za szczękę, a łzy napływają mi do oczu, niemożliwe, że to zrobił, podnoszę na niego wzrok, a on stoi jak słup i patrzy na wnętrze swojej dłoni.
-Kochanie – wyciąga do mnie dłoń, ale się uchylam – kochanie, to nie tak, przepraszam, nie wiem…
-Wyjdź – prostuję się dumnie i zaciskam wargi.
-Juliette błagam, to nie ja, to znaczy… Boże jak mogłem… przecież nigdy bym cię nie uderzył.
-Proszę bardzo, cud za cudem – uśmiecham się sztucznie i pokazuję mu drzwi – idź stąd, jutro po osiemnastej przyjedź po swoje rzeczy. Żegnam.
CZYTASZ
Sypiając z Katem - odmienić przeszłość [WYDANA]
Roman d'amourKontynuacja powieści "Sypiając z Katem" 18 + Utwór zawiera wulgaryzmy i liczne sceny erotyczne.