Rozdział XVII

93 4 0
                                    

Ja i leżący na mnie chłopak spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stały tam 3 osoby. Kiedy zobaczyłam kto w nich jest zaczęłam spychać blondyna. On nie specjalnie się tym przejął, ponieważ dalej na mnie leżał, a w dodatku wzmocnił uścisk żebym nie mogła uciec. Zakryłam twarz dłońmi. Na Merlina jaki wstyd.

- CO TU SIĘ WŁAŚNIE ODJE... znaczy STANĘŁO?!

- Odpowiadając po kolei na wasze pytania. No widzisz Weasley byliśmy trochę zajęci, ale słuchamy co dusza pragnie iii Zabini nie drzyj się poza tym oczu nie masz? -uśmiechnął się.

- Nie było was na śniadaniu iii... - zaczęła Ginny, ale jej przerwano. 

- Szukałam państwa cały poranek i poprosiłam pannę Weasley i pana Zabiniego, by pomogli mi was szukać. Jak widać spisali się znakomicie, ale nie sądziłam, że zobaczę państwa w takich okolicznościach. - wypowiedziała się McGonagall. 

- Przepraszamy pani dyrektor - powiedziałam i słyszałam jak Malfoy mamrota coś w stylu "nie zrobiliśmy nic złego". Postanowiłam to zignorować i dopytać się nauczycielki o poranne poszukiwania. - Dobrze mam jeszcze dwa pytania - wszyscy w jak jeden mąż popatrzyli na mnie.

- Jedziesz Herm - ponaglił mnie czarnoskóry.

- Pierwsze jest do pani dyrektor. Z jakiego powodu pani nas szukała.

- Jako prefekci naczelni jesteście mi potrzebni do zorganizowania balu świątecznego. I muszę z wami ustalić kilka spraw w tej kwestii. Ja muszę już iść, obowiązki wzywają, a waszą dwójkę widzę u siebie w gabinecie na przerwie obiadowej. To nie zajmie długo. A teraz do widzenia.

- Dobrze, do widzenia pani dyrektor. - kiedy starsza gryfonka wyszła z pokoju ślizgona odezwałam się - Malfoy czy byłbyś tak łaskawy i zejdziesz ze mnie?

- Nie 

- Dlaczego?

- Bo nie. - zaczęłam go spychać, ale nagle chłopak się odezwał - jeśli zaraz nie przestaniesz przysięgam ci na Merlina, że znów dostaniesz karę.

- Jeśli chce ją pan gilgotać panie Malfoy to proponuje po bokach brzucha, a nie pod pachami. - cała nasza czwórka zszokowana zauważyła McGonagall.

- Dziękuję pani za radę. Na pewno ją wykorzystam. - Draco był uradowany faktem, że kobieta podsunęła mu taki pomysł. Ja nie szczególnie...

- Co panią tu ponownie sprowadza? - zapytałam.

- Zapomniałam wam dać listę prefektów. Poinformujcie ich, że oni również mają stawić się u mnie w porze obiadowej.

- Tak jest proszę pani - odpowiedzieliśmy chórem. McGonagall podała listę Ginny. Następnie ponownie pożegnaliśmy się z dyrektorką. Kiedy wyszła zapadła cisza. Było dziwnie. Ten niezręczny moment przerwał Blaise.

- Kurdee kobita jest zarombista! Stara, ale jara. Mówiłem, że niezła z niej ziomalka! - wszyscy się zaśmiali.

- Tooo pogodziliście się? - zapytała ruda.

- Jakoś tak wyszło. - odpowiedziałam.

- Powiem wam, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Mionka jest baaaaardzo wygodna. No coś pięknego! - zacmokał ustami.

- Mionka? Pierwszy raz ktoś mnie tak nazwał.

- No to od dzisiaj tylko ja, powtarzam tylko JA Draco Malfoy mogę nazywać Hemione "Mionka". Wszyscy słyszeli? - kiedy pokiwaliśmy głową dokończył - Bardzo dobrze. A teraz dobranoc. - mówiąc to zamknął oczy.

- Smoku niestety za pół godziny są lekcje, więc za bardzo nie możesz iść spać. 

- Diable ty demonie destrukcji! Użyj mózgu czasami! To był pretekst żebym mógł dłużej leżeć!

- Złaź ze mnie Malfoy! 

- Nie tym razem Granger.

Ginny pov:

- Zabini? 

- Słucham cię wiewióro 

- Może się tak ulotnimy kiedy oni są w trakcie kłótni?- zapytałam, ale zaraz usłyszałam głośne "nie" wykrzyczane przez moją przyjaciółkę.

- Ginny proszę nie zostawiaj mnie z tym idiotą! Ratujcie mnie, a nie tak stoicie!! - Popatrzyłam na Blaise'a i oboje w tym samym momencie powoli wypuściliśmy powietrze z ust. Podeszliśmy do łóżka i choć nie było to łatwe odkleiliśmy blondyna od brunetki.

- I ty się nazywasz moim przyjacielem?! - wrzasnął chłopak, którego trzymał Blaise.

- Oj Smoku no! Ja też cię mogę wyprzytulać. No chodź tu dawaj misia!- powiedział Zabini na co ja i Herm zachichotałyśmy. 

Draco gdy tylko drugi ślizgon poluźnił uścisk na jego ramionach zaczął uciekać po całym dormitorium. Zaczęła się wielka gonitwa. Ja wraz z kręconowłosą dołączyłyśmy się do nich i tak przez dobre 15 minut. Wszyscy byliśmy wykończeni tą bieganiną i leżeliśmy na podłodze. 

- Ahhh zimna podłoga! Jak ja cię kocham! Niech no ja cię wycałuje! -wydukał zmęczony Blaise.

- Diable nie całuj mojej podłogi! ONA JEST MOJA! Idź stąd! Masz swoją! - wrzeszczał Draco.

- Powinniście znaleźć sobie dziewczyny. - stwierdziłam.

- Toż to fantastyczny pomysł! Wiewióra! Zostaniesz moją dziewczyną?

- Blaise nie wiem czy pamiętasz, ale ja mam chłopaka. I jest nim Harry Potter.

- Z tego co widzę to go tutaj nie ma, więc jaki problem.

- Przepraszam Blaise, ale nie moge... - wstałam i wybiegłam z dormitorium prefektów naczelnych. Za sobą słyszałam jak mnie wołają. Nie zwróciłam na to uwagi i biegłam dalej. Muszę pomyśleć...


(Nie) Zasłużona | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz